Oczywiście, że nikt Ci w szkole nie powie, z czym dany kierunek i zawód się łączy, bo nie ma zamkniętej listy "zawodów po danym kierunku". To tak, jak z psychologią - 99% ludzi słysząc, że studiuję psychologię pyta mnie, czy jak będą mieć depresję, to ich zanalizuję i pomogę. I są zdziwieni, gdy mówię, że wcale nie mam zamiaru się tym zajmować jako psycholog. Bycie terapeutą to jest jedna z miliona możliwości po psycho. Ludzie po psycho nie pracują również w korporacjach, ośrodkach badawczych, szpitalach (nie tylko psychiatrycznych, również na rehabilitacji ludzi po zawałach itp), reklamie, edukacji, na uczelniach, jako szkoleniowcy, w HR, w sporcie, jako kryminolodzy i mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Słyszałaś o transferable skills? Dokładnie to samo można przełożyć na ekonomię i inne kierunki.
Nie żyjemy w szklanej kuli, a w dzisiejszej dobie internetu, to naprawdę trzeba się postarać, żeby kompletnie nie wiedzieć, z czym łączy się dany kierunek. Nie mówię specjalnie "z czym łączy się dana praca", bo studia to nie zawodówka, żeby dawać zawód. To, że ukończysz dany kierunek studiów, to nie znaczy, że będziesz pracować idealnie w profilu kierunku. Kończąc ekonomię, nie jesteś "ekonomistką", tylko w oparciu o wiedzę i umiejętności ze studiów, własne zainteresowania, dopiero tworzysz sobie profesję. Nie wybieraj swojego przyszłego zawodu. Wybierz kierunek pod swoje możliwości, zainteresowania, poczytaj, jakie rzeczy można po nich robić, ale bez spiny. Zawód przyjdzie, a zapewniam Cię, że od początku i tak Ci się 1000 razy zmieni, więc bez sensu nakładać na siebie presję pt. "jestem maturzystką więc wybieram zawód w którym będę siedzieć do emerytury". Przy dzisiejszej mobilności i przekwalifikowania się naprawdę nie ma sensu myśleć "idę na te studia więc muszę zobaczyć jak wygląda ten zawód". STUDIA. TO. NIE. ZAWODÓWKA.