Witam. Ostatnio bardzo głęboko zastanawiałem się nad studiami za granicą. Oczywiście przyznam szczerze, zapewne moje szanse obecnie są marne, lecz jeżeli:
- Zdałbym SAT (z wybranych przeze mnie przedmiotów): - po uprzednim porządnym przygotowaniu się do nich przez około 8 miesięcy (planuję codziennie wykonywać różne testy, ćwiczyć i powtarzać słownictwo - przynajmniej 50-100 słówek codziennie), dodatkowe lekcje, spotkania z native speakerem, rozmowy przez skype z obcokrajowcami (to aby podszlifować wymowę), tłumaczenia itd.
- Postarałbym się jak najwyżej wypaść z ogólnopolskich olimpiadach/konkursach (wyróżnienia itd.), czy tego typu rzeczy też są brane pod uwagę?
- Załatwiłbym zaświadczenia o braniu udziału w dodatkowych zajęciach - czy sport (piłka nożna, taniec) wchodzą w grę?
Problem mam z obraniem odpowiedniego kierunku:
- Studia teatralne (Yale lub coś innego?) - szanse moje pewnie są "mniejsze" od zera, mógłbym wziąć dodatkowe lekcje z dykcji, zapisać się do teatru (i zdobyć jakieś zaświadczenie)?
- Studia matematyczno-techniczne (nie wiem gdzie) - wysoka lokata w konkursie międzynarodowym KANGUR? (porządne przygotowanie w tym i przyszłym roku, już ćwiczę od 3 miesięcy), jakiś dodatkowy konkurs? tylko jaki?
Naprawdę prosiłbym o szczerze odpowiedzi, uczę się już 11 lat angielskiego, ale wiecie jak to w polskich szkołach bywa, więcej teorii niż praktyki, mało słownictwa, muszę wszystko nadrobić. Czy moje plany (jeżeli uda mi się je zrealizować) dają mi chociaż cień szans? Dodam, że w zarówno w podstawówce, jak i gimnazjum uczyłem się świetnie (dwukrotnie tytuł Primus Inter Pares, średnie 5,9/5,6), lecz w LO trochę odpuściłem, najdziwniejsze że jestem na profilu biol-chem (średnia 4,1).
*Jeśli chodzi o finanse, to właśnie kończę 18 lat i zakładam własną działalność gospodarczą (mam już dochody, prowadzę spory serwis informacyjno-komputerowy, który właśnie modernizuję i planuję z niego wyciągnąć 100% przez te pozostałe 18 miesięcy, aby pokryć koszty studiowanie przynajmniej przez 1 rok)