Czy da się utrzymać z udzielania lekcji (max przygotowanie do matury)+ szkoły językowe

Witam,
Niedawno zaczęłam pracę. Stanowisko nie jest proste, jest to praca biurowa, po 8 h raczej jest się już zmęczonym. W pracy angielskiego nie używam (niestety, nie jest potrzebny). I tak: zaczęłam (nie pierwszy raz) mieć wątpliwości czy zrobiłam dobrze idąc na etat. Może mogłam założyć firmę, uczyć sama+ wziąć jakieś współprace ze szkołami prywatnymi. Niestety, minus tego jest taki, że nauka w szkołach prywatnych odbywa się głównie popołudniami. Żeby zarobić na siebie, opłaty, te kilkaset zł musiałabym w roku szkolnym wyciągnąć codziennie. To wiązałoby się z tym, że nie ma mnie w tygodniu wieczorami. Myślałam tez o tym pod kątem przyszłości, życia osobistego, czasu może w przyszłości dla rodziny.
Obecnie, mam jedynie, tak jak w tym tyg 3 zajęcia indywidualne, to są moi uczniowie. Część odeszła, ze względu na zmienione godziny w których jestem dostępna. Wiem, chaotyczne to. Ja jestem ogólnie po innych studiach, ścisłych, ale po studiach nie odnalazłam się w zawodzie i...jakoś tak zaczęłam korków udzielać. Był czas, że miałam dużo uczniów, ale to tez kwestia tego, że dojeżdżałam w b. dobrej cenie. Praca którą mam, też wiąże się z dziećmi, pomocą im, ale nie ma w niej angielskiego. Mam trochę takie wrażenie, że...nie robię czegoś tak bezpośrednio. Że moja pomoc nie jest taka bezpośrednia. Współpracujemy z różnymi specjalistami i zazdroszczę tego, że mogą być coraz lepsi w tym co robią, że ich zawód jest taki konkretny. Mnie...w sumie interesuje pedagogika, ale raczej nie zdecydowałabym się iść do szkoły publicznej. Myślałam też wcześniej, żeby sobie ją dorobić podyplomowo, zapisać się też na egzamin CAE, bo kurs kiedyś skończyłam, ale na egzamin nie poszłam, mam tylko FCE, chociaż teraz już wiem więcej.
Jakie jest twoje pytanie?

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa