Studiowałam hiszpański na us (mam licencjat), generalnie nie polecałabym tego kierunku. Na pierwszym roku jest około 10 godzin hiszpańskiego, 4 godziny rosyjskiego, historia filozofii (wykład i ćwiczenia), wstęp do językoznawstwa, wstęp do literaturoznawstwa, informatyka na i w-f. Gdy tam zdawałam w informatorze było napisane, że te studia przygotowują do zawodu tłumacza, ale już na pierwszych zajęciach uświadomiono nam, że jeżeli wylądujemy za biurkiem to będziemy mieć wielkie szczęście. W grupie było bardzo dużo ludzi, na mój rok przyjęli chyba 35 osób, ale do tego trzeba jeszcze doliczyć ludzi z mishu, wolnych sluchaczy itp., więc czasami było nas ponad 40. Po pierwszym roku teoretycznie powinno się umieć powiedzieć coś o pogodzie, modzie, świętach. Jeżeli w grupie są osoby, które uczyły się wcześniej hiszpańskiego z nimi wykładowcy będą głównie rozmawiać na konwersacjach.aha zajęcia z języka są podzielone na konwersacje, język pisany, gramatykę, rozumienie ze słuchu. Cudem napisałam pracę licencjacką, moja koleżanka, która zaczęła kurs językowy wtedy kiedy ja studia zna hiszpański lepiej niż ja, i nie jest to wina lenistwa. Generalnie studia filologiczne uważam za stratę czasu.