Z czym przychodzą absolwenci szkół średnich na anglistykę (błędy popełniane systematycznie przez zdecydowaną większość osób):
- wymowa "au" w wyrazach typu "Australia", "automatic" etc. jako /au//o/ albo /a/ zamiast /o:/
- wymawianie "ch" jak polskiego "h" w miejscach, gdzie powinno być /k/ lub /t|/ [sorry za zapis ;) ]
- redukowanie /ae/ do polskiego /a/ lub /e/
Typowe przekręty, czyli proste słowa:
- "senior" wymawiane z polska (/e/ zamiast /i:/)
- "saw" wymawiane jako /sou/ zamiast /so:/
- "answer" Owszem, wiele osób pamięta, że tego "w" nie wymawia się. A kto pamięta, że na początku ma być /a:/, a nie /^/?
Podejrzewam, że na taki stan rzeczy składa się kilka przyczyn:
1. Brak uświadomienia fonetycznego. Nikt nie będzie dzieciaków w podstawówce uczył alfabetu fonetycznego, gdyż to bezsens. Później nikt nie wyjaśnia spraw związanych z wymową, ponieważ uczniowie i tak jakoś mówią, a nauczyciel się cieszy, że nie czytają literka po literce :D
2. Brak wyrobionego ucha. Czyli znowu, nikt nie zwraca uczniowi na pewnym etapie nauki uwagi na fakt, że KAŻDY dźwięk angielski wypowiada się inaczej niż dźwięki polskie. Z tym się trzeba osłuchać, nauczyć rozpoznawać, imitować itd. Są osoby z talentem, więc mają łatwiej. Są osoby bez talentu, te muszą więcej pracy wkładać.
3. Zasłyszenie złego dźwięku w szkole/na kursie. Po prostu ktoś niedosłyszy, nie będzie odpowiednio skupiony i potem się nazywa "bo nauczyciel tak powiedział". Guzik prawda. Nauczyciel powiedział dobrze, albo prawie dobrze, natomiast uczeń nie zadał sobie trudu zarejestrowania wymowy słowa zapamiętania ;)
4. Zwykłe "zgadywanie". Uczniowie nie korzystają z pomocy wymienionych przez bejotkę, albo nie znają alfabetu fonetycznego i nie potrafią sami rozczytać wymowy podanej w słowniku. Nie mają też native speakera pod ręką. Nic dziwnego, że potem zgadują, nie są poprawiani i "tak im zostaje".
5. Pewne błędy popełniamy systematycznie jako "Polish speakers of Polish" (hehe). Mamy ustawiony aparat mowy tak a nie inaczej, więc rzadkością jest napotkanie np. osoby, która nie ubezdźwięcznia spółgłoski na końcu wyrazu. Język polski jednak "ściąga" nas w pewną stronę.