A czy wiesz, że:
1) Przekładu literackiego nikt Cię tak naprawde nie nauczy;
2) Żaden papier żadnej uczelni nie da Ci pierwszego kontraktu na przekład literacki;
3) I chwała Bogu, bo na palcach jednej ręki można policzyć uczelnie, gdzie przekładu uczą ludzie, którzy naprawdę tłumaczą książki;
4) Nie ma tańszych przekładów niż literackie;
5) Wydawnictwa odczuwają każde wahania ogólnej koniunktury (teraz np. przez jakiś czas będzie bardzo źle);
6) A skoro 4) i 5), to lepiej mieć jeszcze jakiś "prawdziwy" zawód (albo nastawić się na to, że trzeba będzie tłumaczyć dużo rzeczy nieliterackich)?
Jeżeli to Cię nie odstrasza, to:
1) Najlepiej zrobić jakieś studia magisterskie, ale już jakoś kierunkujące, albo chociaż nie przeszkadzające: polonistyka, anglistyka, kulturoznawstwo, po czym dorobić podyplomowe, juz przekłado-literackie (np. w Katedrze UNESCO na UJ).
2) To też jeszcze nic nie gwarantuje, ale zawsze trochę pomaga...