Niestety znam sytuację oddziału Poznańskiego British School. Nie do końca wina leży po stronie właścicielki Poznańskiego oddziału.
Nie została poinformowana o kosztach jakie trzeba ponieść, aby utrzymać szkołę (nie są małe)i nikt jej nie przeszkolił w prowadzeniu takiej firmy jak szkoła językowa. Dobrze, że to był ostatni oddział bez "doświadczenia". Z tego co wiem, zaprzestano sprzedawać Markę osobom nie znającym się na prowadzeniu szkoły. Swoją drogą Centrala w Olsztynie powinna inaczej załatwić tę sprawę... Powinna wiedzieć, że w Poznaniu nie dobrze się dzieje i zareagować po pierwszych sygnałach, no coż. Dobrze, że cała sprawa skończyła się dobrze i wszyscy kursanci zakończyli kursy z dobrymi wynikami bez strat materialnych czy intelektualnych.
Bankructwo może spotkać każdą firmę w najmniej oczekiwanym momencie, nawet tych największych... Pozdrawiam