Filologia Wietnamsko-tajska? hmmm..dość fascynujący kierunek, ale raczej
tylko dla osób, które nie będą musiały troszczyć się o finanse w przyszłści...
Bo gdzie znajdzie się po tym pracę?
-w szkole jezykowej? - raczej nie będzie zbyt dużo chętnych...
-przedstawicielstwo? - po co reprezentować tę garstkę wieśniaków bez
wykształcenia sprzedających bieliznę na bazarze? ( tu muszę podkreślić,że
nie mam żadnych uprzedzeń do Wietnamczyków, bo mój ojciec nim jest...
ale on należy do tych którzy przyjechali tu kiedyś na studia,
a nie na czarno...)
- turystyka? fakt w tym przypadku studiowanie na tym kierunku może
zaprocentować w przyszłości o ile podejmiemy jeszcze dodatkowe studia
związane z turystyką i rekreacją itp.
- jedym plusem, do którego nie mam zastrzeżeń jest praca w dyplomacji..
zamieszkanie w na Ulicy Ambasad w Hanoi marzyło się i mnie, kiedy pierwszy
raz zobaczyłam Ambasadę RP...
Wietnam i Tajlandia należą do krajów Trzeciego świata, ale nie oznacza to,
że napotkamy tam tylko na \"brud, smród i ubóstwo\" ( jak niektórzy sądzą ;))...w Cho Shi Minh City i w Hanoi
można z łatwością dostrzec inwestycje (przeważnie amerykańskie)- wysokie drapacze chmur,
ekskluzywne hotele itp.
Jeżeli chodzi o mit głoszący, że Tajlandczycy i Wietnamczycy są zawsze uśmiechnięci, to muszę
stwierdzić, że to nieprawda...z tym uśmiechem jest podobnie jak wszędzie - tak jak i u nas jedni są weseli, durdzy nie...
A! I jeszcze jedno...Tragically Tiresome przytoczył przypadek Francuza,który miał być świadectwem tego, że język
wietnamski jest \"nie do nauczenia nawet dla kogoś, kto wychował się w Wietnamie\"...argument dość łatwy do podważenia -
Francuzi mają \"drewniane ucho\" do języków innych niż ich własny ( w ich przeswiadczeniu język francuski jest najlepszy
i wszyscy powinni go znać)- wystarczy pojechać do Francji i zagadać miejscowych choćby po angielsku - nawet jeśli
znaliby ten język i tak będą udawali że nic nie rozumieją ( \"Je ne comprends pas\")