Jaką cenę podajecie od nowego roku szkolnego?

Temat przeniesiony do archwium.
Hejka,
Zastanawiam się nad podaniem ceny lekcji, najprawdopodobniej w większości przypadków z dojazdem do ucznia lub online. Jest to opcja obecnie lepsza dla mnie, gdyż za bardzo nie mam możliwości uczyć w domu. O ile przy jakimś nowym uczniu nie mam tak dużego dylematu, o tyle jakoś czuję się niepewnie gdybym chciała podnieść cenę uczniom których już znam. Myślę, że cena będzie uzalezniona od czasu jaki zajmie mi dojazd- odległość, trudność dojazdu itp. oraz od wieku ucznia. Tym młodszym oferuję cenę niższą niż uczniowi liceum. Nie mam w tym roku przygotowania do egzaminów jako takich. (ufff :P) Jeśli uczeń mieszka rzut beretem ode mnie- myślę, że nie będę doliczać za dojście i dla niektórych cena z zeszłego roku zostanie na ten rok. Jak to u Was wygląda? Powiem tak, u mnie cena zaczynała się od 60zł. Jaka jest rozsądna cena dla ucznia np.3 kl S.P. do którego dojazd zajmie mi chwilę, około 5 minut autem? (godzina zegarowa podejrzewam, średniej wielkości miasto). (Tu się zastanawiam, bo w zeszłym roku dziecko było przywożone do mnie i cena to było właśnie 60zł/ godz. lekcyjną);
Wszystko zależy, co oferujesz.

60 zł to taka raczej niewygórowana cena, biorąc pod uwagę obecną sytuację ekonomiczną. Spodziewałbym się jej po studencie bez doświadczenia lub po zwyczajnym nauczycielu, który tłumaczy gramę starymi metodami, z kwadratowym akcentem (przykład:
)

Wyższej stawki spodziewałbym się od nauczyciela, który oferuje "coś ekstra".

Tak więc podnieś stawkę, jeżeli któreś z powyższych jest dla Ciebie prawdziwe:

- może masz bardzo dobry akcent i płynnie mówisz; uczniowie mogą się przy Tobie "osłuchać" z prawdziwym angielskim
- masz ciekawe, niestandardowe pomysły na zajęciach; śledzisz trendy w edukacji i je wykorzystujesz (np. gamifikacja zajęć)
- masz dużą wiedzę, co może aczkolwiek nie musi być poparte tym, że skończyłaś jakieś poważne studia albo robiłaś jakieś kursy/certyfikaty
- masz bogate doświadczenie w dobrym uczeniu
może masz bardzo dobry akcent i płynnie mówisz; uczniowie mogą się przy Tobie "osłuchać" z prawdziwym angielskim
- masz ciekawe, niestandardowe pomysły na zajęciach; śledzisz trendy w edukacji i je wykorzystujesz (np. gamifikacja zajęć)
- masz dużą wiedzę, co może aczkolwiek nie musi być poparte tym, że skończyłaś jakieś poważne studia albo robiłaś jakieś kursy/certyfikaty
- masz bogate doświadczenie w dobrym uczeniu


Dobre zestawienie, podoba mi sie:)

60 zł to taka raczej niewygórowana cena, biorąc pod uwagę obecną sytuację ekonomiczną. Spodziewałbym się jej po studencie bez doświadczenia lub po zwyczajnym nauczycielu, który tłumaczy gramę starymi metodami,

Mala mam styczność z cenami w Polsce, ale studentowi bez doswiadczenia nie dalabym wiecej niz 40, bo to nie nauczanie tylko korepetycje powinny byc, jesli ktos nie ma przygotowania ani doświadczenia zeby uczyc. Jesli chodzi o pana z filmiku, to za darmo bym go nie chciala , on nie uczy, tylko miesza w glowach. Do tego leje cement :-)
dzięki za odp.
60 zł to była cena za 45 min w SP, akurat mialam 2 klasę i 5 online 45 min. choc od 1 ucznia z technikum, którego juz ucze jakis czas brałam 70 za 60 min ....
nie obejrzałam całosci filmiku, ale ....taj jak mówi Chippy- bez sensu miesza autor w głowach.
Zastanawiam się jeszcze nad taką sprawą- podejmowanie decyzji to niestety(!) nie jest moja najmocniejsza strona. Szukam sobie pracy etatowej, niestety na tę chwilę bez powodzenia. Jeśli bym taką zaczęła, to chciałabym zredukować lekcje na razie, raczej do jakiś 3 uczniów (mniej więcej). Na tę chwilę ważniejsze jest dla mnie abym poszła na etat, nawet jeśli nie znajdę w tym czego szukam. Obecnie, tak jak mówię, nie mam jeszcze pracy. Jeśli chodzi o kwestię finansową, wakacje były dla mnie spadkiem zarobku, ale mam jeszcze oszczędności ogólnie. Zastanawiam się więc co zrobić- czy na tę chwilę wziąć uczniów, a jak coś znajdę, po prostu, niestety, ale będę musiała z niektórych zrezygnować. Nie lubię bardzo tego. Tzn, czuję się nie fair wobec rodziców, jeśli już wiem, co planuję. Pewnie już po rozpoczęciu roku, będzie ciężej im znaleźć korepetytora. Nie wiem, czy to tylko ja mam takie rozterki :( ? Wiem, że są ludzie, którzy nie przejmują się co ktoś mysli, zrobi itp. I tacy mają lepiej, łatwiej. A ja- nie dość, że niedecyzyjna, to jeszcze pokręcona :P
Może znasz kogoś, kto przejmie tych uczniów? Wyrzuty sumienia można mieć, ale nie za duże. Ty się wciąż rozwijasz.
Nie mam właśnie nikogo do polecenia, a...też ostatnio bardzo sparzyłam się na polecaniu. Trochę inna profesja, ale właśnie jednej dorosłej Pani którą uczę poleciłam nowy salon fryzjerski niedaleko mnie i jej, a dokładniej daną fryzjerkę, znałam jej imię. Ja byłam bardzo zadowolona ze strzyżenia (zresztą ta Pani też widziała moją fryzurę i podobało się jej) i chciałam dobrze....Ta Pani zapisała się, owszem- ale do innej fryzjerki w tym salonie. Poźniej przez jakiś czas wogóle zapominałam zapytać jak wizyta. Po jakimś miesiącu jakoś się zgadałyśmy przypadkiem-i ta Pani (no, nie miała do mnie pretensji) ale jak wpadła w słowotok- że zapłaciła 600zł, że fryzjerka jej spaliła włosy prostownicą, że zła farba itp......Ja byłam w szoku! Zapytałam, czy była u tej Pani którą jej poleciłam, na co ona, że nie, że u innej, bo tamta nie miała wolnego terminu. Oj...głupio mi było wtedy, że wpakowałam ją na taką minę. Nie wiem w sumie czy ta Pani nie przesadzała, bo...ja nie widziałam po niej (wprawdzie mamy lekcje online), żeby było coś złego z jej włosami. Nie wiem- też przeszło mi przez myśl, czy ona specjalnie tak nie narzekała, bo...ja ją znam z tego, że ona bardzo się chwali. Często porównuje, że u kogoś to jest tak (źle) a u niej tak..(stwarza takie kontrasty), więc pomyślałam, że może chciała przekazać, że ten salon do którego chodzę jest taki beznadziejny??? Tj salon w średniej wielkości mieście, nie w jakimś centrum, więc ceny mimo że nie najniższe to i tak jeszcze da się przeżyć. Duże miesjce, wystrój,nastrój super i do tego jak wspomniałam Pani 2 razy super mi fryzurę zrobiła, widać było, że ma już doświadczenie i zna różne techniki....nie wiem :P)
ps. Nie bardzo rozumiem Twojego ostatniego zdania- serio? Możesz mi wyjaśnić?
ps. że rozwijam w sensie rozwój człowieka- osobowości itp.?
chodzi o rozwój zawodowy - praca na etacie w nauczycielstwie (jak rozumiem)
Hej....nie.....
Pewnie to tam kiedyś pisałam, ja nie jestem filologiem z wykształcenia. Z angielskiego mam certyfikat i już kilkuletnie doświadczenie.
aha, czyli etat nienauczycielski. To nic nie zmienia - nadal chodzi o rozwój zawodowy. Idealnie byłoby, gdybyś zaczęła pracę przed początkiem roku szkolnego, ale świat nie jest idealny. Nadal nie widzę powodów do dużych wyrzutów sumienia. Chyba za bardzo się wczuwasz empatycznie.
Cytat: mg
aha, czyli etat nienauczycielski. To nic nie zmienia - nadal chodzi o rozwój zawodowy. Idealnie byłoby, gdybyś zaczęła pracę przed początkiem roku szkolnego, ale świat nie jest idealny. Nadal nie widzę powodów do dużych wyrzutów sumienia. Chyba za bardzo się wczuwasz empatycznie.

propsuje tego kołcza.
hej, szukałam właśnie przez wakacje, ale nie udało się ...
propsuje tego kołcza.

Co?
Cytat: Martyna_z_marca
Hej....nie.....
Pewnie to tam kiedyś pisałam, ja nie jestem filologiem z wykształcenia. Z angielskiego mam certyfikat i już kilkuletnie doświadczenie.

Zajrzyj na priv.
Hej,
Oj, chyba tak szybko jednak nie będę rezygnować...przeliczylam moje godziny, niby są osoby które się deklarowały, ale..też nie mam pewności co do innych, bo jeszcze się nie odezwały i....hmm...narazie nie mam pracy a nie wygląda to tak jakbym miała dużo na ang zarobić xd.
póki co, siedzę i...sprzątam moje centrum dowodzenia. Tzn, mam taki mały pokoik, który kiedyś był taką kuchnią, którą rodzice mieli jak jeszcze dom nie był wykończony. Więc...przystosowuję go. Raczej ja będę jeździć, ale podaruję sobie dalsze dojazdy, więc może z 2 uczniów tu przyjmę...
Jak u Was sobotnie poppłudnie- czy też szykujecie się do szkoły?
Witam znów, chciałam napisać regulamin moich zajęć z angielskiego. Skłoniło mnie do tego głównie odwoływanie lekcji na pół godizny przed.Więc myślę że ustalę tutaj, że za lekcję nieodwołaną dzien cześniej będzie opłata +50% do kolejnej lekcji i planuję każdemu dać taki regulamin. Zastanawiam się czy nie zrobić takiego udogodnienia, że mozliwe jest 1 odwołanie lekcji w roku bez konsekwencji finansowych (ale to tez myślę, że ten regulamin z tym zapisem nie dałabym każdemu, bo niektórzy w zeszlym roku już po 3 razy odwoływali na ostatnią chwilę i juz od września też zdążyli tak zrobić, więc...
Czy macie jeszcze jakieś pomysły na co zwrócić uwagę. Myślę jeszcze żeby ogólnie napisać, że osoba ucząca się powinna odrabiać zadaną pracę domową, powtarzać samodzielnie materiał z lekcji, przynosić na zajęcia ustalone książki i zeszyt do notowania. Wiadomo, takie pierdoły. Moja koleżanka zwróciła uwagę, żeby pomyśleć o płatnościach za rzeczy dodatkowe. Właśnie zastanawiam się np. nad taką sytuacją: uczeń, którego uczę już chyba 4 rok teraz ma obecnie ze mna 1.5h zegarowej, a jest w technikum. Pomyślałam, fajnie, będzie czas, aby na spokojnie przygotowywać się do matury. (W zeszłym roku miał tylko 1 h i lekcje były odwoływane nierzadko). Szybko okazało się skąd to 0,5 h w tym roku. Otóż w szkole doszedł angielski zawodowy i cała klasa ma problem bo...nie rozumieją co do nich mówi nauczyciel. Więc, uczeń chciał abym poćwiczyła z nim mówienie i słuchanie - ok. Wiem, ze będzie miał jakiś egzamin z tego angielskiego zawodowego. Obecnie nie mają jeszcze książek, ale np. nauczyciel dał jakąś kserówkę. Wstępnie widzę, że poziom ogólny nie jest tam taki trudny, ale jest słownictwo branżowe, które i ja musiałabym sprawdzać (uczeń będzie miał taki techniczny zawód, nawet teraz nie pamiętam jak się nazywa.., jakaś nowość). Chyba za szybko obiecałam, że pomogę. Tzn, pomyślałam, że jeśli on miałby dawane np. 2 strony a4 tekstu co tydzień, to ja nie będę się gimnastykować, żeby w 1.5 h zrobić i ten tekst, którego on nie rozumie, przygotować się do tego oczywiście i jeszcze myśleć nad tym, aby ciągnąć do przodu angielski ogólny- teraz będzie miał repetytorium i do tego jakies tam powtórki (sam średnio się przykładał). Pomyślałam, że powiem mu- że 1.5 h/tygodniowo to nie jest tak na dużo dla ucznia 3 technikum, zwłaszcza jeśli ma angielski zawodowy dodatkowo. Więc, jeśli będzie potrzebował pomocy i z tego i z tego to możemy np. co 2, 3 lekcję skupić się na angielskim zawodowym, a ile czasu zostanie coś zacząć z angielskiego ogólnego a resztę musi dokończyć w domu. Ja bym jednak szła w to, żeby pilnować angielskiego ogólnego. Jesli potrzebuje pomocy z zawodowym więcej to dodatkowa lekcja chociaz co jakiś czas...
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa