Przekład literacki, studia magisterskie - GDZIE?

Temat przeniesiony do archwium.
Hejka! W przyszłym roku pisze licencjat i zaczynam rozglądać się za studiami podyplomowymi, konkretnie z przekładu ale literackiego (naczytałam się na forum już o wrocławskiej PSP wychwalanej przez Mr Julka;p ale zależy mi na literackim przekładzie a nie biznesowym). Chodzi mi o studia dzienne, czy ktoś poleci jakies uniwerki?Może ktoś na którymś z nich studiuje?
A czy wiesz, że:

1) Przekładu literackiego nikt Cię tak naprawde nie nauczy;
2) Żaden papier żadnej uczelni nie da Ci pierwszego kontraktu na przekład literacki;
3) I chwała Bogu, bo na palcach jednej ręki można policzyć uczelnie, gdzie przekładu uczą ludzie, którzy naprawdę tłumaczą książki;
4) Nie ma tańszych przekładów niż literackie;
5) Wydawnictwa odczuwają każde wahania ogólnej koniunktury (teraz np. przez jakiś czas będzie bardzo źle);
6) A skoro 4) i 5), to lepiej mieć jeszcze jakiś "prawdziwy" zawód (albo nastawić się na to, że trzeba będzie tłumaczyć dużo rzeczy nieliterackich)?

Jeżeli to Cię nie odstrasza, to:

1) Najlepiej zrobić jakieś studia magisterskie, ale już jakoś kierunkujące, albo chociaż nie przeszkadzające: polonistyka, anglistyka, kulturoznawstwo, po czym dorobić podyplomowe, juz przekłado-literackie (np. w Katedrze UNESCO na UJ).
2) To też jeszcze nic nie gwarantuje, ale zawsze trochę pomaga...
Bodajże na UJ jest przekład literacki, a przynajmniej nastawiony w dużej mierze na literaturę.

I pozwolę sobie się nie zgodzić z moim przedmówcą. Owszem, nie da się nauczyć przekładu, ale można na takich studiach na wiele rzeczy uczulić, które ludzie ignorują, bądź o których mają nikłe czy błędne pojęcie.
I jeszcze jedna rzecz - o kontrakt na tłumaczenie dla wydawnictwa wcale nie tak trudno, ja dostałam swój pierwszy ze zwykłego ogłoszenia nie mając jeszcze tytułu mgr, więc nie siej defetyzmu :]
No to się chyba zgadzamy, że samymi studiami przekładać literatury człowiek się nie nauczy, i że są studia, które w tym pomagają "uczulając" na różne rzeczy. Wiem, bo nie tylko przekładam, ale też uczę przekładać, i wiem, że sam jeszcze nikogo nie nauczyłem, ale za to trochę pomogłem - tylko że najczęściej tym, którzy od początku mieli to coś.

Poza tym naprawdę nie wiem, po co ludzie czytają przekłady, bo my tłumacze straszne rzeczy z oryginałem robimy. Nawet, jak tłumaczymy tak dobrze, że lepiej się nie da.
Zgadzam się z Dzikim Zenonem w kwestii tego, że przekładu nie można się nauczyć od podstaw. Jak każdy twórczy zawód wymaga po prostu talentu, uważam jednak że magisterka z przekładu literackiego mogłaby mi otworzyć oczy na pewne techniki z których nie zdaję sobie teraz sprawy. Tłumaczenie nie było by w przyszłości moją jedyną pracą, a raczej tą "dorywczą". Jeśli prawdą jest, że powinno robić się w życiu to, do czego ma się talent, to pozostanę przy tłumaczeniu tekstów literackich, nawet jeśli nie zarabia się na nich milionów. Także za sugestię oddania się przekładom natury prawnej podziękuję ;)
Temat przeniesiony do archwium.