Droga do pracy tłumacza

Temat przeniesiony do archwium.
Witam,

Na początku chciałem zaznaczyć, że przeszukałem forum na ten temat, ale nie znalazłem satysfakcjonującej odpowiedzi.

Czy filologia angielska potrafi przygotować do pracy tłumacza? Czy istnieją studia ograniczone do jednego języka (angielskiego oczywiście) skupiające się na tłumaczeniu?

Przeczytałem w profilu kandydata na UMK na filologię angielską: "Kandydaci powinni więc przejawiać również zainteresowania humanistyczne: lubić dużo czytać, pisać, chodzić do teatru lub kina na ambitne filmy i dyskutować. Pewnym wyznacznikiem przyszłych sukcesów na studiach humanistycznych mogą być dotychczasowe oceny zainteresowanych, np. z języka polskiego (literatury i gramatyki) i historii".

Niestety nie wszystko z tego za bardzo to do mnie pasuje... Czy rzeczywiście tak wyglądają studia na filologii?

A może lepsze w tym zakresie jest NKJO, a potem Interdyscyplinarne Podyplomowe Studia Kształcenia Tłumaczy (http://www.ger.umk.pl/profil/podyplomowe.htm)?

Pozdrawiam
Ponawiam pytanie...
>Czy filologia angielska potrafi przygotować do pracy tłumacza?

Moim zdaniem nie, choć potrafi bardzo pomóc, zwłaszcza jeśli wybierze się specjalność tłumaczeniową.

Czy
>istnieją studia ograniczone do jednego języka (angielskiego
>oczywiście) skupiające się na tłumaczeniu?

Z tego, co wiem - nie.

>Niestety nie wszystko z tego za bardzo to do mnie pasuje... Czy
>rzeczywiście tak wyglądają studia na filologii?

To cała prawda o filologii, także o filologii angielskiej. Podstawą jest literatura, historia, językoznawstwo - język tylko narzędziem. Wyobraź sobie anglistykę jak taką polonistykę, tyle że po angielsku i z bardzo intensywną nauką tego języka.

>A może lepsze w tym zakresie jest NKJO, a potem Interdyscyplinarne
>Podyplomowe Studia Kształcenia Tłumaczy

Moim zdaniem NKJO to dobra propozycja, ale tylko dla tych, którzy wiążą swoją przyszłość z nauczaniem języka angielskiego. Co do tej podyplomówki, chyba jest dostępna także dla osób po studiach niezwiązanych z językiem angielskim.
Dziękuję za odpowiedź. Skoro tak to wygląda to już kompletnie nie wiem co wybrać - nie pasuje mi filologia, nie mam także zamiaru nauczać w przyszłości. Nie mam już pojęcia co studiować...
To jeszcze jedno pytanie:
(c) językoznawstwo: kognitywne, stosowane, generatywno-transformacyjne, kontrastywne

Czy to jest zbliżone do specjalizacji tłumaczeniowej/pomaga w przyszłości w pracy tłumacza?
Średnio na jeża. Ale co ważne: po samej filologii, nieważne jakiej i gdzie, ciężko zostać dobrym tłumaczem. Oczywiście zależy to od każdego indywidualnie, ale skoro piszesz że nie spełniasz wymagań profilu kandydata UMK, to tym bardziej bez dodatkowych działań w kierunku zostania tłumaczem się nie obejdzie. Generalnie, żeby być dobrym tłumaczem, musisz wiedzieć co się dzieje, a język polski najlepiej znać na poziomie filologa polskiego. NKJO w przypadku planów zostania tłumaczem na pewno nie jest dobrym wyborem...
Witam!!
Ja studiuję na fil ang na UŚ. Jest to program tłumaczeniowy.Trwa 5 lat. Na pierwszych dwoch przerabia sie literature, troche historii, gramatyki opisowej, kontrastywnej, historycznej-nudy i do niczego sie nie przydaja - chyba,ze gdzies przy pisaniu pracy mgr (tzn te ostatnie, czysto jezykoznawcze przedmioty) Studia nie ograniczają sie jednak tylko do j .ang, trzeba wybrac 2gi jezyk- niemiecki, arabski lub chinski. ale na nich nauka sie nie koncentruje. "prawdziwe" studia tlumaczeniowe rozpoczynaja sie na 3cim roku. Wtedy wchodza wszystkie przedmioty zwiazane z tlumaczeniem: symultaniczne, konsekutywne, pisemne. I ucza tego profesjonalisci - zawodowi tlumacze. Moim zdaniem aby zostac tlumaczem trzeba przede wszystkim znac jezyk. Znajomoscv kultury.literatury i sztuki nie jest niezbedna, zreszta podstawowa wiedze zeyskuje sie wlasnie na studiach. No a tlumacze nie tlumacza tylko filmow i literatury pieknej - tych jest chyba najmniej. Jesli chce sie zostac tlumaczem to lepiej zdobyc wiedze z dziedziny medycyny, ekonomii, szeroko rozumianej techniki lub prawa - bo wlasnie tlumaczenia techniczne, prawne i prawnicze i medyczne sa najczestczymi, ktore "przytrafiaja sie" tlumaczowi.No i najwazniejsze:tlumaczymy zazwyczaj na jezyk ojczysty - niezbedna jst wiec poprawna polszczyzna!!
Konczac:moim zdaniem tlumaczem moze zostac kazdy inteligentny czlowiek po dobrej szkole sredniej znajacy jezyk po studiach tlum. Mozna tez oczywiscie pojsc na podyplomowe studium-ja natomiast obserwuje, ze niektorzy rownoczesnie studiuja obie rzeczy-by sie "dokształcac".jednak studium kosztuje: 5tys na rok!!
No a tlumacze nie tlumacza
>tylko filmow i literatury pieknej - tych jest chyba najmniej. Jesli
>chce sie zostac tlumaczem to lepiej zdobyc wiedze z dziedziny
>medycyny, ekonomii, szeroko rozumianej techniki lub prawa - bo wlasnie
>tlumaczenia techniczne, prawne i prawnicze i medyczne sa
>najczestczymi, ktore "przytrafiaja sie" tlumaczowi.

I właśnie tutaj jest problem, bo nie interesują mnie tłumaczenia z zakresu techniki, ekonomii czy jeszcze gorzej z medycyny lub prawa. Prędzej książki lub przykładowo tłumaczenia artykułów jakie np. można znaleźć na onecie.
A co do tego profilu studenta - jeżeli na studiach nie trzeba omawiać i analizować wierszy, to reszta już mi całkiem pasuje. Jestem indywidualistą i strasznie cenię sobie niezależność, możliwość własnej organizacji czasu pracy dlatego zależy mi na pracy tłumacza. Nie chciałbym również opuszczać swojego rodzinnego miasta - Torunia. Stąd też pomysł - filologia angielska, a potem podyplomowe studia tłumaczeniowe.
chcesz byc tlumaczem, ale studia filologiczne Ci nie odpowiadaja, bo jak zostalo napisane wyzej - nie przejawiasz zainteresowan humanistyczych, nie ciagnie Cie teatr, literatura ani historia, czy jezyk polski. z kolei myslac o pracy tlumaczeniowej odrzucasz z gory zlecenia zwiazane z technika, ekonomia, medycyna, czy prawem. wnioskuje, ze praca w wydawnictwie tez nie bylaby odpowiednia, jako ze znowu powraca tu temat literatury...
z tego wszystkiego wynika imho, ze podazasz w niewlasciwym kierunku. oczywiscie na zadnych studiach nie ma samych cudownych i interesujacych przedmiotow, ale filologia to praca nad tekstami kultury, niestety kucie historii, powtorka z licealnego jezyka polskiego, rowniez niestety czasami interpretacje wierszy itd. przyjemne strony, to moim zdaniem jezykoznawstwo i praktyczna nauka, ale tego na anglistyce w porownaniu do reszty nie jest az tak duzo...

sama mysle w przyszlosci o pracy tlumacza, ale z tego co sie orientowalam, to studia filologiczne nie sa niezbedne do odbycia potrzebnych praktyk. nawet NKJO nie jest az tak zlym pomyslem - masz kontakt z jezykiem, papierek na wykonywanie zawodu nauczyciela (bo wybic sie z tlumu tlumaczy to nie takie hop siup) na dobry poczatek, mozesz potem zrobic sobie podyplomowe studium, albo jakis drugi jezyk, zeby poszerzyc swoje horyzonty i mozliwosci jako tlumacz.

jest wiele drog, ale bez wzgledu na to, ktora wybierzesz, nalezaloby sie zdecydowac i zastanowic, czy cel, do ktorego maja one prowadzic jest aby tym wlasciwym. pozdrawiam cieplo.
nie przejawiasz zainteresowan
>humanistyczych, nie ciagnie Cie teatr, literatura ani historia, czy
>jezyk polski.

Nie wszystko z tego. Lubię czytać dobre książki, także literatura nie odpada. Co do historii - zależy jakie tematy i jaka epoka.

z kolei myslac o pracy tlumaczeniowej odrzucasz z gory
>zlecenia zwiazane z technika, ekonomia, medycyna, czy prawem.

Odrzucam z góry ponieważ kompletnie mnie to nie interesuje. Myślę, że o wiele lepiej wychodzą tłumaczenia z dziedziny interesującej tłumaczącego, a nie takiej, przy której można zasnąć ze znudzenia...

>wnioskuje, ze praca w wydawnictwie tez nie bylaby odpowiednia, jako ze
>znowu powraca tu temat literatury...

No to niestety źle wnioskujesz, jeżeli miałbym tłumaczyć przykładowo powieści, to na pewno by mi to odpowiadało.

>jest wiele drog, ale bez wzgledu na to, ktora wybierzesz, nalezaloby
>sie zdecydowac i zastanowic, czy cel, do ktorego maja one prowadzic
>jest aby tym wlasciwym. pozdrawiam cieplo.

To na pewno, ale że już wcześniej miałem inne plany, których nie zrealizuję to tym razem wolę wcześniej się wszystkiego dowiedzieć. Jeżeli i z tym nie wyjdzie to chyba zostanie mi do wyboru tylko praca fizyczna...

Pozdrawiam
marsam36 z kazda nasteona twoja wypowiedzia upewniam sie w tym, ze tobie kariera tlumacza pisana nie jest.
Potrafisz to uzasadnić czy tylko lubisz tak rzucać słowa na wiatr?
Jak zwykle osoba pytająca nasłucha sie wielu niepotrzebnych rzeczy, które w znacznym stopniu mogą (nie muszą) doprowadzić do irytacji i niepotrzebnych sporów.

Posłuchaj! Dobra rada. Nie liczy się co chesz tłumaczyc - ważne byś robił to na tyle dobrze i na tyle wyśmienicie, by ludzie mogli o Tobie powiedzieć "perełka wsród tłumaczy". To jest twoim celem, który powinienes konsekwentnie realizować w swoim życiu.

Polkowski nie urodził sie tłumaczem - był archeologiem na początku a zobacz jaką jest perełką :)

Pozdrawiam
Merix
Jezeli naprawdę lubisz angielski to nie miej oporów by go studiować. Nigdy nie znajdzie sie złotego srodka,zawsze znajdzie sie jakis przedmiot na studiach, który nie do końca odpowiada studentowi,nie zawsze do niego trafia. Ale to nie znaczy ze dokonałes złego wyboru. Jeden lubi Historie Wielkiej Brytanii, drugi literature angielska a ktos inny jeszcze business english. Z tego co widze,to angielski jest twoim duzym hobby,wiec dlaczego nie wykorzystac go jako narzedzia pracy w przyszłości???
Pozdrawiam;)
czesc! ostatnio rozmawialam z moim nauczycielem o studiach związanych z zawodem tłumacza. Powiedział ze to "zabawa dla dzieci bogatych rodziców". do tej pory nie wiem o co mu chodzi :( Mimo to, i tak chciałabym pracować w tym zawodzie ;) pozdrawiam
>do tej pory nie wiem o co mu chodzi :(

ja też nie :-) Może jest sfrustrowany, może wydaje mu się, że żeby dostać się na takie studia, trzeba dać łapówkę?
Pewien fenomenalny profesor powiedział ostatnio do grona swoich studentów, że w życiu trzeba wiedzieć kogo słuchać a kogo nie. To aż tak oczywiste, że aż nie chce się wierzyć. Dlatego napiszę Ci tylko tyle: wybierz filologię a po niej studia podyplomowe. Filologia "chwilkę" potrwa a w po drodze tak dużo może się w Twoim zyciu wydarzyc i zmienic. Zycze trafnego wyboru!!!
hehe, no może rzeczywiście czegoś mu brakuje i usiłuje wszystkich wkoło zniechęcić :P
To najlepiej nawiązać kontakt z jakąś redakcją lub czasopismem, portalem tematycznym i np. pisać skróty artykułów z prasy zachodniej, choćby jako freelancer.
Tego zawodu uczy się w praktyce, robiąc tłumaczenia.
A znam przypadki osób po filologii słabo znających język wiodący danego kierunku-angielski, niemiecki i mam znajomych nie-filologów świetnie władających językiem obcym.Np. koleżanka-socjolog była w czasie stypendium we Frankfurcie tłumaczką dla dziewczyny germanistki.Ja na anglistyce uczyłam angielskiego 2 studentów-Rosjankę i Włocha bo pomimo studiowania filologii języka praktycznie nie znali.Więc różnie bywa.
A studia nie dają gwarancji zatrudnienia w danej dziedzinie.Więc jeśli chcesz pracować w tłumaczeniach to wcześnie trzeba zaczepić się w jakimś biurze tłumaczeń.
Praktyka i kontakty zawodowe to podstawa.
Ja idę do zawodu tłumacza drogą okrężną i mnie to odpowiada.Poza filologią mam wiedzę z innych dziedzin i to pomaga mi w pracy.No i zapobiega efektowi przesytu samym zajmowanie się językiem, gramatyką opisową itd.
Dodatkowo taka sytuacja sprawia,że język traktuje się jako narzędzie a takie podejście pomaga w tłumaczeniach ustnych i w nauczaniu dla konkretnych, stricte użytkowych celów.
I wybierz dziedzinę życia, która cię interesuje-chomiki, rowery, astronomię cokolwiek co cię naprawdę kręci.Jak będziesz w tym mocno siedzieć to wybijesz się ponad przeciętną i może uda ci się zaistnieć w tej niełatwej branży.
Trzeba się na czymś skupić i stopniowo pogłębiać wiedzę z tego zakresu, we własnym zakresie a nie licząc na to,że ktoś nas tego nauczy.To tak naprawdę jedyna ścieżka do zawodu.
Moja ciotka nie-filolog została tłumaczem tekstów branżowych bo jest farmaceutą i musiała się dokształcać, literatury po polsku było mało a po angielsku mnóstwo.Za to słowników branżowych było mało.Jej ojciec był tłumaczem,więc trochę jej pomagał.Dużo tłumaczyła sama i teraz ma drugi fach w ręku.
Inna ciotka ma podobnie a z wykształcenia kierunkowego jest oceanologiem.
Mój tata zajmuje się tłumaczeniami technicznymi a jest z wykształcenia inżynierem.W liceum był w klasie angielskiej, jego tata był tłumaczem i tak jakoś samo poszło.Poza tym zna świetnie rosyjski bo studiował w Rosji.
Wszystkiego można się samemu nauczyć tylko wymaga to pracy i jest czasochłonne.
Ja uczę się angielskiego od dziecka, to mój drugi język, w którym myślę, kocham, pracuję, mówię przez sen itp. a taki stan umysłu wykształcił się u mnie pod wpływem mojego codziennego życia(podróże, obcojęzyczni krewni, znajomi itp.) a nie studiowania na filologii, więc trudno mi powiedzieć czy filologia daje taki sam efekt.
Ja zaczynałam od przekładu dramatów-dla przyjemności bo lubię je czytać.
Adaptowałam je dla przedstawień grupy przyjaciół.W czasie studiów poproszono mnie o tłumaczenie konferencji biznesowej, potem wykładu, o edycję magazynu i tak się potoczyło.Jak znasz język i będziesz mieć trochę szczęścia to może zostaniesz tłumaczem.Grunt to znać się na czymś i zadbać o to,żeby inni wiedzieli na czym się znasz.
Ja znam język i mam duszę freelancera i nie narzekam ;-)
Może o to,że takie studia są bardzo drogie. Bo nie oszukujmy się-są.
A większości rzeczy i tak uczy się w praktyce.
Przynajmniej ja spotykam się z podobnymi komentarzami starszych tłumaczy właśnie w takim kontekście.
Hmm...Przeczytałam uważnie profil kandydata i do mnie pasuje idealnie, więc nie wiem co ci powiedzieć.Może nie czujesz bluesa do tłumaczeń?
Może masz duszę komentatora-publicysty?
Jedno tylko ci powiem-z tego co o sobie piszesz wynika,że najlepiej pasowałaby ci własna działalność gospodarcza.Bo gdzie indziej chyba nie zagrzejesz miejsca zbyt długo.A w tłumaczeniach często klient lub firma narzuca tempo pracy, więc to nie do końca może odpowiadać twojej osobowości.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia