>Pakk - właśnie o tym mówię. Jaki jest sens uczenia się angielskiego,
>jak nie "używasz" go "w celach rozrywkowych" ? Poczytać jakiś śmieszny
>blog, obejrzeć film, który jeszcze nie miał premiery w Polsce,
>przeczytać jakąś prawdziwą książkę (a nie lekturkę dopasowana do
>poziomu) - to dopiero daje przyjemność i sprawia że ma się ochote
>uczyć sie dalej.
Rozszerz to na "używanie w ogóle", to powalczymy trochę na wspólnym froncie :) Jest dużo łatwiej znaleźć niektóre informacje (źródła, opracowania naukowe, manuale, tutoriale, nieprzetłumaczone dzieła literackie/filozoficzne/etc....) w języku angielskim, niż w polskim. Weźmy taki prosty przykład: zauważyliście, że angielskie artykuły w Wiki są w 90% przypadków lepiej opracowane, niż ich polskie odpowiedniki? Że nie wspomnę o tym, że po angielsku można pisać, rozmawiać, słuchać radia... resztę znacie. Ale gramatyki trzeba się nauczyć, a słówka wbić sobie brutalnie do głowy. Pocieszające jest to, że jeśli chodzi o gramatykę, w zasadzie wystarczy czerwony i granatowy Merfi (na dodatek do samego końca tego drugiego i może przez kilka pierwszych stron zielonego
Hewingsa sprawiało mi to pewną przyjemność), a resztę można zgłębiać poglądowo (ja na przykład przez wspomnianego
Hewingsa już nigdy nie przebrnęłam, a przygodę z teorią praktycznego zastosowania gramatyki uważam za pi razy oko zakończoną).