jak zostac tłumaczem.

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 71
poprzednia |
Jak juz słyszałem zostanie tłumaczem przysięgłym nie jest opłacalne, jak zaś ma sie sprawa zostania tłumaczem zwykłym. Jakie nalez posiadac uprawnienia i czy jest to opłacalne? z głory dziekuje za odpowiedz.
Zgłoś się do agencji tłumaczeń, dostaniesz próbki tekstów. Jeżeli przetłumaczysz je na poziomie satysfakcjonującym agencję, będziesz dostawać teksty do tłumaczenia za pieniądze. W ten sposób zostaniesz tłumaczem \'zwykłym\'.
Ja akurat jestem tłumaczem \'zwykłym\' po odpowiednich studiach, ale nie to decyduje, a w każdym razie nie powinno decydować o tym, że dostaję zlecenia. Inna sprawa, że bez studiów na pewno nie znałbym języków obcych i nie umiałbym tłumaczyc tak jak tłumaczę.
Opłacalne to jest, jeżeli jesteś w tym dobry. Tłumacząc dla jednej agencji 100 stron miesięcznie, czyli 5 stron dziennie z wolnymi weekendami, zarabiasz 25[tel]brutto, nawet jeżeli nie bierzesz tekstów w trybie przyspieszonym. A 5 stron dziennie to może być zaledwie 2 godziny pracy, no może trzy - chyba że trafi się jakiś dziwny termin i szukasz go w słownikach i w Internecie przez godzinę, zastanawiając się, co to znaczy, a kolejną godzinę szukasz polskiego/angielskiego odpowiednika, i to nie w słownikach, bo tam go nie ma, tylko analizując teksty w obu językach i starając się dopasować termin z jednego języka do terminu, który wyskoczył w tłumaczeniu.
Szkopuł w tym, że żeby tłumaczyć na przyzwoitym poziomie, trzeba wpierw wchłonąć w siebie mnóstwo tekstów z dziedziny, o której się tłumaczy, żeby potem niektóre sformułowania same przychodziły do głowy. I trzeba się ciągle dokształcać - od 4 lat daję moim studentom materiały o terminologii związanej z badaniami klinicznymi w medycynie i co roku coś dopisuję lub zmieniam. Nie wspominam o takich przyjemnościach, jak siedzenie do 1 w nocy nad tekstem, który ma być gotowy na następny dzień i nie można go odłożyć na później, bo klient płaci regularnie i w ogóle wspólpracujemy od iluś tam lat.

To tyle od tłumacza nieprzysięgłego z 13-letnim doświadczeniem
No tak, ale to ze przetlumaczy sie probki w satysfakcjonujący sposób, wcale nie znaczy, że będzie się dostawać zlecenia. Większosc agencji ma grono zaufanych i sprawdzonych tlumaczy, z ktorych zazwyczaj korzysta. Ciezko jest sie przebic osobie bez duzego doswiadczenia, ktora dopiero np. konczy studia (bo dopiero konczy studia i nie ma doswiadczenia). Pozniej tez jest trudno (bo juz dawno skonczyla studia, a doswiadczenia wciaz nie ma).

Mozesz rzucic okiem, np. na wymagania Skrivanka, agencji znanej, oferujacej (z tego co slyszlalam) jedne z nizszych stawek na rynku:
http://www.skrivanek.com.pl/praca_tlumacze.html

To tyle od prawie-absolwentki KJS UW, która niemal mur glową przebiła, co by wreszcie dostać kilka zleceń :)

Powodzenia!
(bo tak naprawde mysle, ze jesli sie chce, to sie da. Choc latwo nie jest...)
aha, a z tym oplacalne-nie oplacalne, bylabym ostrozna.
Imo osoby, ktore startuja do tego zawodu wylacznie liczac na kase, szybko sie znudzą - zajęcię to żmudne i czasochłonne (zwłaszcza jak się ma obsesję poprawiania jednego tesktu miliard razy ;). Trzeba szukac, porównywać, śleczeć (nie zawsze, ale zdarza sie). Jesli ktos tego nie lubi, oblaka sie po tygodniu. Na poczatkowym etapie trzeba przede wszystkim tlumaczenie lubic i chciec sie uczyc. I uczyc. I uczyc :)
Powiem tak: osiem lat temu złożyłem papiery do jednej agencji - z ogłoszenia. Od oddania próbek do pierwszego tłumaczenia minęło prawie pól roku. Potem odstępy stawały się coraz krótsze...
Można się przebić - sprawdzeni tłumacze czasem są nazbyt obłożeni pracą. Mnie też w kilku agencjach powiedziano: nie jesteśmy zainteresowani, ale nie we wszystkich. Poza tym dobrze jest związać się z jakąś firmą/instytucją/organizacją działającą w pobliżu miejsca zamieszkania. Mozna nawet pod tym kątem planować samokształcenie.

PS. A z której grupy w KJS? :-)
Hm, no moze rzeczywiscie... Ciezko mi to stwierdzic, bo jestem dopiero na poczatku drogi (jak pompatycznie to brzmi :). Na szczescie mam inna prace, w zwiazku z czym moge pozwolic sobie na cierpliwosc w poszukiwaniach. Inaczej pewnie juz mialabym ze dwa zalamania nerwowe ;) No, ale mam nadzieje, ze jako sie uda i bede mogla juz tylko siedziec w slownikach i szukac, sprawdzac, pisac .

A z ktorej to nie powiem, po ogolnie moj performance i przygotowywanie sie do zajec nie są raczej powodem do dumy :(
No, ale mam nadzieje, ze jako sie uda i bede mogla juz tylko
>siedziec w slownikach i szukac, sprawdzac, pisac .

Nie w slownikach... w tekstach paralelnych

>A z ktorej to nie powiem, po ogolnie moj performance i przygotowywanie
>sie do zajec nie są raczej powodem do dumy :(

Niech i tak bedzie (tzn. bezujawniania tozsamosci, ale zycze poprawy \"performance\". :-)

M.G.
>Nie w slownikach... w tekstach paralelnych

ofkors, ale slowniki tez sie czasem do czegos przydaja. Przynajmniej poczatkujacym. Gdyby nie ten okropny slownik Słomków, nie przetlumaczylabym ani ani o raku tarczycy i innych dziwnych schorzeniach. A tak, jakos poszlo :)
najbardziej oplacalne jest zostanei tlumaczem symultanicznym, ale aby sie dostac do takiej szkoly trzeba znac angielski powyzej CPE i to ciezka praca, acz BARDZO OPLACALNA. A w tej szkole dla tlumaczy symultaniczych jest ponoc ciezko... choc w zasadzie angielskiego tam juz nie ucza..

czasemjestem tlumaczem, ale jak ognai unikam tlumaczenia symultanicznego bo to WYSYSA KREW!!! Wcale sie nie dziwie, ze ciezko i dobrze placa, bo sama nieraz musialam cos tlumaczyc symultanicznie dla kilkuosobowej grupy przez caly dzien. W kolko mi sie mylilo do kogo mam mowic po polsku a do kogo po angielsku, bo u mnie w glowie to czasem sie ta roznica zaciera, jak szybko tlumacze. Nie dosc ze bylam potem wykonczona psycho-fizycznie od ciaglego sluchania cudzego gadania, to sama bylam zmeczona wlasnym peplaniem az mnie szczeka i gardlo bolalo...jakos nie potrafie tego zrobic aby jednym uchem sluchac a mordka juz tlumaczyc co slysze. KOCIOKWIK!!!!Bo jak tlumacze jedno zdanie to nie slysze juz drugiego. Zreszta tutaj nie chodzi o to ze to obcy jezyk, nawet jakbym miala robic to tylko po polsku to tez bym dostala w koncu kręćka...
Trzeba miec duzo wytrzymalosc psychofizyczna:)
ale od tego bycia tlumaczem to strasznie sie chyba tyje no nie?NIEZDROWY ZAWOD! Tyle godzin przed komputerem
sama siedze przez 8-9 godz dziennie wslepiona ( zawodowo) w komputer i gdyby nie wieczorne klasy pilates i areobiku... to mialabym juz zwyrodnienie kregoslupa gotowe hihihihihihihihi!
czy zatem początkujący tlumacz z góry jest skazany na \'porażkę\', jeśli nie ma doświadczenia? przecież któraś praca zawsze musi być tą pierwszą, żeby ruszyć do przodu..:)
aha- czy jeśli chce się zostać tlumaczem (tekstów pisanych), trzeba być mgr? Nie wystarczy (na początek) certyfikat?:)
nie chodzi mi o pracę na stałe ale np o możliwość zarobienia kilku groszy, aby mieć jakieś doświadczenie w przyszłości, gdy poszukuje się już badziej konkretnej pracy jako tłumacz?

hm chyba troszkę namieszałam..:)
Tlumaczyc kazdy moze. O zaakceptowaniu tlumacza przez agencje powinna decydowac przede wszystkim jakosc probek tlumaczenia. Dyplomy ukonczenia odpowiednich studiow i certyfikaty potwierdzajace znajomosc jezyka obcego nie powinny miec az tak duzego znaczenia. Oczywiscie taki certyfikat daje wyobrazenie o poziomie znajomosci jezyka, ale moge sobie wyobrazic osobe z FCE, ktora jest w stanie zrozumiec bardziej zlozone teksty niz te, z ktorymi stykala sie na egzaminie, bo zna sie na dziedzinie, ktorej te teksty dotycza. Czy Ty studiujesz filologie/lingwistyke, czy np. archeologie i myslisz o tlumaczeniu tekstow naukowych? Ja zaczalem tlumaczyc na IV roku studiow jezykowych. Co do szans poczatkujacych tlumaczy - wyslij oferty wspolpracy do roznych firm, ktoras powinna odpowiedziec.
póki co, dopiero staram się o przyjęcie na anglistykę lecz myślę przyszłościowo:) Przygotowuję się też do CPE(mam CAE).....
Na razie,jak mówię,nie szukam stałej pracy, a po prostu móżliwości \'dorobienia\' troszkę. Jestem pasjonatką języka i nie przeszkadza mi siedzenie po kilka godzin nad jednym tekstem, wręcz przeciwnie- w ten sposób mogłabym spędzić całe życie, siedząc po uszy w tekstach, testach itd, ciągle coś zmieniając,poprawiając, wyszukując i ucząc się:)
Cóż, pożyjemy- zobaczymy, niemniej jednak bardzo dziękuję za odpowiedz.
powiedzcie, prosze, mi jakie teksty tłumaczycie?
Bo ja najbardziej chcialabym tlumaczyc prawdziwa literature.
Widzę. że jesteś bardzo zorientowany w temacie. Może pomożesz mi, bo nie wiem jak zacząć się szkolić w tym kierunku. Może pokrótce wyjaśnię, że właśnie złożyłam papiery na zaoczny angielski we Włocławku. Mam dzieci i tylko studia w miejscu zamieszkania wchodzą w grę. Prawdopodobnie się dostanę, ale chciałabym w trakcie wakacji podszkolić się, szczególnie właśnie w znajomości słówek. Ukończyłam jakieś kursy angola po szkole, poza tym na poprzednich studiach (ukończyłam magisterkę ekonomię) też miałam język, ale nigdy nie zdecydowałam się na egzamin państwowy. Słabo stoję ze słuchaniem, natomiast testy pisemne sprawdzające znajomość języka wychodzą mi na poziomie advanced, ale ja wiem że do tego mi jeszcze daleko. Czyli podpowiedz mi proszę od czego zacząć naukę: raczej od perfekcyjnej znajomości gramatyki czy lepiej od słówek? lepiej czytać coś, czy tłumaczyć pisemnie tak jakbym to robiła dla kogoś innego? wdzięczna będę za odpowiedź.
Skoro masz odpowiednia wiedze dziedzinowa (ekonomia), to radze zaczac od tlumaczenia tekstow z tej dziedziny na polski. Niech te tlumaczenia przeczyta ktos, kto zna dziedzine i potrafi ladnie pisac po polsku (uwaga: nie wszyscy polonisci rozumieja odmiennosci stylu tekstow fachowych) i jezeli ocena wypadnie dobrze, mozna rozejrzec sie za kims, kto chcialby za to placic. Nieznajomosc pojedyczych slowek mozna nadrobic ogolna orientacja w temacie, ale na poczatku drogi trzeba po prostu wszystko sprawdzac i zapamietywac. Jak juz mowielm, podstawa umiejetnosci dobrego tlumaczenia jest oczytanie w okrelsonych tekstach, tak by pewne sposoby wyrazania mysli weszly w krew.
Tlumaczenia na angielski beda zapewne mozliwe dopiero po studiach...
Czy agencja, która daje zlecenia może być z innego miasta? Tzn. czy można takie tłumaczenia na zlecenie oraz formalności przekazywać pocztą elektroniczną? Bo jak sam rozumiesz, perspektywy uzyskania zleceń w małym mieście i w dużym są trochę inne.
>Czy agencja, która daje zlecenia może być z innego miasta?

Jaaaasne. Ja wspolpracuje w ten sam sposob z agencjami z mojego duzego miasta - dzwonia do mnie, tekst do tlumaczenia przesylaja mailem lub faksem, ja odsylam mailem, umowy itp. przychodza poczta. Wielu tlumaczy wspolpracuje tak z agencjami/klientami z zagranicy.
Dzięki. Jakoś tak fajnie sensownie odpowiadasz. Ja mam na razie mnóstwo planów i zapału oraz kilka dobrych słowników.
A oto głos od osoby stojącej po \"drugiej stronie barykady\", czyli właściciela biura tłumaczeń. Stale poszukujemy dobrych tłumaczy, ale niestety jest ich niewielu. Głównym kryterium oceny tłumaczy jest jakość próbki (studia językowe nie są dla nas najważniejsze, choć z reguły osoby po lingwistyce stosowanej są bardzo solidnie przygotowane do wykonywania zawodu tłumacza). Liczy się też dla nas umiejętność tłumaczenia pojęciowego, czyli dopasowywania terminów/pojęć w języku oryginały i tłumaczenia. Niestety jest wielu tłumaczy wykonujących chałtury, nie dokształcających się, nie przyjmujących do wiadomości, że coś zrobili źle. Na szczęście jest też grupa doskonałych tłumaczy, świetnie piszących po polsku, często wyspecjalizowanych w danej dziedzinie i stale uczących się. Oczywiście część biur zatrudnia też tych gorszych tłumaczy, ale to prawdopodobnie zweryfikuje rynek. My obecnie oprócz stałego naboru freelancerów zaczynamy zatrudnianie tłumaczy na stałe, aby móc w nich inwestować poprzez intensywne szkolenia. Szansę na zostanie tłumaczem u nas ma każdy - wystarczy doskonała znajomość języka ojczystego, staranność i chęć dokształcania się.
A mozna wiedziec, co biora Państwo pod uwagę, decydując, którym zgłaszających sie tłumaczom lub tłumaczom-to be wysłać próbne teksty do tłumaczenia?

Skoro już odezwał się ktoś z drugiej strony barykady ;)

Pozdrawiam,
Librero.
Uch, mialo byc - \"ktorym ze zgłaszających się tłumaczy\"
A ja mam takie oto pytanko i byłabym wdzięczna jakby Pan mg czy librero zechcieliby się wypowiedzieć(ich obecność na forum jest nieoceniona dla takich osób jak np. ja:D): w tym roku zaczynam sudia na filologii romańskiej, ale nie mam zamiaru porzucać nauki angielskiego;) Za rok chciałabym zdawać na lingwistykę (ang+fran). Marzy mi się zawód tłumacza, ale nie wiem jeszcze z jakiej dziedziny tłumaczenie tekstów najbardziej by mi odpowiadało i w ogóle od czego zacząć, kupowania słowników, czytania jakichś czasopism specjalistycznych.... Chciałabym już robić „coś” w tym kierunku dlatego za wszelkie rady będę baaaaaaaaaaardzo wdzięczna i pozdrawiam:D:D
Moja rada: czytac teksty. Ponieważ nie wie Pani, w jakiej dziedzinie chce się Paniu specjalizować (mozna w kilku, ale na pewno nie we wszystkich), proponuję czytać np. przez miesiąc teksty z jednej dziedziny, a potem przerzucić się na coś innego. Co do słowników - może faktycznie warto znaleźć w Internecie ogólnodostepne glosariusze z definicjami z tej dziedziny, której poświęca Pani dany miesiąc. Polecam czytanie w dwóch (trzech w pani przypadku) językach tekstów na ten sam temat (konkretny temat w obrębie dziedziny), dzięki czemu zobaczy Pani jak mają się do siebie terminologie, ile jest zapożyczeń, a co najważniejsze, czy sposób wyrażania myśli jest identyczny. Zaprocentuje po latach.
Mg, czy kiedy tlumaczenie stalo sie Twoja praca, nie stracilo cos ze swojej magicznej pasji (o ile kiedykolwiek nia bylo), lub chociaz zaangazowania... ?
>nie stracilo cos ze

\"czegos\" ;P
\"magiczna pasja\"? Chodzi o różnicę między studiowaniem a wykonywaniem zawodu? W moim przypadku wszystko zależy od tekstu - jeżeli jest ciekawy, to tłumaczenie sprawia mi przyjemność. A jeżeli jest nudny, co z reguły znaczy, że jest to tłumaczenie tekstu na znany temat, z utartymi wyrażeniami itp., to przynajmniej tłumaczy się szybko. Nadal dużą przyjemność sprawia mi tropienie potrzebnych odpowiedników i ta świadomość, że tekst przetłumaczony dobrze się czyta...
a decyzja o specjalizowaniu sie w danej dziedzinie? latwa? Czy poprostu wybrales dziedzine, ktora Cie interesowala... Bo ja sie kurde boje, ze kiedy bede dokonywal takich badz innych wyborow (czesto na zawsze;), one mnie w pewien sposob ogranicza, otworza mi jedne drzwiczki, ale zamkna mi kilka innych... Jak to mawial Adaś w \"Dniu Świra\", wszystkie wazne decyzje w zyciu musze podjac bedac mlodym i glupim ;D
>a decyzja o specjalizowaniu sie w danej dziedzinie? latwa? Czy
>poprostu wybrales dziedzine, ktora Cie interesowala...

Tak

> Bo ja sie kurde boje, ze kiedy bede dokonywal takich badz innych wyborow (czesto na zawsze;), one mnie w pewien sposob ogranicza,

To tez prawda. Trudno. Takie jest zycie. Kiedy sobie pomysle, ilu przedmiotow chcialbym uczyc, to doby brakuje. W przypadku tlumaczen \"zaszufladkowanie\" sprawia, ze pewne rodzaje tekstow, ktore chcialbym tlumaczyc, do mnie nie trafiaja, ale tych z \"mojej\" dziedziny\" jest na tyle duzo- na szczescie - ze nie odczuwam tak dotkliwie tego zawezenia. Za jakis czas sprobuje zmierzyc sie z tlumaczeniem literatury - o ile jakie swydawnictwo zgodzi sie sprawdzic osobe bez dorobku...
fajnie;) aha, speaking of literature, ostatnio czytalem opowiadanie Banany Yoshimoto w wersji ang., wlasciwie to AmE... stosunkowo prostu jezyk, ale... notorycznie uzyte jest \"would do sth\" z czasownikami oznaczajacymi stan (be, look etc). Nie slyszalem, zeby w AmE byly jakies odstepstwa od tej reguly...
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 71
poprzednia |