Jestem lektorem w Moose, właśnie podpisałam umowę na następny rok szkolny. Jestem bardzo zadowolonym z pracy „murzynem” w „szmirowatej szkole”. Czy ktoś przystawił Wam pistolet do głowy podczas podpisania umowy? Nie odpowiadają mi warunki dziękuję i wychodzę. Nie muszę być dostępna 24h na dobę - w umowie określiłam maksymalną liczbę godzin, którą chcę poświęcić na pracę i nikt nie jest w stanie mnie do niczego zmusić. Dojeżdżam na tym terenie, który wybrałam. Jestem osobą odpowiedzialną i potrafię się wywiązać ze swoich zobowiązań. Z góry wiem, jakie terminy odpowiadają klientowi, gdzie mieszka, jakie ma oczekiwania i to ja podejmuje decyzję o tym czy dany klient zostanie moim uczniem. Wykonuję, aż 1 telefon, aby się z nim umówić. To prawda, że uczeń sam zapewnia sobie materiały do nauki. Ustalam z klientem na pierwszych zajęciach warunki współpracy…wybieram podręcznik, który nabywa, jeżeli kseruje swoje materiały klient zwraca mi pieniądze. Mam wielu świetnych uczniów, stały dodatkowy dochód (mam etat w szkole średniej) a przede wszystkim robię to co lubię. Jestem zdziwiona tym co tu wypisujecie!