Tłumaczenie tekstu, pomoc w nauce.

Temat przeniesiony do archwium.
Brak wkładu własnego

Wpis zamieszczony (lub przeniesiony) do grupy "Brak wkładu własnego" oznacza, że autor wpisu nie zadał sobie trudu samemu spróbować poradzić sobie z zadaniem lub prośba o tłumaczenie została przepuszczona przez Google Translator. Jeśli ktoś z użytkowników forum ma czas i ochotę może odpisać na taki wpis ale jeśli takiej odpowiedzi nie będzie - nie ma co się denerwować - po prostu nikomu nie chce się odrabiać zadań za kogoś ;-)

Dlatego zachęcamy do własnych prób - szansa na odpowiedź jest znacznie większa.

Hej, chciałabym prosić o pomoc w przetłumaczeniu na angielski średnio długiego tekstu, chociaż 3 akapity. Próbowałam sama, ale kompletnie nie umiem ułożyć zdań, mimo, że znam słówka, a najlepiej się uczę właśnie na takich tekstach. Tekst jest o tematyce modowej, bo tym się interesuje. Oto tekst:

I znowu mamy wiosnę. Tą samą, której tak wyczekiwałam...a teraz mam ochotę ucałować śnieg i prosić by wrócił. Wszystko za sprawą odwagi, a raczej jej braku. Najkonkretniej i najuczciwiej mówiąc, wszystko to wina mojej zachwianej odwagi, która niestety maleje wraz z wiekiem, i zbliżającej się ciepłej połowy roku. Oczywiście nie wiecie o co mi chodzi. Otóż, im cieplej na dworze, tym głośniejsze są wołania moich zakupionych w zimie Multi kolorowych/zwracających na siebie uwagę/krzykliwych/odważnych/czasami ekstrawaganckich ubrań. Ja umieram pod naporem wyrzutów sumienia z powodu prawdopodobnie wyrzuconych w błoto pieniędzy, one blakną i są pochłaniane przez mole, a wiosna ucieka. Nie wiem czemu, i może to głupie/prawdopodobnie to głupie (nie potrzebne skreślić), ale ja po prostu jestem sparaliżowana gdy mam włożyć neonowo czerwone spodnie/wysokie koturny/super modne okulary przeciwsłoneczne. Na swoją obronę powiem, że wszystko to wina społeczeństwa!
1. Świdrujący wzrok przechodniów
To najgorsze co może spotkać człowieka, gdy debiutuje w ostrych kolorach. Jest dobrze, gdy mierzę swoje wściekle błękitne rurki w domu, przed lustrem, i tylko wtedy. Wystarczy, że przekroczę próg domu, a już oblewa mnie zimny pot. Nie wiem czemu ale od razu wydaje mi się, że te spodnie czy inna rzecz, jakoś po prostu nie leżą tak dobrze jak mi się wcześniej zdawało (w bezpiecznym domu). Z tymi kolorami jest tak, że w dosyć szarej jeśli chodzi o ubiór Polsce, każda barwa jest jak wielki chodzący neon z napisem "patrzcie!". Efekt? Moje zwykłe granatowe jeansy są już pozacierane, a kolorowe spodnie leżą z metkami na dnie szuflady.
2. Być jak Victoria Beckham
To w tym wszystkim jest najgorsze. W Polsce naprawdę dużo kobiet chodzi na wysokich obcasach, większość dorównuje swoim chodem fanatyczce obcasów, Victorii Beckham. Czasami nawet, gdy "rozchadzam" swoje nowe buty w domu czy w ogrodzie, wydaje mi się, że ja też należę do tej grupy. Ba! Mam nawet ułatwione zadanie, bo podobno na koturnach chodzi się milion razy łatwiej a ja właśnie jestem pasjonatką koturn. Jednak gdy wychodzę po za dom, nagle uświadamiam sobie, że kostka na ulicy wcale nie jest za dobra dla butów i szkoda je niszczyć, po za tym to chyba te buty nie pasują i lepiej założyć balerinki, itd. , a w ogóle to chyba mam w domu krzywe lustro, bo jak tak teraz patrzeć, to nie za prosto i nie za dobrze chodzę na wysokich obcasach/koturnach...Znacie to? Mnie się wydaje, że wszyscy będą się patrzeć jak chodzę, obracać, śmiać i plotkować/wyśmiewać. Efekt? Na razie moje wszystkie wysokie buty leżą w pudełkach, Z METKAMI!
3.Mniej słońca proszę...
Teraz to się uśmiejecie. Mowa o okularach słonecznych i aż wstyd to pisać, ale jakoś nie mogę się przełamać aby włożyć je na ten mój minimalnie krzywy nos! Dzisiaj to już chyba norma, słońce= okulary. Oczywiście na ziemi jest jeden wyjątek. Ja! Mam dwie pary i nie zamierzam kupować więcej, bo po pierwsze szkoda kasy na coś czego nie założę, po drugie dla mnie okulary to jedna z tych rzeczy, które wystarczy kupić raz, pasujące do wszystkiego. Nie lubię kolorowych, fikuśnych itp. okularów. Tak więc mam unikalne, ponadczasowe, eleganckie, klasyczne... i nie używane. Spokojnie, tym razem odcięłam metkę. Tutaj jednak nastąpił przełom, bo obiecałam sobie, że w tym roku naprawdę zacznę nosić okulary jak wszyscy ludzie na tym globie, i przestanę przejmować się myślami, o tym jak to na pewno źle dobrałam kształt do twarzy, że wszyscy się gapią itd. ALE JESZCZE NIE PĘKAJCIE ZE ŚMIECHU! Poczekajcie do kolejnego akapitu.
4. Być jak Celebrity
To jest dopiero bomba. Torebki. Naprawdę je uwielbiam i mam ich trochę. Jednak problem tkwi nie w nich, a nawet nie bezpośrednio we mnie, tylko w mojej ręce! Tak właśnie, w tym akapicie będę pastwić się nad swoją dłonią. Otóż problem tkwi w tym, że ostatnimi czasy, nie wiedząc czemu, a właściwie wiedząc bo wszystko przez kreujące styl gwiazdy, modne są torebki noszone już nie "na łokciu" jak miesiąc temu (!), tylko w dłoni. Nazywam to stylem na "Business Woman". Jak się pewnie domyślacie, posiadam takową torebkę, bardzo ładną, modną, z piękną kwadratową, białą metką. Leży w szafie i potęguje moje poczucie winy. Nie wiem właściwie jak to nazwać, bo to na 100% nie jest nieśmiałość czy wstyd, bo jeśli chodzi o styl zawsze byłam trochę ekstrawagancka i często słyszałam od co nie których "ty w tym wychodzisz?!". Cały problem w tym, że mimo iż nie jestem jedyna osobą na ulicy z taka torebką, ja po prostu nie mogę się przełamać i wziąć do ręki tej torby. Wydaje mi się, że nosząc ją w dłoni zamiast na ramieniu, wyglądam trochę "pyszałkowato", jakbym chciała powiedzieć "o, patrzcie na mnie jaka jestem ważna, właśnie zmierzam do taxi, która zabierze mnie do nowego szklanego wysokiego biurowca, gdzie zarabiam ok. 10 000zł!". Z całym szacunkiem dla ludzi pracujących ciężko w korporacjach, naprawdę ich podziwiam. :) Drugie skojarzenie, to " jaka jestem ważna i modna, szpanuje nową torebka i noszę ją tak modnie i oryginalnie!". Głupie i co z tego skoro nie potrafię się pozbyć tych barier.

Po przeczytaniu wszystkiego co właśnie napisałam, zastanawiam się, dlaczego ja po prostu nie potrafię założyć czerwonych spodni, wysokich szpilek, przywdziać ciemne okulary wziąć torebkę do dłoni i ruszyć w miasto? Dlaczego? Powinnam zmienić nick na coś w stylu "dajcie mi kasę, na pewno pójdzie w błoto!"
Czy jest ktoś kto też tak ma? Bo na razie czuję, że klubu nie założę-do tego potrzeba min.2 osób.")
edytowany przez Mariina: 06 kwi 2012
1. Nikt tu nie będzie poświęcał paru godzin swojego czasu.
2. Nie potrafisz przetłumaczyć tych zdań, bo sa one dla Ciebie za trudne. Napisz ten tekst prostymi zdaniami albo jeszcze lepiej: napisz go od razu po angielsku.
ha, co to jest, jakiś blog prowadzisz? Nie wiem czy śmiać się czy płakać. CIekawe jaka jesteś w życiu prywatnym.

"Być jak Viktoria Begham"

"gdy debiutuje w ostrych kolorach."

"To jest dopiero bomba. Torebki. Naprawdę je uwielbiam i mam ich trochę."

"Jednak gdy wychodzę po za dom, nagle uświadamiam sobie, że kostka na ulicy wcale nie jest za dobra dla butów"

"Cały problem w tym, że mimo iż nie jestem jedyna osobą na ulicy z taka torebką" --> najlepszy tekst?

"zastanawiam się, dlaczego ja po prostu nie potrafię założyć czerwonych spodni, wysokich szpilek,"

Naprawdę chciałbym mieć takie problemy....

trzymaj pierwsze zdanie, pasjonatko koturn :)
I znowu mamy wiosnę. - And it is spring again.

PS
"Głupie i co z tego skoro nie potrafię się pozbyć tych barier." Te bariery o których pisałaś, to jak dla mnie przejawy mądrości.

edytowany przez calf: 08 kwi 2012
Narazie twoj ang. nie jest na takim poziomie, zeby to przetlumaczyc. Nikt Ci tego tutaj nie zrobi. Jak to jest Ci potrzebne to sa odpowiednie biura.
Jak dasz rady sama cos zrobic, nawet prostymi slowami - to ktos to poprawi.
Leniow tutaj nie za bardzo lubimy.
Cytat: calf
Naprawdę chciałbym mieć takie problemy....

Nie chciałbyś. To jest strach przed tym "co ludzie powiedzą" wynikający z niepewności siebie.

eva74 - domorosły psycholog.
eva74-
masz racje, ale dlaczego mamy sie wstydzic przez tymi ktorzy nas i tak beda obgadywac.
Jak cos zle zrobimy - to jest zle, jak cos za dobrze - to bedzie zemsta i zazdrosc.
Temat przeniesiony do archwium.