2 tyd. kurs angielskiego za granica

Temat przeniesiony do archwium.
Plizzz... szukam jakiejs szkoly ktora zorganizuje 2-tyg. dobry kurs z jez. angielskiego.. no.. najlepiej na Malcie... Czy ktos z Was juz byl?
ja bylam,ale w anglii.......
odwiedz tą strone:
www.linguatime.com
podobno jest tam całkiem fajnie:)
ja bylam.ale w anglii i na miesiac..a na 2 tygodnie wpdla mi oferta ostatnio np na malte...z firmy atas.mozeszto sprawdzic i zobaczyc czy ci sie podoba.pozdrawiam ;-)))
Mam pytanko do tych którzy byli na takim kursia w Anglii. Czy bartdzo dużo wam to dało? Czy w 2 tyg. można znacznie poprawić swój ang? Od dłuższego czasu kuszą mnie te kursy, ale za to ceny skutecznie mnie zniechęcają. Gdybym jednak wydała juz tyle kasy, to nie chciałabym później żałować. Napiszcie proszę , jakie macie wrażenia...
ja co prawda bylam miesiac a nie 2 tyg.ale napsize ci jak bylo.w sumie to jush po 2 tygodniach widzialam u siebie znaczną poprawę i postępy...bariera mowienia tylko w tym jezyku zostala nareszcie przelamana, w ogle po calym wyjezdzie:powiększyl mi sie zasob slownictwa, plynniej mowie, wiecej rozumiem z czysto-brytyjskich filmow i programow, nie boje sie mowic w tym jezyku, mam lepszy akcent, znam wiecej potocznych codziennych zwrotow, nie mam zadnego problemu z grama, z czasami itp, poznalam peeeelno ludzi, spedzilam swietnie czas :D..same plusy!!!:D...w tym roku ruszma albo znow do anglii albo do irlandii...chyba ze zaprosi mnie rodzinka z australii ot wtedy sydney stoi przede mna otworem :d..pozdrawiam ;-))))jakby co to pytajcie dalej//
hmmm...odnoszac sie do slow wiecej rozumiem..w sumie to wszystko..oprocz niektorych tylko slangowych zwrotow..lub jakis na prawde ciezkich...;-)))
jeśli ceny odstraszają cie od kursów to może pomyśl o jakimś wyjeździe gdzieś na obóz dla młodzieży jako wolontariusz do jakieś pracy? Ja na coś takiego pierwszy raz pojechałam w liceum, a później na studiach: do Anglii i do Francji. Międzynarodowe grupy, byłam jedyną Polką, więc nie było \'niebezpieczeństwa\' rozmowy po polsku, kontakt z nativami, w miarę niedrogo to wychodziło, super ludzie, fajny sposób na spędzenie wolnego czasu.
oo..mozesz mi naskrobac cos o tym wiecej??chociazby na maila : [email]
napoczatke np..jak to zalatwiales...itp..wszystko co ci do glowy przyjdzie w zwiazku z tym..z gory dzieki
to może naskrobię na forum, żeby inni też poczytali:)))
Troszkę...? Hm.. pewnie wyjdzie długo, bo mam z tych wyjazdów fantastyczne wspomnienia.

No więc jak już wspomniałam, wyjazd do Anglii był poza moimi możliwościami finansowymi, a właściwie poz, a możliwościami moich rodziców - o kursie, chociażby najtańszym i najkrótszym mogłam sobie tylko pomarzyć.
Gdzieś, już nie pamiętam gdzie przeczytałam o tym wolontariacie i pojechałam do W-wy dowiedzieć się co i jak. Pan w biurze powiedział mi, że do Anglii jest zawsze najwięcej chętnych i zawsze są z tym problemy, ale właśnie okazało się, że jest jeszcze jeden nowy projekt i jedno miejsce. No więc nie zastanawiając się wiele, i nawet za wiele się nie dopytując zdecydowałam się (no, na chwilę wyszłam do moich rodziców, którzy czekali pod drzwiami... żeby im o tym powiedzieć). I tyle w zasadzie było mojego załatwiania:))), później trzeba coś tam było wypełnić i kupić bilet:))

To na co się zdecydowałam to był tzn. conservation camp tzn. pracowaliśmy w parku na północy Anglii (niedaleko Shieffield). Byliśmy volunteers, czyli nie dostawaliśmy kasy, ale mieliśmy za free zakwaterowanie i wyżywienie, a że do sklepów było daleko, to kasy nie było jak wydać. Było nas 9 osób: Anglik z Angielką (nasi opiekunowie), 2 Francuzów, 1 Amerykanin, 1 Czech, 2 Białorusinki i ja. Wszyscy w wieku ok. 18-22 lat. Pracowaliśmy pn-pt od ok. 8.00- do 15 z przerwą na lunch i mniejszymi przerwami jak ktoś się zmęczył - naprawialiśmy ścieżkę w parku. Był z nami jeden starszy Anglik, który nadzorował naszą pracę, mówił jak co robić i pomagał nas.
Po pracy zwykle szliśmy na dłuuugi spacer, później wracaliśmy do miejsca zakwaterowania, ktoś szykował kolację... i czas wolny - znowu gdzieś szliśmy, często do pubu, zwiedzaliśmy okolice lub po prostu gadaliśmy.... Weekendy były wolne (2, bo byłam tam 2 tygodnie tylko): pojechaliśmy do Yorku, do Lake District, raz poszliśmy do jaskiń (jakieś 5 godzin brodzenia w wodzie: zimno, ciemno i mokro,brrr... ale ciekawe doświadczenie), raz dwóch zaprzyjaźnionych Anglików (ci od jaskiń) zabrało nas na wspinanie się po skałkach).
Wspominam to jako jedne z najlepszych wakacji w moim życiu, co jest dosyć zabawne biorąc pod uwagę, że w dni powszednie w godzinach naszej pracy zawsze siąpił deszcz (który oczywiście przestawał jak kończyliśmy pracować). Pogoda była iście angielska - a w parku wokół nas wrzosowiska i miałam wrażenie jakbym się przeniosła do powieści \"Wichrowe Wzgórza\":)))

Zachęcona pierwszym razem byłam jeszcze później w Anglii i Francji, było super, chociaż i tak ten pierwszy raz był najlepszy. Ogólnie zauważyłam, że lepsze były wyjazdy na których było mniej osób, bo mniejsza szansa trafienia na rodaka+ bardziej udawało nam się z sobą zżyć.

Poleciłam ten sposób \'wypoczynku\' kilku osobom - i wszyscy byli zadowoleni. Oczywiście musisz się przygotować, że czasami wcale nie jest łatwo bo to jednak praca (zwłaszcza po nieprzespanych nocach - bo towarzystwo mi się zawsze trafiało rozrywkowe - zwłaszcza jak byłam niedaleko Bordeaux - ach co za wspaniałe wino tam mieli:)), ale ludzie zawsze chętnie sobie pomagali i nigdy nie było problemu z tym, że ktoś nie był w stanie czegoś zrobić.

Dodam tylko, że mimo iż minęło wiele lat od mojego ostatniego obozu, wciąż są osoby, z którymi utrzymuję kontakt (kolejny sposób na zwiedzenie innego kraju).

Za pierwszym razem do Anglii pojechałam stąd:
www.workcamps.pl

a z drugim razem stąd:
www.jedenswiat.org.pl

Później znalazłam coś na własną rękę - adresów nie pamiętam.
Z tego co zobaczyłam na stronce, to właśnie pojawiły się katalogi workcampów i trzeba składać aplikacje, które wkrótce będą rozpatrywane.

Na koniec dodam tylko, że czasami jeśli nie uda się jechać tam gdzie się chciało, warto zastanowić się nad innym miejscem. Moja koleżanka trafiła na workcamp, który jej się średnio podobał, do kraju do którego wcale nie chciała na początku jechać i ... poznała tam swojego obecnego męża...:))))
aaa i jeszcze mi się przypomniało, że jeden z tych Francuzów, których poznałam na pierwszym workcampie, był ich fanem i twierdził, że mimo iż stać go na inne wakacje, to jest to swietny sposób na poznanie nowych ludzi i odpoczynek. Przed workcampem w Anglii, był 3 tygodnie na workcampie w Turcji, a po Anglii jechał na 3 tygodnie do Hiszpanii (też oczywiście na workcamp). W kolejnym roku pamiętam, że dostałam od niego kartkę z workcampu z Meksyku;))
Super, ogromnie dziękuję za informacje bo traciłam już nadzieję, że ktoś mi odpowie. Te workcampy to świetny pomysł, że też wcześniej na to nie wpadłam, kiedyś, bardzo dawno temu o nich słyszałam a póżniej niestety zapomniałam, aż do dzisiaj :). Jeszcze tylko mam jedno pytanko do Akki, czy poziom znajomości języka jest bardzo istotnym kryterium przy selekcji kandydatów? Ja jestem tak gdzieś na poziomie średniozaawansowanym, na FCE to bym się nie porwała wcześniej jak w grudniu. Czy to wystarczy?
Poziom średniozaawansowany na pewno ci wystarczy.
Co do tego czy jest to ważne kryterium to...nie wiem. Bo jeśli dobrze pamiętam to na formularzach trzeba się jakoś przedstawić i oni później wybierają osoby....

Ogólnie osoby, które jeżdżą na takie workcampy powinny być się w stanie komunikować w języku obcym (najczęściej jest to ang.), chociaż pamiętam, że były osoby, których poziom językowy był b. niski - ale to były wyjątki.
Ogólnie, moja rada jest taka: jechać samemu i nie ciągnąć ze sobą znajomych - wtedy łatwiej jest poznać nowych ludzi i o wiele lepiej ćwiczymy język. Zresztą na stronach które podałam jest więcej opisów i na tej pierwszej też są chyba wspomnienia i jakieś forum - więc tam na pewno znajdziesz więcej informacji.
Pozdrawiam
Akki
Bardzo dziękuję, już się zagłębiłam w te stronki, wszystko już wiem i tylko muszę jeszcze się dowiedziec kiedy będę miała wolne na wakacje i już mnie nie ma...
rowniez grazie tante za info :D
cześć, ja też szukam czegos fajnego na Malcie w Sierpniu lub wrześniu. Jakbys coś juz znalzał daj znać mój adres [email]
ok... prawdopodobnie bedzie to Lingwista i wyjazd w czerwcu/lipcu.. jak wroce powiem na jakim bylo poziomie :))
Malta to świetne miejsce na naukę ang, byłam i polecam. Ludzie są bardzo otwarci i panuje super atmosfera. Ale.... przestrzegam - nie wyjeżdżajecie z grupami i lektorami polskimi!!! Ja byłam na takim wyjeździe - 2 tyg po 3 h dziennie i niby miało być tak pięknie - a tu zupełnie rozczarowanie..... Poziom ang dno, duża różnica w znajomości jezyka, utworzone tylko dwie grupy(dla lepszych i gorszych), lektorki...hmmm mogłabym wątpić w ich znajomość angielskiego), a warunków do nauki żadnych!!! Wyjazd z Triadą na taki kurs to strata pieniędzy!!!!!!
dzięki... ale najgorsze jest to ze szkoly nie daja gwarancji ze w mojej grupie nie znajdzie się jakis Polak... :((
Witam, ja byłam dwukrotnie na kursie angl, w tym raz na Malcie na 3 tyg za przyzwoitą cene- polecam www.study.pl
Ew. piszcie maila, opowiem :)
fgnsfgn
fgn
fgn
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Pomoc językowa