Ile słówek uczy się na filologii?

Temat przeniesiony do archwium.
Cześć.

Mam trochę dziwne pytanie, może nawet wydawać się głupie. W każdym razie jest czysto teoretyczne i z ciekawości.

Ile słówek uczy się student przez 3 albo 5 lat studiów na filologii angielskiej? Ktoś potrafi to, chociaż w przybliżeniu, podać?

Będę bardzo wdzięczny, pozdrawiam.
Licencjat nie wiem, bo nie liczylam, ale na magisterce zrobilam sobie zestaw na ang.pl i okolo 10 000 za 2,5 roku .......wydaje mi sie, ze licencjacie bylo tego jakies 3- 4 razy tyle.
Tylko ze te statystyki sa niemiarodajne - niektorzy ida na filologie z CPE i musze sie nauczyc moze 1/4 tego...
Osobiście uważam, że trudno to stwierdzić. Oczywiście można prowadzić bazę nowych słów, ale wątpię by prowadziło go wielu studentów. Można za to najczęsciej stwierdzić jak nasze słownictwo wygląda po studiach lub gdy jesteśmy jeszcze w trakcie ich trwania. Jakkolwiek, zależy to od wielu czynników, np:
- czy podczas uczenia sie np literatury/historii etc tłumaczysz słówka i czy później uczysz się ich i starasz jak najczęściej używać, czy tylko tłumaczysz, ale przy i tak na teście/przy egzaminie ustnym wytłumaczysz cos własnymi słowami
- czy masz przedmiot 'vocabulary' bo wiem, ze na niekórych uczelniach jest coś takiego
- jak jest sprawdzana wiedza ze słownictwa (jeśli mogę tak ująć) i czy wogóle jest sprawdzana. Czasami dostaje się artykuły by przygotować się na speaking, a później wykładowcy robią testy z tego własnie słownictwa. Niestety nie zawsze tak jest...
- no i oczywiście ile się samemu pracuje nad własnym angielskim poza uczelnia, na wlasna rękę. Niestety jeśli chodzi u mnie to nie robie za wiele :( i żałuję! Fakt, mam wiele wymówek tzn brak czasu, ale uważam że jeśli się chce to znajdzie się na to czas. Mam taki niedosyt, takie wrażenie że moje słownictwo nie 'idzie na przód'. Znam kilka takich osób, które maja 5 i stypendia, ale mówią raczej srednio, zero akcentu, czasami zdarza się ze podczas wypowiedzi nie mogą znaleźć słówka i mówią je po polsku. Mi jeśli brakuję słówka, staram się jakoś je zastapić- to chyba oczywiste, ale raczej wstydziłabym się powiedzieć je po polsku ;p

O ile dobrze pamietam z metodyki, jest tzw passive i active vocabulary. Pasywne to takie, które jak widzisz to wiesz co oznacza, ale sama byś go nigdy nie użyła. Aktywnte to takie które używasz w mowie i piśmie.

Słyszałam też o przypadkach ludzi którzy mówią, że ich słownictwo się 'cofa' na anglistyce. Jest to chyba spowodowane tym, ze ludzie raczej i tak operuja tym samym słownictwem, nie robią nic na własne rękę, a jeśli mają juz jakieś test ze słownictwa to i tak pozniej go nie używaja i wczesniej czy później zapominaja...
Nie da się stwierdzić, bo niektórzy zaczynają od bardzo wysokiego pułapu i nie muszą tak nadganiać. Od pierwszego roku serwowane są zajęcia z literatury, więc trzeba raczej płynnie czytać książki po angielsku - niech to będzie jakąś miarką. Po 3 latach powinno się osiągnąć near-native competence.
A co np. z ludźmi będącymi w stanie przeczytać 20 książek w 2 tygodnie? :)
Przecież oni też sie ciągle uczą i poznają nową terminologię. Nie da się tego stwierdzić.
No coż - gdyby policzyć to ile trzeba się uczyć na samych studiach to pewnie wyszłoby tych słów bardzo mało. Sama studiuję w 1/3 anglistykę na UW (a dokładnie Studia Filologiczno-Kulturoznawcze) i opinie, że nasze słownictwo się nie rozwija (czyli po prostu cofa) jest niestety raczej uzasadniona...

Przynajmniej patrząc na to od strony ile wymagają sami prowadzący zajęcia. Jest przedmiot Vocabulary in Context - no i fakt, do testów słówek i wyrażen jest sporo do nauczenia. Ale to jest tak - test jest z jakiś materiałów i uczymy się tego sami a na zajęciach robimy jakieś inne słownictwo. Te słówka na zajęciach są trudniejsze i ciekawsze, ale nie są w żaden sposób sprawdzane. Czyli nie trzeba się ich uczyć. Jeśli ktoś chce, to tak zrobi ale nie musi. A z kolei słówka w materiałach, z któych są robione testy, są raczej proste...
A na pozostałych przedmiotach? Tutaj się nie zwraca uwagi na słownictwo. Oczywiście - można spotkac nowe słówka czytając działa Szekspira lub czytanki z książki do fonetyki, ale to Twoja sprawa czy chcesz się ich uczyć czy nie. Sami wykładowcy mówią, żeby nie tłumaczyć czytanych tesktów z literatury a jedynie zrozumieć tyle ile się da bez szukania po słownikach. W trakcie semestru na zajęciach pisze się wypracowania w języku angielskim i wiadomo, że im lepiej znasz język, tym lepiej przekażesz to co masz na myśli. Ale jeśli ktoś napisze jakieś słówka po polsku to też jest dobrze...
No i zostaje praca własna, czyli to co robimy by doskonalić angielski poza studiami. Ale czy do tego trzeba studiować akurat anglistykę? Nie. Można być studentem medycyny, lotnictwa, polonistyki lub inżynieri materiałowej.

Tak więc - podsumowując - ilość poznanych i nauczonych słówek zależy od a) poziomu z jakim przychodzisz na studia; b) twojej pracy z angielskim oprócz tego co jest wymagane przez wykładowców.
Na Anglistyce mają więcej od was, ale to nie zmienia faktu, że nie da się tego obiektywnie stwiedzić.
> nie da
>się tego obiektywnie stwierdzić.
Dokładnie. Każdy po zajęciach może się dokształcać lub nie i to decyduje o zakresie słownictwa jakim dysponuje. Absolwent filologii powinien mieć taki zasób słownictwa jak osoba posiadająca co najmniej certyfikat CPE (ilość słów wymaga do zdania CPE może tu być jakimś punktem odniesienia) ale często bywa inaczej.
Poziom wyjściowy studentów i nakład pracy indywidualnej z ich strony jest bardzo zróżnicowany.Wielu z nich zbyt słabo włada językiem ojczystym by móc szybko i sprawnie opanować język obcy.Pod tym względem z roku na rok jest coraz gorzej.Coraz mniej osób rozpoczynających studia potrafi poprawnie posługiwać się językiem polskim co skutkuje często wieloma problemami w nauce angielskiego. Zasób słownictwa w języku rodzimym i umiejętność poprawnego posługiwania się nim jest bardzo ważny z punktu widzenia nauki słownictwa w języku obcym.Można powiedzieć,że poziom słownictwa studenta po studiach filologicznych jest proporcjonalny do jego zasobu słownictwa w języku rodzimym.
Na pewno warto byłoby to dokładniej zmierzyć ale jeszcze nikomu nie chciało się tego zrobić.
Temat przeniesiony do archwium.