Teraz jestem belfrem, to prawda, ale tez sie kiedys przygotowywalam do FCE. I na szczescie mialam nauczycieleke, ktora stawiala na nauczenie sie jezyka, a nie techniki rozwiazywania testow wylacznie.
FCE bylo czyms jakby przy okzaji, nie celem samym w sobie. Na lekcjach ogladalismy filmy BBC, (nie seriale czy fabularne, ale bardziej reportaze). Ogladalismy je po 2-3 razy, sami robilismy notatki zwracajac uwage na niezrozumiale/ciekawe zwroty i slowka, dostawalismy tez zwroty, slowka od nauczycielki przed kolejnym obejrzeniem, takze przy drugim lub trzecim obejrzeniu wszystko bylo jasne. To nie koniec, oczywiscie. potem mielismy za zadanie dyskutowac na ten temat UZYWAJAC nowych zwrotow, potem mielismy za zadanie przygptpwac speeche na ten temat, czesto melismy jakies cwiczenia ze slownictwa z tym tematem zwiazane. Na koncu trzeba bylo napisac \"report\" (z uzyciem nowych wyrazen przyswojonych w danym bloku tematycznym oczywiscie).
Oprocz tych filmow raz w tygodniu mielismy zadanie domowe pt. obejrzec wiadomosci po angielsku i zdac sprawozdanie, ale nie w dwoch czy trzech zdaniach, tylko 3-5 min plynnego mowienia. (Oczywiscie z uzyciem nwo poznanych zwrotow)
Tym sposobem przed FCE rozumialam praktycznie wszystko za wyjatkiem poszczegolnych slow. (I reszta klasy tez, nie jestem ewenementem).
Dlatego sadze, ze lepiej jest rzucic sie na prawdziwy \"listening\", wtedy ten z kasety nie sprawia zadnych trudnosci.
POzdrawiam,
KOciamama.