@Pakk - nie jestem, bo C2 to poziom biegłości językowej, na którym powinno się być bardzo dobrym z mówienia, słuchania, czytania, pisania...
A u mnie tak naprawdę tylko słownictwo jest dobre. Osiągnęłam to dzięki regularnej nauce słówek i czytaniu prasy i książek. Dzięki temu jak robię testy to wielu przypadkach po prostu coś wygląda dla mnie dobrze bo 'już gdzieś to widziałam' - wiesz jak to jest. Tak samo z ćwiczeniami gramatycznymi - wybiorę, wstawię, dopiszę coś, bo widziałam to ileś tam razy, ale sama tego nie 'wyprodukuję' od zera.
Pisanie? Od kiedy się uczę hiszpańskiego jedyne co czasami piszę to maile do hoteli/biur/organizacji albo krótki komentarz na facebooku.
Oceniając realnie - mój poziom to przeciętny B2 i jedyne co by było 'outstanding' to właśnie znajomość słownictwa.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z minusów takiego uczenia się, ale ja od początku uczyłam się po to, żeby się komunikować w krajach hiszpańskojęzycznych i jakiekolwiek oceny czy egzaminy są dla mnie mało istotne.
Chodziłam do szkoły językowej do grupy na poziomie C1/C2 - jakichś specjalnych problemów nie miałam, ale to kompletnie nie było to czego ja potrzebuję. No i było widać różnicę w różnych skills - jeśli chodzi o rozumienie tekstów byłam świetna, ale jeśli chodzi o mówienie i pisanie to inni byli o niebo lepsi, bo to że ja potrafię coś powiedzieć płynnie nie znaczy, że to mówię dobrze.
Najbardziej mi się podobało na poziomie właśnie B2 - to było w sam raz i czułam, że ćwiczę to czego potrzebuję, ale... w szkołach językowych jest tak, że słuchacze najczęściej automatycznie przechodzą z poziomu na poziom, nawet jeśli nie osiągną kolejnego poziomu i to trochę nie miało sensu.
Chciałabym nawet przystąpić do egzaminu na poziomie C1 bo musiałabym się przyłożyć do tego z czego jestem gorsza, ale... o ileż przyjemniejsze jest po prostu czytanie kolejnej książki niż robienie ćwiczeń:)