death penalty

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 82
Do milego
\"Putting to death\" is OK, \"putting to death penalty\" is not.
You don\'t know what penalty is.
To school renee, or what\'s your handle, and take your husband, children and the whole neighborhood with you.
thumperbuster : popraw to co napisales to wezme to pod rozwage bo poki co to przecinki szaleja, articles are missing i sloma( chamstwo) wychodzi ci z butow.
Wybacz ale na tej stronie rozmawiaja kulturalni ludzi i nie ma miejsca na rozmowe ze slangujacym chamem.
thumperbuster : popraw to co napisales to wezme to pod rozwage bo poki co to przecinki szaleja, articles are missing i sloma( chamstwo) wychodzi ci z butow.
Wybacz ale na tej stronie rozmawiaja kulturalni ludzi i nie ma miejsca na rozmowe ze slangujacym chamem.
dla mnie to \'put to death\' to trochę tak jak z tym \'wziąść\' (czy równie powszechnym \'poszłem\'), które podała jako przykład Renee - niby wszyscy wokół używają, a jednak źle.
Czemu? \"put sbd to death\" akurat jest w slownikach.
>\"Putting to death\" is OK, \"putting to death penalty\" is not.
>You don\'t know what penalty is.

Mind your idiom, sir.
So why don\'t you explain?
sorry mg, za szybko chyba myślę, za wolno piszę:)
miało być \'dla mnie \'put sb to (the) death penalty\'
Ja mam taką teorię: ludziom się \"sprzęgło\" put sbd to death i death penalty. Nie wydaje mi sie, zeby zwrot \"put sbd to a penalty\" byl uzywany poza tym kontekstem.
Możliwe. Jeśli się coś słyszy, to często się nabiera przekonania, że tak właśnie jest.
Coś jakby z \'obronić pracę magisterską\'. Chociaż na studiach wszyscy uparcie nas przekonywali, że pracy mag. się nie broni, tylko się zdaje egzamin, to i tak wszyscy mówili o \'obronie\'.
>Coś jakby z \'obronić pracę magisterską\'. Chociaż na studiach wszyscy
>uparcie nas przekonywali, że pracy mag. się nie broni, tylko się zdaje
>egzamin, to i tak wszyscy mówili o \'obronie\'.

Hm, u nas była obrona - wszystkie pytania dotyczyły pracy magisterskiej. Nie nazwałbym tego egzaminem.

Z ciekawości zapytam: gdzie tak przekonywano?
w Poznaniu. Ponoć \'obrona\' to dopiero przy doktoracie.
A już najbardziej chyba się wkurzał niejaki Jacek F., który uparcie starał się nam to wbić do głów.
Dla mnie \"egzamin magisterski\" oznaczalby pytaniai odpowiedzi bez prezentacji pracy. jak sie ma doktorat do magist. bede wiedzial za rok (wariant optymistyczny) :-)
u nas się nie prezentowało pracy. Tylko jedno pytanie jej dotyczyło. Pozostałe pytania dotyczyły tematu, ale nie pracy. A już na pewno sam egzamin wyglądał inaczej. Na szczęście był krótki. Na obronie pracy dokt. byłam ostatnio (znajomi się bronili). Jezu, dawno się tak nie wynudziłam....
>u nas się nie prezentowało pracy. Tylko jedno pytanie jej dotyczyło.
>Pozostałe pytania dotyczyły tematu, ale nie pracy.

U nas (ILS, a co :-) najpierw trzeba bylo opowiedziec o pracy, potem byly pytania dotyczace pracy i dotyczace tematu.

> A już na pewno sam egzamin wyglądał inaczej. Na szczęście był krótki.

Jak to mowia: \"15 minut wstydu, cale zycie w chwale\". Dwa lata temu kolezanka sie bronila (widzisz, samo przychodzi na jezyk) i nie chciala uwierzyc, kiedy mowilem, ze to pestka, ze najwazniejsze, zeby dopuscili...
Kiedys( tez w Poznaniu na 3 pietrze Collegium Novum) w \'97 na wydziale histori sztuki tez \"bronilam\"
Nie pamietam aby ktos wspominal zdawanie egzaminu magisterskiego.Na hist szt mowa tez byla o OBRONIE pracy magisterskiej.
A ja w Poznaniu bylem na tzw. Summer School of English dla studentow III roku. Mile wspomnienia.
Poznan w ogole mily jest:)
nam dopiero na 4/5 roku zaczęto uświadamiać różnicę. I faktycznie, porównując obydwa wydarzenia, muszę przyznać, że różnica jest.
Ja takowych pleasant wspomnien nie mam, choc od szkoly sredniej tam mieszkalam do \'96. W \'97 przyjechalam tylko aby sie BRONIC. Moze dlatego ze cala kadra Hist Szt byla neuroryczno-sadystyczna, bardzo trudne studia i do tego bezuzyteczne w praktyce i musialam jeszcze MBA w US studiowac bo inaczej by mi na nic ta Hist szt.... Choc jak mowia: what won\'t kill you will make you stronger :)
Swoją drogą: z historii sztuki do programowania.
Respect, sister! :-)
ze strony wydziału Historii Sztuki UAM:
\"Studia kończą się obroną pracy magisterskiej i egzaminem magisterskim\"

czy ktoś mógłby mi więc wyjaśnić różnicę???
eeee jak wspomnialam html to nie chleb powszedni tylko dodatkowo czasem.:)
Ja pracuje jako marketing manager in tourism industry. Historia sztuki jak znalazl, a i MBA tez sie przydaje. Dlatego tutaj bywam na tej stronie, bo drecze moj francuski i wloski, bo czesto tybylcow do Italii i France wysylamy. Jakos moj trenowany na tej calej Hist sztuki szwabski na nic sie nie przydaje bo do Niemiec niezbyt wielu jezdzi.
>dlatego ze cala kadra Hist Szt byla neuroryczno-sadystyczna,

chyba wszyscy w Novum przesiąkają tą atmosferą, anglistyka tam jest równie \'przyjemna\'.

Ale ja pisałam, że POZNAŃ miły jest. Nie studia, miasto. Zwłaszcza jak się skończy studia, hehehe. Poznań uwielbiam, Novum omijam tak dużym łukiem jak tylko można...
amused.to.death:

Nie mam pojecia. Wykladowcy mowia o obronie. Jest to egzamin, na ktorym promotor i recenzent zadaja ci pytanka dotyczace Twojej pracy mgr. Niczego poza tym sie nie zdaje. Moze od \'97 sie zmienilo...
eh, no i proszę nawet w polskim mi się miesza, a ja tu wpadam czasem na stronkę komuś z ang. pomóc...

a mi się wydawało, że całe życie mówiłam źle, i dopiero j. wielmożny szef anglistyki niejaki Jacek F. wprowadził mnie na drogę prawdy... a tu okazuje się, że wcale to takie pewne nie jest:)))
O 11 wieczorem wyganiaja z poznanskich kafejek bo poznaniacy ida spac, bo rano do pracy. Do tego poznaniacy sa dosc powscigliw i nader oszczedni... Za malo zieleni...

Jakos musze przyznac, ze choc pod Poznaniem sie urodzilam, to niezbyt przypadl mi do gustu ,ale jak wiadomo De gustibus non est disputandum.
ja się przekonałam dopiero po jakimś czasie - jak poznałam tych mniej skąpych poznaniaków (nazwijmy rzecz po imieniu: \'skąpych\', a nie \'oszczędnych\' hehehe). A wylądowałam tu tylko dlatego, że za żadne skarby nie chciałam studiowaw w warszawie.

A ciebie gdzie w końcu rzuciło Renee?
po studiach dostalam prace w polonijnej agencji reklamowej w Szwecji, ktora po roku do Londynu mnie wyslala, i tam po 4 latach mojego meza poznala, ktory jest Anglikiem mieszkajacymw San Francsico i tutaj osiadlam od 2000.

nie no warszawa to juz w ogole betonowa tragedia ( moim skromnym zdaniem). Ja lubie Krakow, Zakopane, Gdansk... Wiadomo, ze nie ma co uogolniac, bo i pozn aiacy sa rozni
no to całkiem niezła wyprawa przez pół świata:)))
Ja na razie w Poznaniu, a po świecie - wyłącznie turystyczni:)
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 82

 »

Praca za granicą