Ja jestem nietypowa i jeszcze nie zdecydowalam sie co chce robic jak dorosne ;) Studiowalam filologie hiszpanska, a zaraz po studiach pracowalam przez kilka lat w funduszach inwestycyjnych. Ha ha. Potem studiowalam TESOL co zaowocowalo kariera instruktora pisania esejow i....matematyki w prywatnej szkole biznesu. Teraz w tej samej szkole jestem dyrektorka jednego z kampusow i glownie ukladam programy nauczania.
>jezeli piszesz ze wolalabys studiowac cos bardziej praktycznego,
Ja nie twierdze, ze filologia jest zla, ale wedlug mnie i jak ktos wyzej tez napisal, sa to studia dla pasjonatow albo dla znudzonych panienek, ktore nie wiedza co zrobic z zyciem dopoki nie zlapia meza ;)
Z perspektywy czasu wolalabym studiowac cos bardziej konkretnego, bo wole rozwiazywac zadania scisle niz pisac 20 stron o tym co poeta mial na mysli w jakims opowiadanku z 15 wieku. Moglam isc na studia scisle, bo oceny oraz odpowiednie przedmioty zaliczone mialam, ale posluchalam nauczycielek, ktore mi wmowily, ze ja tak ladnie pisze i szkoda byloby to zmarnowac sleczac nad zadaniami z algebry.
Ponadto, z konkretna specjalizacja czy zawodem (np. taki biochemik czy genetyk) latwiej szukac pracy, bo po prostu wiesz gdzie konkretnie szukac i czego (co niekoniecznie oznacza, ze ta praca jest.) A po filologii czy zarzadzaniu to mozna pracowac byle gdzie i przewaznie za grosze. Na wiekszosc stanowisk na ktore zalapuja sie ludzie po studiach humanistycznych spokojnie wystarczy matura i troche rozumu.
Wymagania pracodowacow (zwlaszcza w Polsce) sa stanowczo zawyzone. Biegla obsluga Microsoftu i 2 biegle jezyki? Przecietnemu pracownikowi w biurze jest to do niczego nie potrzebne.