JAKI JEST PIERWSZY ROK NA ANGLISTYCE?

Temat przeniesiony do archwium.
31-47 z 47
| następna
tak ODPADA - bo nie musisz tyle czasu poswiecac na to cos

co do interpretacji wierszy - mowielm o skrajnych przypadkach, jesli ktos potrafi wode lac to literatura to jest nic, streszczenie i wyobraznia wystarczy :P
jeszcze jedno wyjasnienie, z tym im szybciej czytasz tym szybciej konczysz nauke chodzilo mi o to ze jak nie sleczysz ze slownikiem szukajac slowek to szybciej konczysz sie czegos uczyc np. jakiegos rozdzialu.
Zgadzam się z ludzikiem. Anglistyka jezt przedewszystkim czasochłonna a dopiero potem stresująca. Jeśli angielski nie jest twoja pasją to nie polecam takich studiów. Mnóstwo samodzielnej pracy w domu, czytanie, czytanie i jeszcze raz czytanie, systematyczności samozaparcie - to jest chyba najważniejsze. Acha i jeszcze może zdrowe podejście. Pamietam jak na I roku tłumaczyłam (albo przynajmniej starałam się) przetłumaczyć wszystkie słówka z Beawulf'a. Najważniejsze to znaleźć to co cie interesuje i na tym się skupic.

Pozdrawienia dla tych którzy dopiero zaczynają studia - głowa do góry ;D
Tak jak ludzik napisal-czasochlonne :).Choc nie zgadzam sie z opnia ze jak ni potrafi sie intrepretowac to sie wyleci.Nauczyciele rozumieja to ze nie kazdy posiada takie zdolnosci i czesto daja kolejna szanse-jak widza ze sie starasz to przjedziesz.Choc nie zawsze takich nauczycieli sie spotyka.Ja mialam intrepretowanie wierszy na literaturoznawstwie, a kompletnie nie mam pojecia o interpretacji a jakos przeszlam dalej :) To po prostu lanie wody-co zapewniam kazdy potrafi!Trzeba tylko w siebie uwierzyc :). Pierwszaki:na anglistyce nie jest trudno i stresujaco!!No chybaze na speakingu jak ktos ma problemy z mowieniem sie sam stresuje tym.Ale ogolnie atmosfera przyjazna i fajnie jest!Jak jestes wtrwala/wytrwaly to dasz rade bez problemu! Najgorszy pirwszy semestr gdzie poznajez nauczycieli, nie wiesz co oni od ciebie oczekuja itd.A potem jak juz znasz warunki zaliczenia, co oni od ciebie wymagaja to jest latwiej! Mozesz sobie rozplanowac czas i bez problemu zdarzyc ze wszytskich, co nie oznacza ze lezysz do gory nogami w weekendy :/ Ja obieralam system ze w piatek nigdy sie nie uczylam, w sobote tak z dwie godzinki a niedziele cala-ale mowiac *UCZYLAM-znaczy nie wkuwalam,tylko przygotowywalam do zajec!Slowka,czytanie itd.Samego wkuwania nie ma duzo.Pracochlonnosc i czasochlonnosc to doskonale okreslenia filologi.
tak, ale sa wykladowcy, u ktorych lanie wody nie przejdzie, lac wode tez trzeba umiec i robic to profesjonalnie :P co do interpretowania literatury, sa tacy ktorzy umieja tylko powiedziec o czym byla ksiazka i nic glebszego i moze sie okazac ze to nie wystarczy (a na egzaminie z literatury te przyzwoite 4 strony A4 po angielsku trzeba czyms zapisac), wiecie jak to jest: pierwszy termin luzik (uda sie to sie uda jak nie to nie, mozna z marszu zdawac), drugi to juz trzeba sie pouczyc bo jak sie tego nie zda to trzeci termin to juz sa nerwy (byc albo nie byc), jestem na 100% pewny ze wielu z Was bedzie przeklinac opisowke i modlic sie zeby to jakims cudem zaliczyc.
u nas na 1.semestrze byla dziewczyna "czasochlonna"! wszystkie slowka tlumaczyla we wszystkim, wszystko pisala, strasznie skrupulatna! i oblala oba xamy z jezykoznawstwa i literatury staroangielskiej! wlasnie chyba tym,ze miala zly sposob nauki, ze a bardzo sie pierdolami zajmowala a nie meritum!
Ile razy można poprawiac jeden egzamin?
echh jak czasem czytam te wypowiedzi ... i po co się straszycie ? " studia zrobiły ze mnie cień czlowieka" przeciez tak można powiedziec o KAŻDYCH studiach. Studiuję na akademii Ekonomicznej, poszłam tam bo nie dostałam się na anglistykę i męczę się starszliwie. Niby na innych uczelniach jest gorzej, ale IMHO to wszystko zależy od tego czy to jest to, co chcesz robic. Prawda jest taka że jeśli naprawdę coś lubisz to nauka nie bedzie dla Ciebie aż tak bolesna. Łatwiej poświeca się czas czemuś co jest dla nas przyjemne, a na kazdym kierunku znajda się też rzeczy ktre nie bedą miały dla nas najmniejszego sensu.
Proszę nie gadajcie bzdur w stylu" nie będę jesc nie będę spać nie bedę żyć " bo nie jestescie / nie jestesmy jedynymi osobami ktore cos studiują i jakby studia rzeczywiście zabijały to w polsce mniej by bylo osob z wyższym wyksztalceniem.
Nie mówię że bedzie latwo, w czasie sesji każdy chodzi z podkrązonymi oczami i kubkiem kawy w ręce, ale już po tygodniu czas męczarni wspomina sie z uśmiechem :)

Trzeba tylko uzbroić się w dobry pancerz. na uczelniach jest dużo świrów ktorzy z najwiekszą przyjemnościa upokorzą Cie przed całą grupą....

powodzenia (a tak przy okazji trochę wam zazdroszczę. na anglistykę zdawalam 2 razy i nic .. za pierwszym razem zabraklo mi wiedzy - za drugim raczej szczęscia, chociaz ciagle mam nadzieje ze moje odwolanie zostanie rozpatrzone pozytywnie )
Ludzik nie strasz ludzi z ta lietratura, bo nie jest wcale tak strasznie.Ludzie pierwszaki-przestancie wierzyc w bajki ze tak strasznie jest na anglistyce.A co maja powiedziec ludzie na medycynie? ? ? :p
Nie jest zle i nie slyuchajcie co ludzie mowia.Sami pojdziecie to zobaczycie.Kazdy wrazenia ma inne i wy za pewno tez bedziecie mieli inne.Jedni powiedza ze cholernie ciezko a drudzy ze za latwo :)
ania czytalas moj pierwszy post ? przeciez pisalem ze ludzie sa nafszerowani tym forum i maja jakas wizje piekla czy cos, jeden przez drugiego sie przechwala, gdzie to jest lepiej i trudniej, gdzie wyzszy poziom a gdzie nizszy, ile to on/ona miala przedmiotow... bla bla bla, miec a umiec to dwie rozne rzeczy.
zgadzam sie z toba Ludzik. Mozna miec super wysoki poziom a nie umiec tylko sie przeslizgiwac, a mozna miec nizszy i wiedziec o wiele wiecej. Wszystko zalezy od ambicji, systematycznisci, zaangazowania i ,przede wszystkim, chęci. PZDRW ALL
uff, czuje sie pocieszona:-). z tego co slucham to doszlam do wniosku, ze anglistyka jest tak samo trudna jak wlasnie medycyna...ale po Twoim poscie jest mi lepiej. mam jednak pewien problem-na ten kierunek trafilam troche przez przypadek-to byla wersja awaryjna gdyby nie wypalilo to co chialam. no i nie wypalilo:/. czy jezeli anglistyka nie jest moim najwiekszym marzeniem, jezeli nie jestem w nia strasznie wpatrzona i nie zyje nia to mam szanse przetrwac? bo z tego co czytam to nie...
:)) Dobre pytanie.
Po pogłębionej analizie Twojego pytania widzę dwie, trzy możliwe drogi rozwoju wypadków, a mianowicie:

1) Możliwe, że dopiero na studiach odkryjesz, że anglistyka jest Twoim POWOŁANIEM. Będziesz żyła Szekspirem i Keatsem i udanego wieczoru sobie bez fonetyki wyobrazić nie będziesz sobie mogła.
Możliwe...
(To jest wersja optymistyczna ;)

2) Możliwe jest również, że znienawidzisz anglistykę po dwóch tygodniach (dniach?) od rozpoczęcia roku akademickiego.
Ale spox, nie ma tego złego!
(Wersja optymistyczna trochę jakby mniej, ale jednak...)

3) Zależy, czy potrafisz zmotywować się do nauki czegoś, co nie całkiem Ci leży. Bo szklaneczka może być do połowy pełna, lub w połowie pusta. I tylko od Ciebie zależy jak to widzisz ;)
(Wersja najbardziej prawdopodobna)

Pozdrawiam serdecznie,
(oczywiście Tobie i sobie życzę wersji numer 1.)
nie takie sierotki konczyly anglistyke, wiec wcale nie musi to byc twoim marzeniem...
Dokladnie sa dwa wyjscia:albo polubisz anglistyke i odkryjesz ze to wlasnie to co chcesz w zyciu robic albo znienawidzisz i zmienisz kierunek.
dzieki Wam za opinie, szczegolnie za Twoje 3 wersje niag;-). z zaparciem moze i nie bedzie problemow, bo uczylam sie juz rzeczy, których zbytnio nie lubilam(a angola lubie, z tym ze nie fanatycznie). skoro jednak nie takie sierotki anglistyke konczyly(dzieki za okreslenie ludzik:P) to moze rzeczywiscie nie bedzie tak zle. Dzieki raz jeszcze za pomoc calej Waszej trójce.
Hej MAlva
JA podobnie do Ciebie wyladowalam na anglistyce, bo nie dostalam sie na wet.I chociaz wiem, ze jedno z drugim nie ma nic wspolnego, postanowilam dac sobie szanse.Absolutnie fanatykiem nie jestem, ale chyba na kazdym kierunku sa wyklady, ktore ludzi malo interesuja( z wyjatkami).Trzeba to przezyc i juz.Naczytalam sie roznych opinii , ze na filologiach nie ma praktycznej nauki jezyka.A w planie zajec na IFA Wroc,gdzie ide, ponad polowa z przedmiotow, to wlasnie PNJA, wiec skad takie posty.Potem uslyszalam , ze filologia to bzurne studia o rozwoju jezyka, a naklad ksiazek do czytania ogranicza rozwoj jezyka.I znowu sie nie zgadzam, bo przeciez przez czytanie czegos w oryginale chyba tylko utrwala w tobie pewne zwroty, slowka.Przeciez to duzo praktyczniejsze.Sama nie wiem co myslec o tym malkontenctwie, tak jakby ktos chcial odstraszyc od tych studiow.Wiadomo, ze kazdy kierunek ma swoje za i przeciw.Takze dziekuje kilku osobom wyzej, ktore podchodza w ludzki sposob to tego, kto moze, a kto nie skonczyc fil angielska.
Pozdrawiam
Temat przeniesiony do archwium.
31-47 z 47
| następna