Nie wiedziałem, że firma Athanor upadła. Kiedyś, bardzo dawno temu, w pałacu kultury, obok kas i szatni do muzeum techniki był kiosk z najrozmaitszymi akcesoriami wiedzy tajemnej. Prowadziła go starsza pani, która potrafiła ciekawie opowiadać o działalności warsztatów psychotronicznbych magistra Lecha Emfazego Stefańskiego. Jej słuchacze chętnie kupowali a to wahadełko, a to cudowne świece, czasami kasetę "Anastenaria", czasami kasety z Kursem doskonalenia umysłu" i kilkanaście innych, z których najciekawszą wydała mi się "Pigułka nasenna". Mimo ogromnej nadziei z nia związanej, na mnie nie zadziałała.
Ciekwą inicjatywą był kurs angielskiego metodą Superlearningu. Właściwie były to rozmówki angielskie na 5 kasetach i szóstej wprowadzającej w "stan Alfa".
W pewnym okresie te materiały znajdowały sie w niektorych księgarniach.
Kurs angielskiego doskonale się sprawdził, gdy bedąc w sanatorium w Kołobrzegu po zabiegach przepisanych przez lekarza wychodziłem na plażę i z walkm anem na uszach robiłem 2-3 godzinne spacery. To naprawdę działało. Szum morza był skuteczniejszy od kasety "Superlearning".
Kaseta Anastenaria działala relaksująco, żadnej cudownej właściwości, typu porozumiewania się z psem nie zauważyłem, pies mnie słuchał, ale była to kwestia długiej tresury, a nie tej trochę dziwnej musyki. Podobnie odebrałem kasetowy kurs DU. Jego słuchanie dawało relaks, ale zabrakło mi wyobraźni, by "wyciągać z ciała bliskiej mi osoby chora wątrobę i ją uzdrawiać".
Ale w Życiu Warszawy czytałem sierdceszczypatielną historię, którą opowiadał starszy pan, absolwent stacjonarnego kursu DU, który "odkrył tajemnicę strachów" w pożydowskiej kamienicy na Starym Mieście w Warszawie.
Kilkanascie juz lat temu kiosk warsztatów psychotroniecznych zniknąl z pałacu kultury. Warsztaty zmieniły swoją siedzibę a ja straciłem z nimi kontakt. Dzisiaj od Ciebie się dowiedziałem, że Athanora już nie ma. Z sentymentu piszę "SZKODA".