Cześć!
Zastanawiam się nad studiami zaocznymi na tej uczelni. Jestem po trzydziestce i filologia angielska była tym kierunkiem, który niestety przed laty przegrał z pedagogiką. Pracuję od ponad 10 lat w zawodzie z pedagogiką zupełnie nie związanym, a filologia angielska cały czas za mną chodzi. Przez ostatni rok prawie codziennie szlifowałam mój angielski, przypominając sobie to co umiałam przed laty, kiedy maturę z ang. zdałam na 95%.
Z racji, że praca zawodowa pochłania masę mojego czasu (niestety wiąże się często z nadgodzinami), z powodu mojego wieku, chęci założenia rodziny itd. nie zdecydowałam się dotychczas na takie zobowiązanie i podjęcie studiów 3-letnich. Dlatego bardzo zainteresowała mnie oferta zrobienia licencjatu w 2 lata, przy większej częstotliwości zjazdów. Mam jednak sporo wątpliwości:
Czy ktoś z Was wie jaki jest poziom kształcenia na filologii w Humanitasie?
Czy taka kumulacja zajęć, zaliczeń, egzaminów itd. - trzy semestry zamknięte w jednym roku - jest wykonalna dla osoby pracującej zawodowo?
Czy to w ogóle ma jeszcze sens, żeby w tym wieku zaczynać kolejne studia - nie tyle pod kątem inwestowania w siebie, bo to raczej ważne w każdym wieku, ale czy dyplom ukończenia filologii angielskiej jeszcze coś w dzisiejszych czasach znaczy? Dla mnie główną motywacją jest pasja uczenia się języka, możliwość dogadywania się na całym świecie (uwielbiam podróżować i często to robię) - czy ona nie zostanie stłamszona przy takim maratonie zajęć? Z drugiej strony widzę siebie również jako nauczycielkę języka, myślę, że sprawiałoby mi to dużą satysfakcję (w odróżnieniu od pracy, którą obecnie wykonuję i w której od pewnego czasu odczuwam wypalenie zawodowe), a do tego jednak ten nieszczęsny papier jest potrzebny...
Dziękuję z góry za wszystkie opinie i rady!