jak mamy was uczyć

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 72
poprzednia |
Proponujemy ranking życzeń i potrzeb skierowany do szkół językowych.Na początku roku szkolnego każda szkoła powinna zaplanować swoją pracę tak, aby ci do niej przyjdą znaleźli to co chcą i to co im potrzebne. Wiemy że zbyt dużo demokracji w nauczaniu to kiepski pomysł, ale akurat w przypadku języków obcych może się sprawdzić. Tak więc do wszystkich którzy się uczą, niezależnie od poziomu i wieku, czego oczekujecie w nowym roku.
1. jaki rodzaj zajęc odpowiada wam najbardziej
( np. speaking, listening, vocabulary, etc...)
2. co zdarza się robić szkołom, co w waszym przekonaniu jest kompletnie bezużyteczne

3. jaki powinien być nauczyciel, z kim lubicie się uczyć

4. jak często lubicie byś testowani

5. co cenicie w swoich szkołach a co wyprowadza was z równowagi

6. czy sprawiedliwe jest, według was, przygotowywanie sie do matury w prywatnych szkołach językowych, czy nie uważacie , że zwalnia to szkołę od odpowiedzialności, a rodziców obciąża kosztami. czy, może, uważacie, że języka nie da się nauczyć w szkole, bo to przedmiot inny niż wszystkie, i oczekujecie dobrej oferty maturalnej od szkół językowych.

Dzięki za udział w dyskusji, to będzie bardzo pożyteczne dla naszj pracy

college
Takie ankiety sprawiają pozory, że szkoła próbuje zrozumieć potrzeby uczniów i dostosować się do nich. Ale to jest niewłaściwe, to właściciele szkoły, jej kierownictwo i nauczyciele powinni opracować cele swojej działalności i dostosować do nich właściwy program nauczania. Uczniowi zależy najczęściej, żeby nauka była łatwa i przyjemna i zajmowała jak najmniej czasu. Rodzicom, żeby szkoła za niemałe pieniadze przygotowała ich dziecko do matury i różnego rodzaju potrzebnych certyfikatów.

Jeśli chodzi o ocenę nauczycieli, to też nie może ona być obiektywna. Swojego pierwszego nauczyciela, lektora na uniwersytecie zapamietałem bardzo źle. Raczej mnie zniechęcił do nauki niż czegokolwiek nauczył. Po zaliczeniu lektoratu byłem przekonany, że nigdy do nauki angielskiego nie wrócę. Po paru latach musiałem wziąć się do niej ponownie. Wtedy okazało się, że chętnie wróciłbym do tego pana.

Z kolei miałem nauczycielke, Angielkę, którą cała grupa uwielbiała. Nauczyła nas bardzo dużo o kulturze krajów anglojęzycznych. To pamiętam do dziś, gorzej było z gramatyką, wciąż mam kłopoty z "trybami warunkowymi" i "mową zależną i niezależną".

Od szkoły chciałbym, żeby miała zdecydowany program nauczania, bardzo dobre materiały, których nie zmieniałaby częściej niż RAZ NA DWADZIEŚCIA LAT i nigdy nie zmieniała podręczników w czasie kursu dla danego rocznika. Jeśli uczniowie zaczęli naukz podręcznika English Reward, to powinni ją z nim skończyć. Dla ich nauczycieli żaden "English file", czy "Headway" nie ma prawa być lepszy. Co innego dla następnych roczników. Jesli kierownictwo szkoły nowszy podręcznik ocenia lepiej ma prawo go wprowadzić na rozpoczynające się kursy. Ale zmiana podręcznika w trakcie kursu powinna wiązać się ze zwrotem pieniędzy za dotychczasowy okres nauczania.
Generalne zgadzam sie z przedmowca (co do braku obiektywizmu w ocenie nauczycieli, chceci nauczenia sie szybko jak najmniejszym kosztem i bez wysilku itd)

NIe zgodze sie jednak co do materialów i czestotliwosci ich zmieniania. JEszcze o ile gramatyka to kwestia dosc stabilna i mozna sie ciagle uczyc na starym dobrym Martinet & Thompson, to nie wyobrazam sobie nauki z podrecznika opracowanego 20 lat temu. Najlepszy przyklad to Discoveries (dla mlodszych nastolatkow). Nauka musi byc "meaningful". NIe wiem, jak by to mialo sie udac, gdy przy omawianu muzyki, jakiej sie slucha w podreczniku pojawia sie Wham, ktorego ja nie znam, a co dopoiero 11-latek, przy omaiwniau aktorów Isabelle Huppert, ktorej tez nie znam, przy omawianiu sportu sportowcy sprzed 20 lat, ktorych nazwisk nie jestem w stanie teraz przywolac, bo nigdy o nich nie slyszalam itd. Nie dodajac ju, ze o komputerach, ktore sa teraz b. waznym elementem zycie, nie ma ani slowa.

Niestety, (a moze stey, zalezy, jak kto do tego podchodzi) zeby nauka miala sens i zeby uczen czul sie zmotywowany, trzeba rozmawiac o sprawach bierzacych, czyli jezeli aktorzy to przynjamniej BRad Pitt a nie zadna HUppert, jak piosenkarze to Eminem, czy JLO, a jak sportowcy to BEckham, itd. Slkownictwo zwiazane z komputerami tez musi sie pojawic, bo to interesuje i przydaje sie.

Pzdr,
KOciamama.
Masz trochę racji. Jednak pozostaję przy swoim, że kursy powinny zaczynać się i kończyć wg tych samych podręczników. Poza tym pamietam piękny radiowy kurs angielskiego p.t. A song for you. Czterdzieści lekcji, ponad 20 piosenek. Dziś czegoś takiego nie dałoby się zrobić, no może kurs brzydkich wyrazów wg Liroya.

:))
>Takie ankiety sprawiają pozory, że szkoła próbuje zrozumieć potrzeby
>uczniów i dostosować się do nich. Ale to jest niewłaściwe, to
>właściciele szkoły, jej kierownictwo i nauczyciele powinni opracować
>cele swojej działalności i dostosować do nich właściwy program
>nauczania.

Droga bejotko.Twoja opinia, że próba pogadania z uczniami to pozory, a szkoła która to robi dostosowuje się do potrzeb ucznia i sama nie ma żadnej koncepcji jest niczym nieuzasadniona. Zapewniam cię, że nasza szkoła ma swój charakter, program i koncpecję, która nie trwa co prawda 20 lat, tylko 13, ale jest skuteczna. Nasze zapytanie to trochę taki kij w mrowisko, bo ludzie na tej stronie są bardzo chętni do rocmów. Między wierszami można znaleźć jakieś nowe natchnienie dla nauczyciela. Poza tym jeśli twierdzisz, że szkoła działa bez porozumienia z uczniami to się mylisz.Żadna językowa nie odniesie sukcesu nie pytając uczniów o to co chcą robić. I to nie jest pytanie o podręcznik czy kolejnośc wprowadzanego materiału, bo o tym nie możecie mieć zielonego pojęcia, ale o techniki pracy.
Zresztą sama dałaś się naciągnąć na parę uwag, co cię denerwuje, a co było dobre.
Co do podręczników, to ponieważ każda książka ma materiał rozplanowany na wszystkie swoje kartki, to zmiana w środku jest bzdurą. Ale, po podręczniku wejście na inny, na drugi poziom jest uzasadnione, bo nowa książka wprowadza trochę nowe tematy i inny zakres słownictwa. Inny autor inne teksty.
Oceniamy, że podręcznik starzeje się w ciągu 4 lat. Po tym czasie dzieciaki, czy młodzież nudzą się, bo świat idzie o wiele szybciej.Nieaktulane jest 60% tekstów- bo po 4 latach kto pamięta o wydarzeniach z olimpiady, na przykład.
Jeszcze jedno, szkoła która stwarza pozory i udaje, nie pisze na takiej stronie, bo ma to wszystko w d****. Pozdrawiam
Witam,
1. rodzaj zajęć- uważam, że wszystko jest potrzebne. Nie powinno się pomijać żadnego elementu na korzyść innego. Np. osławiona metoda Callana to tylko taka zabawa językowa i nie zastępuje tradycyjnego kursu.
2. bezużyteczne jest np. strata czasu na rozmowy po polsku, ale na niższych poziomach może się przydawać;)
3. nauczyciel- musi lubić ludzi, być kontaktowy i pozytywnie nastawiony - nie mylić z pozwoleniem "włażenia sobie na głowę".
4. np. po każdym unicie.
5. dobre jest- jeśli każdy w grupie jest zmotywowany do nauki lub przynajmniej nie przeszkadza innym. Zła jest odwrotna sytuacja+ za duża grupa.
6. to, że w szkole nie można się nauczyć języka uważam za karygodne. Bierzmy przykład z krajów skandynawskich!
Pozdr.
Jeśli szkoła uczy tak angielskiego, jak Ty potrafisz czytać po polsku, to rzeczywiście potrzebne są pytania do uczniów. Już 100 razy, jesli nie więcej pisałem, że nie jestem kobietą.

Nie przyszło Ci do głowy, że Bejotka to może być np. nazwisko, może też pochodzić od jakiegoś skrótu?

Ja nie twierdzę, że szkoła może działać bez porozumienia z uczniami/studentami. Uważam tylko, że sposób osiągania tego porozumienia powinien wynikać z zajęć nie pytań na forum.

Zgadzam się z twierdzeniem, że podręczniki zazwyczaj starzeją się w ciągu 4 lat, ale nie wszystkie, są dobre nawet po 20 latach. Jednocześnie twierdzę, że autor każdego podręcznika ma określoną koncepcję i jego zmiana w trakcie kursy tę koncepcję burzy i nic studentom nie daje. Jeśli podręcznik wydaje się lektorowi przestarzały, to powinien w jakiś sposób te braki uzupełnić, nowy podręcznik wprowadzić dla nowego rocznika.

Rolą nauczyciela jest też uaktualnić i uzupełnić materiał podręcznikowy o nowe informacje. Jeśli w podręczniku jest np informacja i lekkoatletach sprzed lat np. Tadeuszy Rucie i Olgirdzie Ciepłym, to na lekcji można przeprowadzić ciekawą dyskusję o Skolimowskiej i Pyrek. Kto jak kto, ale nauczyciel języka powinien wiedzieć, że niczego nie uczy na zawsze, że prawie żadnego zdania, którego uczy nie zostanie student nie usłyszy na ulicy. Trzeba nauczyć go podświadomego modyfikowania nauczonych wyrażeń.
No tak, widzę, że nacięłam się na typowego mądralę. Wyobraź sobie, mężczyzno, że umiem czytać. Jesli jednak naciagasz mnie na rozmowy w tym stylu, to odpowiem,że kierowałam się do BEJOTKI, jak się podpisałeś BEJOTKA, a nie mój problem że masz metafizyczne rozdwojenie osobowości, i używając damskiego pseudonimu, oburzasz się , że ktoś odpowiada do ciebie w tym samym, żeńskim rodzaju.nie jest to wcale niepoprawne, a dodaje fantazji do rozmów . Nie musisz się wypowiadac w tej sprawie i nie musisz podsumowywać mnie jako osoby, bo ani nikt cię o to nie prosił, ani to istotne. Nic mnie nie obchodzi co myslisz o mnie. Jesli dokładnie Ty wczytasz się w to co jest pisane powyżej, byc może zreflektujesz się, że jesteś zarozumiałym arogantem.Bez pozdrowień, mężczyzno.
Nie sprzeczajcie się, to strata czasu:) Jeśli chodzi o podręczniki, to uważam, że uczniowie szkół językowych wolą te aktualne. Lekcja jest wtedy ciekawsza. Chociaż jeśli chodzi a zagadnienia gramatyczne, to mogą być trochę starsze...
Kto tu jest arogantem?
Tak sobie tu czytam...wczoraj miałam przyjemność trochę poczytać o Profi-Lingua...

To, że college zadał te kilka pytań, to wynik jego/jej zainteresowania tzw. pragnieniami osób uczących się na kursach językowych...wygląda na to, że zawsze jest ten sam 'problem', jak tu zainteresować kursantów aby
1. uczenie się języka było ciekawe
2. czegoś się nauczyli
3. byli zadowoleni z kursu

Na ogół jest tak, kursanci zapisują się, a następnie mają 10,000 'ale' (patrz wypowiedzi o Profi-Lingua). Nie odpowiada im:
1. godzina
2. ilość osób w grupie
3. lektor
4. podręcznik
5. metoda nauczania języka, np. 'głupie gry i zabawy'
6. inne...

Ale z drugiej strony, zapisując się na kurs wiedzieli, że np. w grupie będzie około 15 osób, wybrali wieczorowe a nie np. poranne lub sobotnie godziny, jaki będzie podręcznik i jaka jest w danej szkole metoda nauczania.

Po przeczytaniu wielu komentarzy stwierdzam, że nie ma chyba czegoś takiego jak idealna szkoła językowa z idealnymi lektorami...po prostu nie sposób zadowolić każdego i wszystkich. Kursanci są niezadowoleni z własnych wyborów...a to odbija się na lektorach, szkole, podręcznikach itd.

Owszem, jest wiele przeciętnych szkół i przeciętnych lektorów, jest wiele beznadziejnych szkół i beznadziejnych lektorów, ale każdy, który zamierza zapisać się na kurs językowy powinien sobie zadać kilka zasadniczych pytań
1. czy na prawdę zamierza uczyć się języka (chodzi o pracę samodzielną, nie pokazanie się na zajęciach)
2. jak będzie się go uczył (słówka, słuchanie kaset, czytanie coś z internetu)
3. ile czasu będzie na niego poświęcał dziennie
4. czy ma jakieś długo-terminowe cele z nim związane
5. w jakich godzinach chce chodzić na zajęcia
6. ile osób maksymalnie zniesie w grupie
7. dlaczego pracuje się w parach, są gry na zajęciach i robi się niektóre rzeczy, które są 'bezsensu'

Ile osób znam, które mówiły 'w tym roku zabieram się za (dany język) i zamierzam się go nauczyć'. Po czym zapisywały się na kurs i poza chodzeniem w kratkę na zajęcia (bo byłem/byłam zmęczony/a, zła pogoda, itd.) i nie robieniem niczego (nie mialem/mialam czasu) nie nauczyły się niczego, bo i też nic w tym kierunku nie robiły....

Może zamiast zadawać kolejne pytania czego kursanci oczekują od szkoły, należy zadać im pytanie:

Czego oczekujecie od samych siebie?

Pozdrawiam.

emka
Dużo prawdy w tym co mówisz. Wielokrotnie spotykam uczniów, którzy wchodząc na zajęcia mają minę , jakby ich ktoś przywlókł za karę. I faktycznie nie ma ŻADNEJ metody aby ich ruszyć. Są zmęczeni po całym dniu i już. Tak więc myślałam, że może powiedzą co ich rusza w czasie zajeć.
Ciekawe zresztą, że tylko w języku polski CHODZI SIĘ NA ANGIELSKI, we wszystkich innych ludzie uczą się angielskiego. A nauka języka to nic przyjemnego, szczegolnie na poczatku. Dopiero ludzie na poziomie intermediate i wyżej mają w tym przyjemnośc, i to też nie wszyscy.
Małe dzieci traktują uczenie się słówek jak uczenie się książki telefonicznej na pamięć. Ze skóry trzeba wychodzić, aby ich do tego zmusić. A przecież nie ma na to rady- słówka to podstawa.
Zdarzają się jednak wspaniałe grupy i cudowni uczniowie, dla których chce się przesiedzieć kilka godzin, aby zrobić dla nich coś extra. Miewam takich uczniów na których zeszyt z wypracowaniem czekam jak na książkę.
Tu jednak ruszyłam ten temat, bo może ktoś gdzieś siedzi i myśli sobie-ALE BY BYŁO FAJNIE JAKBY NA ANGIELSKIM W TYM ROKU..... no właśnie, co?
Pzdr.
A ja odpowiem na pytania, a co tam;)

1) Bardzo wazne na zajeciach jest cwiczenie speaking i listening. Gramatyka tez naturalnie jest potrzebna, ale cwiczenia mozna robic w domu, a na lekcji bardziej skupiac sie na trudniejszych zagadnieniach gramatycznych, ale raczej ustnie by zautomatyzowac uzywanie poprawnych form, duzo mowic, bo gdzie indziej nie ma mozliwosci, no i sluchac, bo jak nawet mozliwosc jest to sie mozna zniechecic, jak sie malo rozumie. a dobre listeninig z pre-listening, kilkakrotnym sluchaniem i wylapywaniem zdan trudnych dla polaka, ale uzywanych czesto w jezyku obcym bardzo pomaga.

2) dla mnie bezuzyteczne byly chotyczne objasnienia z gramatyki (zazwyczaj provided by native speakers), gdy juz to wiedzialam, bo przeczytalam sobie w ksiazce, gdzie wszystko bylo ladnie usystematyzowane i objasnione.

3) Nauczyciel powienien byc z duza wiedza, wymagajacy, pelny entuzjazmu, motywowac do mowienia i byc elastyczny. Tzn, nie "jechac z programem" jesli uczniowie chca dalej pociagnac ciekawa dyskusje, czy czegos nie wiedza i potrzebuja dodatkowych wyjasnien. Powinin uzupelniac podrecznik dodatkowymi materialami.

4) czeste testy mnie motywuja do nauki, bo lubie miec "bat nad glowa". Czeste kartkowki ze slowek i struktur gramatycznych to dobry pomysl.

5) W szkole jezykowej, hmmm, nie chodzilam duzo niestety, bo w szkole mialam dobry poziom, za to wyprowadzalo mnie z rownowagi za malo mowienia, za latwe sprawdziany

6) do matury powinna przygotowywac szkola panstwowa, bo jest to mozliwe, skoro ci sami nauczyciele co ucza na kursach ucza w szkolach panstwowych? W szkole nawet mozna wiecej moze zrobic, szczegolnie w klasach dwujezyczneych, gdzie przeciez ludziom zalezy, by tam byc (teoretycznie). Przymus jednak dobrze dziala a strrach przed zla ocena najlepiej (ciagle) motywuje mlodych POlakow.

Pzdr,
KOciamama.
"Jeśli szkoła uczy tak angielskiego, jak Ty potrafisz czytać po polsku, to rzeczywiście potrzebne są pytania do uczniów. Już 100 razy, jesli nie więcej pisałem, że nie jestem kobietą.
Nie przyszło Ci do głowy, że Bejotka to może być np. nazwisko, może też pochodzić od jakiegoś skrótu?"

Jakies kompleksy?

---

Temat bardzo przydatny, ludzie nie zdają sobie sprawy ILE OSÓB wchodzi na stronę ang.pl czy jakąkolwiek inną traktującą o angielskim.

Szkoła College of languages co roku daje swoim uczniom ankietę do wypelnienia nt związany z nauczaniem. Jak do tej pory, wyszlo to tylko na plus. W koncu chyba kazda szkoła dazy do perfekcji, aby móc swoim studentom zaoferować komfort, dzięki ktoremu uczniowie nie przychodzą na zajęcia 'za karę'.

1) Osobiscie vocabulary oraz speaking. Te dwie rzeczy są w języku najwazniejsze i ich nauka dobrze rozwija inne zdolnosci językowe.

2) Hmmm...Naprawdę długo by tu się zastanawiać. Wszystko zalezy od konkretnego przypadku, nie mozna generalizować.

3) Nauczyciel powinien być stanowczy, niekoniecznie surowy, jednak powinien potrafić utrzymać spokój w klasie. Aby wyniki były jak najlepsze, nauczyciel powinien być wyluzowany, jednak musi pamiętać o tym, że jest w klasie i ma za zadanie wykorzystać ten czas z uczniami, aby mogli oni wynieść z tego jak najwięcej.

4) W zależności od poziomu. Szczerze powiedziawsz, na poziomach zaawansowanych i egzaminacyjnych jest to podstawa. Inaczej nie zmusi się człowiek do nauki.

5) Cenię kompetencję, solidne przygotowanie nauczycieli, dobrą koncepcję, 'luźną atmosferę', przyjemny budynek, różnorodny wybór poziomu. Z równowagi...hmm...nic mnie nie wyprowadza. A jezeli cos takiego jest, to jest to spowodowane przyczynami niezaleznymi, nie mającym nic wspólnego ze szkołą.

6) Jak najbardziej powinno zostać to wprowadzone. Skoro edukacja w naszych szkołach nie wystarcza (bo nie wystarcza) to czemu nie? W końcu, jezyk to język. Hmm...pokaże o co mi chodzi na podstawie pewnego porównania. W szkole tez uczymy się jezyka. To czemu chodzimy do szkół językowych? Bo w zwykłej szkole się jezyka nie nauczymy. A przynajmniej nei w takim stopniu, jak byśmy chcieli (mówię o tych, którzy zdecydowali się uczyć w szkole językowej). Jestem za wprowadzeniem kursów przygotowujących do nowej matury z języka angielskiego.

"Ile osób znam, które mówiły 'w tym roku zabieram się za (dany język) i zamierzam się go nauczyć'. Po czym zapisywały się na kurs i poza chodzeniem w kratkę na zajęcia (bo byłem/byłam zmęczony/a, zła pogoda, itd.) i nie robieniem niczego (nie mialem/mialam czasu) nie nauczyły się niczego, bo i też nic w tym kierunku nie robiły...."

Absolutnie nic na siłe. Jezeli chodzi o rodziców, którzy wysyłają swoje dzieci na naukę do szkoły językowej, przemyslcie to dokladnie. Jezeli zaobserujecie ze wasze dziecko nie chce się tam uczyć, przychodzi zmeczone itd. wyjaśnienia nie szukajcie w szkole, tylko w dziecku. Co do studentów straszych, którzy chodzą z własnej woli, nauka jezyka nie jest obowiazkowa. Jezeli ma to byc na zasadzie: "byle przyjsc, zaliczyc test i miec spokoj" to lepiej dać sobie spokój. Bo to bezsensu-strata czasu, siły i pieniędzy.

Ogólnie uwazam, ze takie ankiety są potrzebne, bo dzieki nim szkoły wiedzą co jest dobre, a co nie, co należy zmienić, a co lepiej nie ruszać, bo jest ok.

Pozdrawiam,

Revan
Moja szkoła jest prawie idealna, ale nie będę jej tu promować bo nie o to mi chodzi, i co ciekawe wcale nie jest to mała szkoła, ale jest to cała sieć, ale mam takie uwagi, niektóre dotyczą mojej szkoły, niektóre nie: korzystam z doświadczeń z mojej grupy a znamy się niektórzy od 6 lat
1. popieram BJK, czytając Jego posty myślę że ma bardzo duże rozeznanie w tym temacie, czyli utrzymanie cyklu podręczników przez cały okres nauki / np. ostatnio zauważyłam, że np. moja grupa przywiązała się do serii Gold, a na kolejny rok był już Cutting coś tam; na kolejny rok już inny itd. wydaje mi się, że lepiej się uczyć z serii podręczników, zagadnienia są wprowadzane kolejno, a tak można natrafić na to samo, mimo że podręcznik jest na wyższym poziomie; zauważyłem że ludzie nie lubią tak częstych zmian; szkoda że nie mamy jako grupa wyboru z jakiejś gamy podręczników, np. rok wcześniej przed kolejnym rokiem w końcu to my za to płacimy więc powinniśmy jakoś partycypować w jego wyborze
2. konkretny nauczyciel tzn. stanowczo realizujący program, a więc ćwiczenia, normalne ćwiczenia..... testy, zadania – sprawdzane zadania; tak jak w normalnej szkole, ja po prostu wiem, że to przynosi efekty
3. normalne lekcje czyli zwykłe ćwiczenia, żadne udziwnienia typu gry i zabawy albo kartki porozlepiane po klasie, może trochę, ale tych sensowniejszych ale bez wpadania w przesadyzm, niektóre szkoły chcą przyciągnąć w ten sposób więcej nowych klientów, bo np. moja grupa bawiła się świetnie ale i tak później uważaliśmy, że to strata czasu – to dobre dla dzieci, albo młodszej młodzieży ;
4. ciekawe są lekcje z filmami i zajęcia z komputerem – ćwiczenia do writingu; u nas akurat lekcje filmowe zawsze były odpowiednio przygotowane np. na niższych poziomach musieliśmy wypisywać wszystkie usłyszane w trakcie filmu adverbs albo napisać jak dalej potoczy się akcja na zdanie domowe itp.
5. vocabulary – stałe poszerzanie jego zakresu, sprawdzanie nauczonych słów/ całych fraz przez lektora; świetnie to u nas sprawdzali – to była zawsze fajna część zajęć, ale akurat w ostatnim roku się to popsuło i przestali wymagać i powiedzmy cały czas staram się zabrać za to ale ciągle mówię że „ jutro”
6. testy śródroczne obowiązkowe, przestrzeganie limitu nieobecności – uzależnienie wyniku na koniec, a nawet otrzymania świadectwa od zdania tych testów, oddanych prac
7. wyrównana grupa pod względem ilości osób – minimum 12, nie więcej, a także pod względem wieku a także poziomu wiedzy – to jest bardzo istotne


wydaje mi się, że ludzie rezygnują głównie z nauki w szkołach w których za wiele się od nich nie wymaga; ja sama chodziłam do tej szkoły w dzieciństwie – później niestety była przygoda z serią różnych szkół, aż wróciłam do takiej normalnej z wymogami szkoły

co ciekawe nieraz wściekaliśmy się na te zadania, testy, w mojej szkole językowej jak byłam młodsza to rodzice chodzili nawet na wywiadówki ale i tak doceniam to co robią w tej szkole pomimo tych kilku uwag powyżej, bo dzięki temu widzę stały postęp, ale nie ma siły inaczej bym się niczego nie nauczyła; i najlepsze jest to że większość ludzi w mojej grupie jak i ja sama ciągle narzekamy ale i tak chodzimy już kolejny rok bo naprawdę to coś daje, życzę wam podobnych fajnych i jednocześnie normalnych szkół;


pozdrawiam
dzięki Ja nino i kociamamo. Jesteście bardzo konserwatywne, ale to pokrywa się z obserwacjami , że koserwatyzm w szkole ma rację bytu.Jesli chodzi o udziwnianie lekcji, to okazuje się, że uczniowie nie wiele z tego wynosza pod względem merytorycznym, ale za to dobrze się bawią. raz nie szkodzie, ale jesli gra się ciągle i bawi, ludzie wolą iść do kina.
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś się odezwie
Revan, jakby wszyscy uczniowie byli tacy jak Ty, to życie byłoby super
PZDR
1) zgadzam się z Kociąmamą, dobrze jest też czytać na głos na lekcji, gramatykę i pisanie lepiej zadawać do domu i właśnie te trudniejsze kwestie gramatyczne omawiać na lekcjach
2)bezużyteczne jest sprawdzanie zadań domowych przez połowę lekcji, szczególnie, jeżeli książka ma klucz, dlatego najlepsze są książki bez klucza to zmusza do nauki. Po prostu po sprawdzeniu zapytać, czy ktoś ma jakieś pytania i wątpliwości do zadania. Robienie ćwiczeń które pochłaniają dużo czasu również jest głupie, ponieważ to można zadać do domu i w ten sposób zmotywować do nauki (są tacy którzy odpisują przed lekcją zadanie ale to są ludzie którym nie zalezy na nauce i nie doceniają tego, ze mogą chodzić do szkoły językowej. takim nic się nie da zrobić chyba zadzwonić do rodziców albo dokładnie odpytać;))
3)Nauczyciel powinien mieć dużą wiedzę, w czym również zgadzam się z Kociąmamą. Ale wiecie, co jest praktycznie najwazniejsze? Duży entuzjazm, i przede wszystkim szeroki uśmiech!! Wydaje mi się, że to jest kluczem do sukcesu nauczyciela. Moja pani od angielskiego chodzi całyczas w dobrym humorze i uśmiechnięta, nie traktuje nas jak idiotów tylko kazdemu daje szansę, zaraża entuzjazmem, lekcje dzięki temu są wesołe i ciekawe z dużą dawką wiedzy. Nie daje jednak wchodzić sobie na głowę!
4)Wydaje mi się, ze częste krótkie kartkówki i testy raz na unit są bardzo potzrebne bo na kartkówce w szkole trudniej jest ściągać a zadanie jak już powiedziałam, można odpisać. Ja lubię być "dopilnowana" to mnie bardzo popędza do nauki.
5) Cenię rzetelne przerabianie materiału, ale szybkie, nie zmienianie podręczników, a nie znoszę zajmowania się na lekcjach tylko najlepszymi uczniami w przekonaniu że reszta i tak nic nie umie, oraz sprawdzanie zadań domowych przez pół lekcji o cz ym już pisałam
6) Cóż, jest to sprawiedliwe dopóki w szkołach państwowych wreszcie nie będzie przyzwoitego poziomu nauczania a to raczej nieprędko jest możliwe zważywszy na naszych wspaniałych posłów, którzy zajmują się zbieraniem głosów poprzez podwyższanie rent i emerytur a nie zajmowanie się tzw"Przyszłością polski" czyli młodymi ludźmi i ich edukacją!! A języka w szkole da się jak najbardziej nauczyć, jest po prostu niski poziom, kieyd to się zmieni nie będzie żadnego problemu z dodatkowymi kursami do matury.

Uff, ale się rozpisałam!
Pozdrawiam, Silmarila:):)
może nie do końca jest to konserwatyzm, ale taka systematyczność, co prawda wymuszona ze strony szkoły i w mojej szkole naprawdę się to sprawdza, klasy są pełne, może na koniec roku niektórzy dezerterują, ale w tym prawie 99% chodziło do końca – myślę o mojej grupie; może dlatego, że to była grupa egzaminacyjna; i tak jak oglądałam wyniki poprzednich sesji egzaminacyjnych do jest bardzo wysoka zdawalność egzaminów Cambridge, nie jestem nauczycielem, ale nie ma chyba innego wyjścia tylko się systematycznie uczyć, a że niektórzy mają z tym problem, gdyby to mieli robić sami tak jak np. ja więc taka szkoła jest jak najbardziej dla mnie
pozdrawiam i powodzenia
Twoje przedostatnie zdanie idealnie pasuje do Ciebie. Bejotka pisze:

"Z kolei miałem nauczycielke..."
"Od szkoły chciałbym..."

Rzeczywiscie zenskie sformulowania...

pozdrawiam i mniej krytycyzmu wobec innych, a wiecej wobec siebie!
fakt, entuzjazm zaraża. Ciekawe również jest to, że wbrew pozorom uczniowie ludią być przypilnowani. Bez sadyzmu, ale dokładnie!
nie jest ważne dalsze ciągnięcie tego wątku. Ale ,z wypowiedzi BJTK wybrane były same mysli bez specjalnego zwracania uwagi na płeć.Bejotka wyglądało bardziej na kobitkę i tak też się to znalazło w odpowiedzi skierowanej do niego. Czy to rzeczywiście jest takie straszne? natomiast Pan BJTK bez specjalnego powodu był uprzejmy robić jakieś dziwne aluzje. Po co? Jego odpowiedź była trochę nieelegancka.Pan BJTK mógł zwyczajnie przypomnieć o tym że jest facetem, zostałby przeproszony.Więcej poczucia humoru, Panowie!
" Duży entuzjazm, i przede wszystkim szeroki uśmiech!! Wydaje mi się, że to jest kluczem do sukcesu nauczyciela. Moja pani od angielskiego chodzi całyczas w dobrym humorze i uśmiechnięta, nie traktuje nas jak idiotów tylko kazdemu daje szansę, zaraża entuzjazmem, lekcje dzięki temu są wesołe i ciekawe z dużą dawką wiedzy. Nie daje jednak wchodzić sobie na głowę!"

To jest podstawa. Nauczyciel nie moze chodzic z głową w chmurach, ale z kolei nie moze az tak bardzo mocno stąpać po ziemi, coby jej nie zawalić.

"W szkole jezykowej, hmmm, nie chodzilam duzo niestety, bo w szkole mialam dobry poziom, za to wyprowadzalo mnie z rownowagi za malo mowienia, za latwe sprawdziany"

Hmm...A moze po prostu bylas lepsza i poziom byl za niski? To sie zdarza.

"fakt, entuzjazm zaraża. Ciekawe również jest to, że wbrew pozorom uczniowie ludią być przypilnowani. Bez sadyzmu, ale dokładnie!"

Paradoks, ale to prawda. Bez solidnej mobilizacji, nic się nie osiągnie.

Pozdrawiam.
Nieeleganckie jest właśnie takie powierzchowne czytanie czyichś postów, poza tym Panie/Pani? College na wypowiedzi merytoryczne odpowiedziałeś ironicznymi dywagacjami na temat mojego nicku. To też jest nieeleganckie.
"Ogólnie uwazam, ze takie ankiety są potrzebne, bo dzieki nim szkoły wiedzą co jest dobre, a co nie, co należy zmienić, a co lepiej nie ruszać, bo jest ok."

Też tak uważam tylko dotyczy to ankiet w szkole, na zakończenie semestru roku, bądź kursu. Wtedy takie ankiety dają do myslenia kierownictwu szkoły i pozwalają zarówno ocenić szkołę jak i jej lektorów.

W tym wypadku odezwał się College przedstawiciel byc może nieistniejącej szkoły, nie przdstawił jej programu, nie podał jej nazwy i zadał tylko pytanie z którego może wynikać, że kierownictwo szkoły nie ma pomysłu na jej organizację.

Ankiety są dobre, powinny byc jednak przemyślane.
"W tym wypadku odezwał się College przedstawiciel byc może
nieistniejącej szkoły, nie przdstawił jej programu, nie podał jej
nazwy i zadał tylko pytanie z którego może wynikać, że kierownictwo
szkoły nie ma pomysłu na jej organizację."

Bo nie o to tutaj chodzi, jakbyś nie zauwazyl. A szkoła istnieje. Chyba ze chodze 7 lat do nieistniejacej szkoly, zdalem w niej FCE i ogolnie mialem kontakt z native speakers po prostu z ulicy. Ale wiesz...Ja mam 15 lat i pewnie sobie to wszystko ubzdurałem.


"Ankiety są dobre, powinny byc jednak przemyślane."

IMHO, nie kumam ciebie za bardzo. Ankieta jest przemyslana, a ty teraz mscisz się za ten "incydent". Troche dziecinne, nie uwazasz? Poza tym naprawde nie jestes przez wszystkich znany na tym forum, wiec skad wszyscy maja wiedziec gdzie pisałes o tym, że jetses mezczyzna? No ok, formy wyrazów, ok. Schodzimy na offtop, wiec darujmy sobie..

Pozdro.
"... A szkoła istnieje. Chyba ze chodze 7 lat do nieistniejacej szkoly, zdalem w niej FCE i ogolnie mialem kontakt z native speakers po prostu z ulicy. Ale wiesz...Ja mam 15 lat i pewnie sobie to wszystko ubzdurałem."

College nie podał nazwy szkoły więc mam prawo twierdzic, że być nie istnieje. Pytania ankiety są banalne, nie mają znaczenia dla osób postronnych miałyby znaczenie, gdyby College napisał coś o dotychczasowej działalności szkoły.

"IMHO, nie kumam ciebie za bardzo. Ankieta jest przemyslana, a ty teraz
mscisz się za ten "incydent". Troche dziecinne, nie uwazasz? Poza tym
naprawde nie jestes przez wszystkich znany na tym forum, wiec skad
wszyscy maja wiedziec gdzie pisałes o tym, że jetses mezczyzna? No ok,
formy wyrazów, ok. Schodzimy na offtop, wiec darujmy sobie.."

No cóż masz dopiero 15 lat, więc to Twoje wypowiedzi sa dziecinne. Ja na tym forum jestem od jego początku. Poza tym nie musiałem pisać, że jestem mężczyzną, to wynika jednoznacznie z formy gramatycznej moich postów.
Jak widać musisz dziecino uczyć się nie tylko angielskiej gramatyki. Może wtedy zaczniesz kumać.
a propos sprawdzianow, to po prostu uwazam, ze wiedze trzeba sprawdzac szczegołowo. Oczywiscie testowac tylko to, co sie z uczniami przerobilo, ale solidnie. Sprawdzian powinenien miec taki rodzaj cwiczen jak docelowy egzamin czyli np. FCE do FCE, a na wyszych poziomach jak CAE/CPE. Czyli oprocz testowania omawianych struktur gramatycznych i slownictwa, powinny sie znalezc cwiczenia typu cloze test, transformations, find a mistake etc. Use of English jest najbardziej problematyczne dla wiekszosci uczacych sie, zatem nalezy przygotowywac na takie cwiczenia juz przed kursem FCE w moim mniemaniu (oczywiscie na odpowiednim poziomie).

NIeadekwatny poziom sprawdzianow czesto polega na tym, ze w danym unicie jest wiele ciekawych zwrotow i slow, ktore na takim CAe czy FCE sa potrzebne i wciaz sie pojawiaja powracajac jak bumerang, a testuje sie 5 slowek, ktore byly highlighted in the text.

Albo cwiczenie typu polacz słowo z jego synonimem zawyczaj jest zbyt łatwe na tym poziomie.

Tak samo phrasal verbs lepiej sprawdzac systemtaycznie, gdy pojawiaja sie w tekstach, choc nie sa moze głownym celem danej lekcji, ale znowu to zagadnienie sprawia problem, wiec lepiej testowac na bierzaco niz czekac do lekcji w podreczniku pod tytulem Phrasal Verbs, poczym skserowac unit z Language PRactice i oczekiwac, ze uczniowie beda kumali phrasal verbsy, bo nie beda. Ewentualnie naucza sie metoda zakuc, zdac, zapomniec.

Pzdr,
Kociamama.
Jesteś zalogowanym uczestnikiem tej strony i mogłeś sprawdzić w dostępnym dla takich osób katalogu kto to pisze.
Chyba jesteś rzeczywiście przekonany o swojej wyższości nad wszystkimi, bo nawet jesteś uszczypliwy w stosunku do naszego ucznia, zresztą wybitnego nie tylko w angielskim. Skończ już to żałosne przedstawienie. Masz doczynienia z ludźmi którzy nie wypadli krowie spod ogona, nawet jesli maja 15 lat. Wyżej przeczytaj swoje wypowiedzi i zobacz wreszcie kto to zaczął i kto jest arogantem. Zapewniam cię, że ta dziecina mogłaby być dla ciebie wzorem.
i jeszcze jedno, to w twoim opisie dla zalogowanych uczestników tej strony przy opisie twojej osoby jest napisane BRAK DANYCH. Przxy opisie college dane są pełne, bo nie mamy się czego wstydzić.
jest dokładnie tak jak piszesz.PZDR
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 72
poprzednia |

Zostaw uwagę