Błędy młodości i anglistyka...

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 32
poprzednia |
Nie chcę tu nikogo zniechęcac do studiowania filologii angielskiej, ale ja jestem tym kierunkiem zawiedziona.Kiedy rozpoczynałam studia na tym kierunku kilka lat temu, bardzo się cieszyłam, wszyscy mnie do anglistyki namawiali, a że to taki przyszłościowy kierunek, że jak będę znac tak bardzo dobrze angielski cały świat stoi przede mną otworem itd.Niestety, idąc na anglistykę, w ogóle nie przychodziło mi do głowy, że w sumie jedynym obok tłumacza zawodem po tym kierunku jest nauczyciel.Jestem sfrustrowana i zawiedziona, że dokonałam takiego wyboru idąc na te studia, raz że nie chcę uczyc, drugi raz, że nie nadaję się na nauczyciela.Ktoś mógłby napisac, że zawsze zostaje jeszcze tłumacz, ale to też mnie nie pociąga, a poza tym nie mam nawet uprawnień aby tłumaczyc.Naprawdę chcę służyc dobrą radą, jak idziecie na dany kierunkek studiów, to zastanówcie się dziesięc razy, co po tym będziecie robic i czy ta przyszła praca będzie wam się podobac, bo ja czasu jak widac, cofnąc nie mogę, a jakbym mogła nigdy nie zdecydowalabym sie na te studia.Może ktoś jednak poda mi jakąs sugestię co w swojej, nieszczesnej, sytuacji mogę zrobic


Za wszelkie odpowiedzi serdecznie dziękuję i pozdrawiam,

Kasia M.
>jeszcze tłumacz, ale to też mnie nie pociąga, a poza tym nie mam nawet
>uprawnień aby tłumaczyc.

A jakie do tego są potrzebne uprawnienia?
Trzeba miec ukończone odpowiednie studia z translatoryki czy przekładoznawstwa, bo bez tego nigdzie do zadnych form nie chca juz zatrudniac.A tłumacząc na wlasną rękę wiele nie zarobisz.Nie wiem już co mam robic.Wiem tylko, że nie chcę uczyc w szkole.Mialam obowiązkowo praktyki w szkołach i nie wspominam tego najlepiej.A na rozpoczynanie drugiego kierunku jestem już chyba za stara...
Ale nikt nie idzie na filologię by uczyć się języka, to jest chyba oczywiste, po to są kursy językowe.
Pewnie, tłumacząc na własną rekę dużo nie zarobisz. Lepiej siedzieć i się użalać oraz wmawiać sobie, że jest się za starym na studia. Tak jest prościej. Może zacząć szukać pracy? Daj spokój, ze znajomością języka na pewno coś znajdziesz.
Wydaje mi się, że prostu nie masz sprecyzowanych planów i nic Cię nie interesuje. Bo gdyby był jakiś kierunek, który by Ci pasował, to już dawno byś zrezygnowała z anglistyki. Wybór studiów to nie jest jakaś decyzją przesadzająca o całym Twoim życiu, bez przesady.
Jest dużo ludzi, którzy nie pracują w zawodzie i jest też dużo takich, którzy pomylili się w wyborze kierunku. Pewnie, że szkoda straconych lat, ale zdarza się, trudno to czasami przewidzieć. Musisz się teraz zastanowić, jak chcesz by Twoje życie zawodowe wyglądało i musisz zacząć dążyć do celu...
Mychetka,a Ty też studiujesz/studiowałaś anglistykę?I co teraz robisz, czym się zajmujesz?Uczysz czy tłumaczysz? A może pracujesz zupełnie w innej działce?
Z tego miejsca pragnę zaapelować do ludzi, którzy myślą, że anglistyka to dobry kurs językowy, żeby nie zajmowali miejsc ludziom, którzy naprawdę chcą uczyć, tłumaczyć i być kulturoznawcami. Nie piję do autorki wątku, tylko do wszystkich tych, którzy idą na anglistykę, albo nie daj Boże kolegium nauczycielskie żeby podszkolić swój angielski. Te studia nie są po to!!! Uwierzcie mi kursy wyjdą Wam taniej i szybciej się je kończy.
no wiesz, filologia angielska na uniwersytecie, a NKJO to jest różnica.W NKJO jest większy nacisk na praktyczną naukę języka,są zajęcia typu, rozumienie ze słuchu, czytanie, mówienie itd. (ale sa rowniez historia, kultorowka i te sprawy) więc nie pisz, że w NKJO języka się porządnie nie nauczysz, co owszem, o anglistyce strict na uniwerku można tak powiedziec, ze tam zajec z praktycznej nauki jezyka poprostu nie ma!ale NKJO jak najbardziej.
do Asi:dlaczego piszesz więc:"nie daj Boże kolegium nauczycielskie żeby podszkolić swój angielski"?
Ja moge powiedzieć tylko tyle, ze jak się idzie na studia to każdy powinien wiedzieć co po nich można robić i czy to komuś odpowiada czy nie. Ja akurat jestem w takiej sytuacji, że bardzo chce być nauczycielka i napewno nie będe żałować mojego wyboru jakim było NKJO. A na studia nigdy nie jest za późno, jeśli komuś zależy to moze wszytko poprawić. W moim przypadku jeśli kiedyś by mi się odechciało uczyć, albo zdrowie nie pozwoliło, to jeszcze mogę sie dokształcić, np. dodatkowe języki, coś z matematyka lub z geografią,może nawet i prawo:). I mogę pracować albo jako sekretarka, tłumaczka, albo w turystyce. Trzeba tylko CHCIEĆ!!! :D:D
Bzdura. Po pierwsze, żeby tłumaczyć nie trzeba nawet kończyć anglistyki (no, chyba że mówimy o tłumaczach przysięgłych ale to inna bajka) - trzeba po prostu bardzo dobrze znać dwa języki, a przydaje się też jakaś specjalizacja. Po drugie, tłumacząc na własną rękę można zarobić dużo więcej niż na etacie. Po trzecie, nie ma czegoś takiego jak "jestem za stara na inny kierunek". Ludzie zaczynają studia i po czterdziestce, wystarczy po prostu chcieć.

pzdr,
Aga
Kasiu, a dlaczego tak bardzo nie chcesz uczyc?Czyżby jakieś nieprzyjemne zdarzenia miałaś podczas tych praktyk?Nawet jesli nie chcesz uczyc w szkole państwowej, bez problemu, a nawet łatwiej uzyskasz pracę w szkole językowej, gdzie nie tylko zarobisz więcej, ale i będziesz uczyła mniejsze grupy i ludzi, którzy chcą.Mój znajomy skończył NKJO, poszedł na magisterskie uzupełniające na uniwerek, a teraz pracuje w szkole językowej i za miesiąc kasuje 3500 zł! Więc naprawdę zastanów się czy nie chcesz uczyc, bo jak widzisz, mozna na tym niemalo zarobic;-)
Witaj!
Zrobiłam licencjat z anglistyki, teraz robię magisterskie uzupełniające. Już na studiach zaczęłam uczyć, ale później chciałam spróbować czegoś innego. Wysyłałam cv gdzie tylko mogłam. Jest wiele możliwości. Dzięki znajomości angielskiego byłam spedytorem, asystentką i recepcjonistką. Często też jest tak, że trzeba mieć trochę szczęścia, np w firmie transportowej zaczęli współpracę z Irlandią i desperacko potrzebowali spedytora, więc nawet przymknęli oko na to, że nie mam doświadczenia. I takim oto sposobem nauczyłam się czegoś nowego.
Uszy do góry - trzeba wysyłać cv i próbować.
Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Dzięki mAnDeLa* za ciepłe słowa:-) Rzeczywiście rozpatrywałam czy nie zacząc pracowac jako lektor w szkole językowej, jeśli nie znajdę nic innego, to się na to zdecyduję, ale jak narazie jestem w trakcie poszukiwan tego co mnie naprawde interesuje.Chce zaznaczyc rowniez,ze jak niektorzy na tym forum mysla, wybralam anglistyke jako kierunek, na ktorym superszybko naucze sie angielskiego, bo literatura, kultura itd. mnie bardzo interesuje, tylko jestem troche zawiedziona, jak malo mozliwosci pracy daje anglistyka.
Zawsze mozesz zalozyc wlasna firme (i niekoniecznie musi byc zwiazana z j. angielskim) albo ksiazki pisac (po polsku albo angielsku) albo zostac sekretarka/asystentka w jakiejs firmie albo....mozliwosci jest wiele.

Studia powinny Cie byly nauczyc myslenia, a to co bedziesz robic po studiach zalezy tylko i wylacznie od Ciebie i wcale nie musi byc zwiazane ze studiami.
A jak chcialas konkretny zawod to trzeba bylo isc na konkretne studia :)
Dokładnie, konkretne studia-konkretny zawód.Ale czasu już nie zmienię...
Zastanow sie wiec co bys chciala robic lub co lubisz robic i szukaj pracy w tym kierunku. Nie musisz szukac pracy zwiazanej z angielskim. Wyksztalcenie kierunkowe nie zawsze jest wymagane.
Ekhm, widziałaś Ty kiedyś na oczy anglistykę uniwersytecką?
Spróbuj szczęścia w outsoucingu. Ja skończyłam germanistykę, na piątym roku dostałam pracę, wysłali mnie na półroczne szkolenie do Niemiec (oczywiście zarobkowe:), w sumie praca na niższych stanowiskach nie jest jakoś mega-ciekawa, ale całkiem dobrze płatna na sam początek. Do tego szkolenia z zakresu finansów, można zrobić też podyplomówkę... Trochę głowy na karku i rozgarnięcia, a człowiek wkręca się powoli w zarządzanie... a potem to już w każdej firmie coś się znajdzie.
(heh, trochę zbyt różowa ta moja wizja, ale cóż, trzeba patrzyć odważnie na świat;)
Outsoucing? Aniu, a mogłabyś przybliżyc mi co to takiego tak w szczegółach jest?To co piszesz jest bardzo interesujące, właśnie najbardziej chcialabym pracowac w jakiejs zagranicznej firmie, nie mowie ze od razu na najwyzszym stanowisku, ale sekretarka to nie chce byc, bo nie po to tyle sie uczylam, zeby byc expressem do kawy;-)ale mieszanka anglistyki z zarzadzaniem brzmi ciekwie...
przepraszam, mialo byc Aolko;-)
outsouRcing
A ja chciałabym się zapytac co według was znaczy "konkretne studia"? Jak się chce konkretny zawód to się do zawodówki idzie. A tak już zupełnie na powaznie to piszecie tak jakby anglistyka była mało konkretnymi studami w porównaniu do innych. A tak naprawde jakie studia są konkretne? Może medycyna, bo się zostaje lekarzem i wiadomo gdzie sie pracuje. Może architektura. nie wiem co jeszcze, bo w większości po studiach jakichkolwiek ma się jakieś tam perspektywy ale wszystko zalezy od nas. Anglistyka jest tak samo konkretnym kierunkiem jak inne. Można być albo standardowo nauczycielem badz tlumaczem BADZ szukac realizacji gdzies indziej gdzie cię z twoimi umiejetnosciami zatrudnia w róznych firmach, wydawnictwach, można pisac podreczniki, zalozyc wlasna firma WIELE MOZLIWOSCI. Nie pisze tego bo sama studiuje anglistyke ( nie studiuje) i ja bronie. Po prostu nie rozumiem czemu akurat kierunkom jezykowym dostaje sie za "mało konkretnośc". Jak ktos studiuje matematyke może być takze nauczycielem, albo naukowcem albo szukac pracy gdzies gdzie jego umiejetnosci znajda zastsowanie. Jak ktos studiuje stosunki narodowe - to co po tym robi? Dba o stosunki na swiecie? A po politologii, po zarządzaniu , po ekonomii, po ochronie srodowiska badz logistyce czy historii - można by dlugo wymieniac ale jedyne co chcialam zauwazyc to to że studia jako takie nie daja czesto zawodu. Nie jestesmy juz dziecmi i wybor zawodów nie ogranicza się do bycia sklepikarzem, piosenkarka, nauczycielka czy astronautą;) Mozna robic wiele rzeczy tylko trzeba chciec , wiedziec czego sie chce i szukac. badz stworzyc sobie prace samemu;)


Tyle ode mnie, pozdrawiam
do Kasi M.: Gdzie studiowałaś, jeśli moge spytac? Tak się składa, ze ja też się bardzo cieszyłam jak zaczynałam te studia, i też jestem do głębi rozczarowana. I argumenty w stylu "jak ktos sie chciał nauczyć, to powinien był iść do zawodówki" do mnie nie przemawiają. Problem w tym , że anglistyki sie różnią i niestety niektóre zwracaja uwagę na praktyczne aspekty życia (np. oferują cwiczenia z tłumaczenia konsekutywnego - tak, tak - nie tylko na podyplomowych studiach dla tłumaczy mozna sie z tym spotkać, ale wczesniej), a niektóre nie. Niektóre tylko stosują sztuke dla sztuki. Tu nie chodzi o to , że nie lubię literatury i kulturoznawstwa - bardzo lubię, ale lubie też się uczyc czegoś praktycznego, a niestety u mnie się tego tematu unika. Pracy oczywiscie mozesz szukac w koncernach. I ja takiej obecnie szukam. z tym ze mogłam to zrobic 2 lata temu, bo anglistyka nie jest moim jedynym kierunkiem studiów, a wybrałam ją z wyzej wspomnianej miłości. pozdrawiam, saskia
do saskia r:a co jeszcze studiujesz, jaki to jest ten drugi kierunek?
Jestem mgr ekonomii:)
saskia r., a można wiedziec gdzie teraz pracujesz, czym się zajmujesz?Ja właśnie myślę, żeby nie zrobic sobie chociaz podyplomówki z ekonomii, bo mysle, ze to bardzo dobre polaczenie z anglistyka, tylko ciekawe gdzie mozna po tym pracowac, jak sie jest anglista i ekonomista w jednym?

Z gory dzieki za odpowiedz o pozdrwaiam, Kasia:)
Nie chodzi mi o degradowanie kolegium, sama po nim jestem. Pisząc "nie daj Boże kolegium" miałam na myśli to, że są to studia zawodowe dla ludzi, którzy chcą być nauczycielami (albo myślą, że chcą). Dlatego jak ktoś chce szlifować swój angielski (nie mając w planach nauczania) to kolegium to zły wybór. Anglistyka ma więcej specjalności i może jest po niej więcej możliwości (patrz: pozostała wypowiedzi) pozdrawiam :-)
tłumaczenie konsekutywne (angielski) to ja miałam nawet na skandynawistyce, więc myślałam, że to na anglistykach raczej standard.

co do outsourcingu - ja w tym pracuję i nie jest to jakoś szczególnie fascynujące zajęcie, najczęściej to po prostu prowadzenie księgowości klientów, często zagranicznych (stąd przydaje się znajomość języków, zwł. tych dziwnych). tyle że w korporacjach jest dość duża specjalizacja i jedna osoba robi wąski wycinek, np. rejestruje faktury. nie da się ukryć, jest to raczej monotonne zajęcie.
ja mam o tyle lepiej, że wykorzystuję w pracy znajomość języka i raczej rozmawiam z klientami niż wklepuję faktury, ale i takie zajęcia są częścią mojej pracy.
tak więc raczej się nie spodziewajcie cudów w tej pracy, choć owszem, dobrze płatna i na pewno warto spróbować.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 32
poprzednia |