Czy ktoś miał podobne doswiadczenia jak ja?

Temat przeniesiony do archwium.
Witam.
Chciałam się dowiedzieć , czy ktos miał podobne doswiadczenia , jak ja parę ładnych lat temu. Otóż w jednej szkole językowej napisałam test kwalifikacyjny no i trafiłam na poziom tzw. "przygotowawczy do FCE".
Jednak po miesiacu zajęć poczułam, że moje słownictwo jak na ten poziom jest mizerne. Miałam problemy np z:
1. z ćwiczeniami typu "Use of English" , gdzie w tekście sa luki i trzeba cos wstawic, albo gdzie trzeba wstawic którys z czterech zaproponowanych wyrazów ( a wyrazy te maja znaczenie podobne - czesto bywał wtedy tak ze na cztery zaproponowane w cwiczeniu wyrazy - ja potrafiłam nie znac znaczenia żadnego z nich )
2. Jeśli chodzi o reading'i to najłatwiejsze były dla mnie cwiczenia typu "dopasowywanie nagłówków (sródtytułów)" do poszczególnych fragmentów tekstu. Jednak ogólnie mało tekstów rozumiałam, w jednym paragrafie mogłam znależć sporo nieznanych mi słówek, a przede wszystkim wiele zwiazków wyrazowych, które były mi obce i czyniły dla mnie tekst niezrozumiałym.
3. Z racji ubogiego słownictwa pisanie i mówienie tez mi nie wychodziło najlepiej, jesli chodzi o listening to juz najgorzej wspominam ćwiczenia w których trzeba było uzupełnic luki pojedyńczymi wyrazami lub grupami wyrazów

Ktos mógłby mi w tym miejscu zadac pytanie : to jakim cudem zakwalifikowano mnie do takiej grupy? Ano zakwalifikowano. Nadal w testach kwalifikacyjnych dominuje bowiem gramatyka. A jeśli chodzi o gramatykę, to umiem ja naprawde dobrze.( Od 10 roku zycia uczyłam sie angielskiego według schematu : teoria gramatyczna a potem tłumaczenie zdań i tak w kółko.)
Ale sie rozpisałam.. :) Jesli ktos miał lub ma podobne doswiadczenia do moich to niech o tym napisze. Jesli pojawia sie takie własnie osoby to moge chetnie przedstawic mój program (plan) naprawczy dotyczacy wzbogacania słownictwa , jaki własnie realizuje :) Pozdrawiam wszystkich.
Nie wiem ale troche mnie jedna rzecz dziwi. Ok zakwalifikowalas sie na FCE i dobrze. Ale dlaczego od razu rozwiazujesz testy. Wiadomo, ze to jest to ze musis sie najpierw tego wszystkiego nauczyc. Ja od tygodnia uczeszczam na kurs przygotowujacy do egzaminu FCE w Anglii. I jak narazie my zadnych testow nie rozwiazujemy. Normalnie uczymy sie rzeczy, z ktorymi ty masz problem. Czyli inne slowka. Sa to rzeczy nowe dla calej grupy.
Jak chcesz pogadac cos wiecej to podaje ci moj nr [gg]
Glowa do gory nie mozna sie od razu zalamywac. ;D
Ktos mógłby mi w tym miejscu zadac pytanie : to jakim cudem zakwalifikowano mnie do takiej grupy? Ano zakwalifikowano. Nadal w testach kwalifikacyjnych dominuje bowiem gramatyka. A jeśli chodzi o gramatykę, to umiem ja naprawde dobrze.
Sama sobie odpowiedziałaś na pytanie. Tak niestety wygląda większość testów kwalifikacyjnych. Sprawdzają tylko gramę a jak wszyscy wiemy w szkołach ( jeszcze kilka lat temu) tylko tego nas uczono.
Przede wszystkim nie należy się załamywać. Proponuję dużo czytać-wtedy poznajemy słownictwo i utrwalamy gramatykę; dużo pisać; oglądaćTV i słuchać radia oczywiście po angielsku. Stopniowo testy zrobią się łatwiejsze. Pamiętaj, że się przygotowyjesz do FCE i to oczywiste, że na początku nie wiesz wszystkiego. Powodzenia!!!
No ja chyba też mam problemy ze słownictwem. Co robię? Napisałem sobie program do nauki słówek (zasada identyczna, jak na tej stronie, tj. wpisuję najpierw do programu słówka, które chcę powtórzyć, a potem tłumaczę z polskiego na angielski - tak długo, aż wszystkich dobrze nie przetłumaczę; niezłe efekty to nawet daje!) i staram się codziennie z niego korzystać. Oblatuję wszystkie strony i zapisuję słówka.

Chętnie się dowiem jak ty sobie radzisz :). I jakie słówka wybierać? Kuć na pamięć cały słownik :P?
Hmm, jezeli masz takie podstawy gramatyczne, to swietnie. (Naturalne szkoda, ze od razu nie uczylas sie jednoczesnego mowienia, sluchania, pisania i rozumienia), ale dobra zanjomiosc gramtyki to plus. Proponuje osobom, ktore maja podobny problem tlumaczyc kazde jedno slowko z tekstu typu FCE (bo nie sa az tak dlugie), poczym nauczenie sie slowek, opowiedzenie sobie tekstu na glos z uzyciem nowych slowek.

To samo z tekstem multiple choice, i proponuje tlumaczyc nie tylka poprawna odpowiedz, ale wszystkie nieznane slowa, poogladac sobie przyklady ze slownika (ang-ang) i dostrzec roznice w uzyciu danych slow. I znowu, opowiedziec sobie tekst na glos, starajac sie uzyc jak najwiekszej ilosci nowych slow i struktur.

Na poczatku tlumaczenie kazdego slowka moze byc nurzace, ale po jakims czasie slowka zaczynaja sie powtarzac i zamiast 30 nieznanych slow w tekscie pojawiaja sie moze 2, ktore mozna wywnioskowac z kontekstu.

POzdrawiam,
KOciamama.
A ja mam problem dokładnie przeciwny do twojego! Mam dosyć duży zasób słownictwa, ale zgramatyką leżę i kwiczę... Koszmar. Ostatnio wypełniałam jakiś test kwalifikacyjny do szkoły językowej, na stronie internetowej no i wyszło mi 5/25 pkt mimo że nie znałam tylko 2 słówek!! Mam straszne problemy z gramatyką... Tak przy okazji, czy ktoś może mi polecić jakieś dobre książki z całą gramatyką i ćwiczenia do nich? Z góry dziękuję.
Dzieki za wypowiedzi. Szczególnie za wypowiedz "kociejmamy" . Własnie się zastanawiałam czy ta sympatyczna i służaca radę osoba odpowie także na moj post. :)
Postaram sie dostosować do Twych rad. Oprócz tego sama stosuję taki system, że :
1. Chodze na prywatne lekcje, gdzie ćwiczę mówienie pisanie no i rozwijam moje "vocabulary".
2. Zakupiłam program multimedialny Profesor Henry "Słownictwo i Konwersacje" (zastanawiam sie , czy za pare miesięcy nie kupić programu Speed up tylko nie wiem jaki wybrac , chyba warto było zacząc od tego Basic)
3. Chodze na lekcje metodą Callana. Czekam własnie az po wakacjach ruszy grupa na moim poziomie (niestety na wyzszych poziomach jest mało grup) . Chodziłam na Callana przed wakacjami i przyznam ze metoda ta podobała mi się, poznałam i "odświezyłam w pamieci" wiele słów, myslę, że zaczęłam lepiej mówic. Wiem, że na którymś z forum kociamama nie wypowiadała sie przychylnie na temat tej metody. Ja uwazam, że tą metodę mozna potraktowac jako niezły dodatek do nauki. Cos mi ta metoda dała na pewno. Jest dobra dla tych, którzy uczyli sie języka w sposób taki jak ja sie uczyłam (czyli tak "tradycyjnie", porzadny wykład z teorii gramatyki a potem tłumaczenie zdan z polskiego na angielski z uzyciem nowo poznanej struktury gramatycznej). Jednak nie traktowałabym tej metody jako jedynej która pomoże nam opanowac jezyk czy zdac FCE. (tak na marginesie : w metodzie Callana jest 11 poziomów i poznaje sie wtedy ponad 4500 słow- moim zdaniem to chyba za mało zeby zdać egzamin, poza tym egzaminy obecne FCE sa coraz trudniejsze i wymagają naprawde bogatego słownictwa).

Co do Marii... Wiesz Jesli chodzi o gramatykę to ja po prostu miałam nauczycielke , która mnie taka tradycyjna metoda uczyła. I gramatyke mam w głowce dobrze poukładaną. Jak bedziesz chciała zawsze Ci w kwestii gramatyke służe pomocą.. (mail: [email] Pomagam w gramatyce wielu osobom, powiem nieskromnie , że jestem za to chwalona , bo "tłumacze prosto i "łopatologicznie" , tak , że nie da sie nie zrozumieć". A co do książki z grammy pewnie jest wiele nowych dobrych książek . Myslę, ze "kociamama" poleci Ci cos odpowiedniego:)

Pozdrawiam wszystkich
Ja również mam bardzo podobny problem. Też gramatyke znam dobrze, co najmniej na poziomie FCE. Teraz po całych 3 miesiącach jej nieuczenia się może pewne niuanse powylatywały z główki, ale porządne podstawy i tak mam.
Kłopoty pojawiają się u mnie ze słownictwem. Jakoś nigdy w szkole aż tak go nie wymagano. Większy nacisk był na gramatykę, więcej ocen z gramy, a jako, że ze mnie raczej ścisły umysł to nauka gramatyki zawsze przychodziła mi dość łatwo (nie tylko z angielskiego).
Ale cóż z gramatyki kiedy do tych struktur gramatycznych nie ma jakich słówek wstawić. Napisać, powiedzieć coś z sensem jest problemem.
Dlatego od niedługiego czasu "wzięłąm się" za słownictwo. Również uważam jak ktoś wcześniej stwierdził, że z krótkich tekstów warto wypisywać wszelkie nieznane słowa. Ponadto ja jeszcze zaczełam czytać książki po angielsku. Z tym, że z nich nie wypisuje wszystkich nieznanych słów, tylko nieliczne. Gdybym to chciała robić (=wypisywać wszytskie) to jedną książkę czytałabym pewnie parę dobrych miesięcy. Ja tu po prostu łączę przyjemne z porzytecznym, czytając utrwalam już znane słówka, wiele sobie przypominam i poznaje kikanaście lub kilkadziesiąt nowych; dużo więcej słówek nie rozumiem choć z każdą książką jest ich zdecydowanie mniej.
To tyle ode mnie.
Pozdrawiam,
gaguś
Z czystym sumieniem polecam:

Leon Leszek Szkutnik
Gramatyka języka angielskiego

Maria Birkenmajer, Elżbieta Mańko
język angielski-korepetycje domowe

david Bolton, Mats Oscarson, Lennart Peterson
PONS Gramatyka języka angielskiego z ćwiczeniami

Wojciech Jajdelski, dariusz Jemielniak, Paweł Rutkowski
Encyklopedia języka angielskiego
Jeśli lubisz czytać książki angielskie, to mogę Ci polecić następujący sposób nauki słówek. Potrzbny do tego będzie słownik YDP Collinsa. Zawiera ok. 80.000 słówek, ale oprócz dodatkowo na płytce jest program Tester. Pozwala on zapisać kazde sprawdzane słowo w pomocniczym pliku i później testować jego znajomość do skutku. Program można tak skonfigurować by wywoływał się automatycznie codziennie o określonej porze. Słowka ocenione na 5 są z pliku usuwane. Przy każdym czytaniu nowych stron sprawdzane słowa są dopisywane. Dzięki temu uczysz się zawsze tylko tych słów, które są Ci potrzebne. Program nie posiada algorytmu optymalizacji powtórek, ale nie jest on w tym wypadku niezbędny.

Słownik ten można kupic w księgarniach lub na stronie producenta www.ydp.com.pl Jest dość drogi (ok. 180 zł) ale jeśli kupujesz inne programy YDP, to przy kwocie powyżej 200 zł możesz dostać go jako bonus.
A u mnie wręcz odwrotnie. Choć umiem gramatykę naprawdę dobrze , napisalam test i znalazlam się w grupie , w której zaczynali sie uczyć dopiero Past Simple. Poprosilam o przeniesienie i w grupie kilka poziomów wyżej okazalo się ,że to jest to. Ludzie na moim poziomie , grupa - dwa lata do FCE. Więc gdzie tu jest sprawiedliwość? ;-))
Wychodzi na to, ze żadna szkoła jezykowa nie jest FAIR, nie umie ocenićpoziomu krsantów i kusi ich tylko rzekomym "sukcesem". A nie da się ukryć, ze bez własnej pracy żaden, ale to ŻADEN kurs nie przyniesie poprawy! Zatem jaki wniosek? zamiast wydawać kasę na ułudę trzeba po prostu samemu przysiąść (z dobrymi materiałami), nauczyć się ile wlezie, a dopiero potem np. wybrać się na tydzień do Anglii czy jeszcze lepiej - Irlandii lub Szkocji. Koszt takiego systemu będzie TAŃSZY od wersji "wieczny student" i na 100% przyniesie znaaaacznie lepsze rezultaty - będziesz umieć ten język! naprawdę! POLECAM!
Widzialem ten slownik i nie polecam. Wiele slow tlumaczonych na zasadzie 1:1, 1:2 -- z prawie zadnym objasnieniem kontekstow uzycia.

Nie do pominiecia jest tez bardzo irytujacy sposob zabezpieczenia antypirackiego stosowanego przez YDP -- jesli chce sie korzystac z programu bez wlozonego CD trzeba wyslac im poczta kod generowany przy instalacji, aby otrzymac drugi kod dezaktywujacy zabezpieczenie: po kazdej reinstalacji systemu operacyjnego rzecz trzeba powtorzyc.

Goraco polecam jak najwczesniejsze przerzucenie sie na dobre slowniki ang-ang: bardzo wygodne w wersji elektronicznej (np. Cambridge International Dictionary of English, Merriam-Webster Unabridged Dictionary, Random House Unabridged English Dictionary). Z poczatku uzywanie takiego slownika jest trudne i bardzo meczace, ale wkrotce zuwaza sie ogromna intensyfikacje zaznajomienia ze slowami i, gornolotnie mowiac, duchem jezyka. Wiele slow ma odcien znaczeniowy latwo przyswajalny, wprost intuicyjny -- natomiast wyszukanie dla nich dobrych polskich synonimow jest niemozliwe i owocuje nagromadzeniem wielu wyrazow w polszczyznie zupelnie niespokrewnionych. Dla tych mniej zaawansowanych najlepszym wyborem bylby Cambridge International... (CIDE), albo (tu juz slownictwo definicji jest naprawde przystepne) Cambridge Advanced Learner's Dictionary.

A uczyc sie slow nalezy w zdaniach z kontekstem predzej, niz przy uzyciu komputera i metody slowo - odpowiednik.
czekam na kontakt jestem w tej samej sytuacji-może coś mi doradzisz!!!!
[email]
Temat przeniesiony do archwium.