To pytanie jest troche niefortunnie sformulowane ale ustosunkuje sie do niego z racji tego iz juz prawie koncze studia i wiem juz swoje.
Otoz z jednej strony anglistyka to studia bardzo fajne, rozwijajce kulturowo, jezykowo i ogolnie swiatopogladowo. Z drugiej jednak strony czesto wiedza jaka sie tam uzyskuje a nastepnie uzywa to wlasnie wylacznie znajomosc jezyka bo kultura, literatura do niczego komercyjnego sie nie przydaje, takie "l'art pour l'art".
Moze chcesz wyjechac do kraju anglojezycznego - ok, i co zaprezentujesz tam? Wszyscy wokol i tak beda mowic lepiej od Ciebie, nie bedziesz tam uczyc angielskiego ani literaury chociazby w podstawowce... Polskim za bardzo nie jest nikt zainteresowany a ty i tak nie masz kwalifikacji z nauczania jezyka ojczystego.
Natomiast przy znajomosci jezyka chociaz na poziomie CAE i rocznym, dwuletnim pobycie TAM zaczniesz funcjonowac jak native, no i po co Ci 5-letnie studia jezykowe w Polsce? Dla papierka i tak TAM niewaznego? Nie wierz rowniez ze po anglistyce bedziesz smigac po angielsku jak native, bez pobytu za granica tak sie nie da...
Studiuj jakies twarde dziedziny - najlepiej medycyne, informatyke, prawo, elektronike, architekture. Zapomnij o ekonomii, finansach, marketingu, historii, geografii. Jezykow zawsze zdazysz sie nauczyc, TAM w praktyce, mieszkajac, zyjac, pracujac...