Pracowałm w Profi w sekretariacie - nie zdradzę miasta. Z przyjemnościa podzielę się z Wami kilkoma uwagami na temat szkoły:
1. Nie prawdą jest, że lektorzy którzy tam pracują są z tak zwanej łapanki. Lektorzy przyjmowani do pracy poddawani są ostrej selekcji. Na pewni nie załapie się ktoś po samych studiach magisterskich - nie ma szans - no chyba że ma znajomości. Wielu prowadzących to bardzo mili i fantastyczni ludzie choć zdarzają się i tacy na których kursanci bardzo narzekają. My jako osoby z sekretariatu musiałyśmy zbierać opinie od kursantów na temat pracy lektorów. Faktem jest, że nie wiem czy z negatywnych opinii wyciągane były przez dyrekcję jakieś wnioski. Jeśli złe opinie dotyczyły lektora ogólnie lubianego przez pracodawcę wówczas nie dawano wiary opiniom kursantów
2. Panie z Warszawskiej to straszne pindy - nie wszystkie oczywiście ale nie zdradzę nazwisk tych dwóch o których myślę. Jedna - ta która rekrutuje lektorów kompletnie nie zna żadnego obcego języka dlatego co ciekawsi lektorzy przepytywani są przez zaprzyjaźnionego z inną rekrutującą Panią Native Speakera.
3. Nie wiem jak jest teraz ale za gdy ja pracowałam Panie z sekretariatu niekoniecznie posługiwały się językiem obcym
4. Musiałyśmy odbierać telefony i bezmyślnie klepać ofertę z ulotki. Czasami była to rozszerzona wersja. Nic broń Boże nie mogłyśmy powiedzieć od siebie ponieważ gdy jakiś "KABEL" A BYŁO ICH TROCHĘ W SZKOLE usłyszał że swobodnie z kimś rozmawiamy wówczas otrzymywałyśmy baty od szefostwa.
5. Konwersacje - w ulotce się o tym trąbi ale prawdą jest że często nie było na nich miejsc. Jeśli prowadził je kiepski wg kursantóe lektor - to nie było chętnych a gdy obcokrajowiec - to nie było miejsc. Obąwiązywała zasada że kto pierwszy ten lepszy.
6. Musiałyśmy być miłe dla tysięcy kursantów, wciąż się uśmiechać, nie mogłyśmy mieć złych dni, musiałyśmy nosić te beznadziejne mundurki, pracować na zmiany a dostawałyśmy za to psie pieniądze. WYZYSKIWACZE!!
7. To do jakiej kursant będzie chodził grupy, do jakiego lektora - to zależało przede wszystkim od nas. To my widziałyśmy w komputerze gdzie są wolne miejsca i do naszych obowiązków należało upychanie kursantów do tych lektorów do których nikt nie chciał się zapisywać.
8. Bzdurą są dzienniki stworzone specjalnie na potrzeby szkoły, gdzie lektorzy musieli wpisywać kupę niepotrzebnych nikomu rzeczy.
9. Miło wspominam czas przepracowany w PROFI ale tylko ze względu na kilka fajnych koleżanek z którymi zaprzyjaźniłam się (reszta do dupolizusy szefostwa) i na niektórych lektorów którzy potrafili być zajebiści. Co do szefostwa - wolałabym się nie wypowiadać ponieważ mogę za przeproszeniem zwymiotować.