WSL Częstochowa - czy warto?

Temat przeniesiony do archwium.
61-67 z 67
| następna
Szczerze lubię tą szkołę :P I nie pytajcie dlaczego teraz ja dopiero polubiłam :P
nie polecam tej szkoły. co się tem wyprawia to przechodzi ludzkie pojęcie. WSL czy warto? NA 100% NIE WARTO
A czemu według ciebie nie warto?
ehhh co tytuł doktora robi z tych ludzi.... doktoraty nie powinny być przyznawane kobieta , bo staja się zgorzkniałe, niemiłe, chamskie, zarozumiałe... ehhhhh czym wyżej nauczycielka tym większe dno...co może doktorat zrobić z człowiekiem to jest coś niesamowitego, piszą książki , zostają nagrody, a niszczy to ich osobność.Chyba tylko jedna pani z dr. w tej szkole ma wyjątkowe serce, czy jesteś jej studentka czy nie , czy jesteś jej seminarzysta czy nie, zawsze pomaga , widać ze jest stworzona do pracy z studentami, taka pani doktor z powołania, strasznie ja lubię. A wiecie jak cieżko takich ludzi w gronie nauczycieli wyższych znaleźć ?
Ja rowniez nie polecam tej szkoly. Zjazdow jest tyle co nic, wiec sie niczego nie nauczysz. Sa one tak rzadko, ze nic ci nie zostaje w glowie a pieniadze - wcale niemale - biora. Z taka intensywnoscia nauki bedziesz marnym specjalista od jezyka.
Ale za to jest tam taki nauczyciel którego bardzo ale to bardzo lube :P
Może przesadziłam z tym, że ta szkoła jest zła jeśli chodzi o przedmioty pedagogiczne,opiekunka już potem min nie robiła, jedyna jej wada ze podnosi oceny, a potem je wypomina są ludzie którzy wcale o to nie prosili,wolą zostać ocenę taka jaka powinna być niż słuchać ze ktoś coś dla niego zrobił,nie rozumie co ona tym chce osiągnąć, łaski tym nikomu nie robi. Ale fakt nauczyć potrafi lubiłam się uczyć na jej egzaminy. Mimo wszystko jest właściwą osoba na właściwym miejscu, z małym felerem. Ale tego angielskiego nie umie sobie przebaczyć kilka powodów:
Ja w liceum miałam 2 godziny po 45 minut byliśmy w stanie przerobić cały podręcznik nie wliczając ostatniego unitu. Jak w szkole gdzie angielskiego było 5 godzin tygodniowo nie mogliśmy przerobić porządnie jednego podręcznika?
Druga sprawa my prawie w ogóle na zajęciach nie słuchali nic.

Był taki okres gdzie miałam wrażenie, ze pewnej nauczyciele, było wszystko jedno czy się nauczymy czy nie. Mieliśmy niby konwersacje ,kurs zintegrowany,rozumienie tekstu, a u niej to była jedna wielka gramatyka, jakby słownictwo się dla niej nie liczyło... Przerabialiśmy teksty, pytanie po co? skoro ona nigdy tego słownictwa nie sprawdzała ? Obniżała próg z 65 do 50 %,zaliczała tym którzy chodzili po kilka razy do niej, nie uczyli się nic, kompletnie nic z nadzieja a nóż może się uda. Jaka to sprawiedliwość dla tych którzy uczyli się? Ja nie miałam ani motywacji,ani przymusu ze muszę się nauczyć, może i nie jestem dobra w angielskim ale lubię wymagających nauczycieli,bo jak oni mnie nie zmusza do nauki to ja się tego jerzyka nigdy nie nauczę. Jak dla mnie wywaliłam kasę w błoto i tyle... oczywiście były i dobre rzeczy,ale nie można tak...
Temat przeniesiony do archwium.
61-67 z 67
| następna