zagiąłem nauczyciela! - ooo cieńki bolek!

Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 97
Bart, a czy papier jest ważny ? fajnie wygląda na ścianie, na forum, w CV, w ogłoszeniach z korepetycjami itp. Czar pryska lub szczęka opada "w cztery oczy". Zastanawiałeś się kiedyś ile osób uważanych za autorytet na tym forum może odpowiadać na pytania z książką i słownikiem na kolanach ? Wracając do Twojego pytania...nigdzie nie napisałem, że coś jest proste tylko schematyczne. Na początku wszystko jest trudne, bo jest nowe. Na pewno masz opanowany perfekcyjnie przynajmniej jeden czas z wszystkimi możliwościami jakie ze sobą niesie - co to oznacza ? masz jeden element tego systemu opanowany - nikt Cie nie zagnie, bo już nic nowego się nie da wymyśleć jeśli doczytałeś wszystko co zostało o tym napisane. I tak krok po kroku trzeba opanować wszystkie elementy.
no, no, ale nam się rozwinęła ta dyskusja. Miło poczytać.
Może dodam jeszcze jedno spostrzeżenie. Kto mianowicie zagina i dlaczego

1. miernoty uczniowskie, d....e, dla których fradją jest wychodzenie przed szereg, choćby po trupach, bo jak długo może bawić ciągłe wleczenie się w ogonie. Tacy zginaja po chamsku i czasami aż się nawet nie chce odwracać głowy. Dla jasności nie mam kontaktu z takimi, ostatni raz spotkałam na praktykach studenckich w Technikum Mechanicznym naście lat temu.

2. inteligentni uczniowie, super młodzi ludzie, którzy mają w sobie żyłkę do typowo merytorycznych starć. tacy najczęściej przywloką na zajęcia kawałek porządnego zdania, z podwójną inwersją wzmacniającą, do tego z will po if w 1 warunku, would po if w 2 i wtedy się zaczyna. Lepiej to wiedzieć niż nie, ale jeśli nauczyciel jasno mówi: " rany , ale zdanko, musimy to rozgryźć", albo np. "dobra sprawdzę w wielkich tomach czy tak można, bo pierwszy raz widzę na oczy" oboje zyskują w swoich oczach. Uczeń myśli- równy gościu z tego nauczyciela, a nauczyciel myśli- że też mu się chce, ten to musi lubić ten angielski. Takie sytuacje, daję słowo , zbliżają ucznia i nauczyciela, staja się kompanami w sparwach trudnych i jest super.

Mam tylko uczniów drugiego typu i ich lubię najbardziej. W ludziach takich można odnaleźć pasję. lepiej taki upierdliwy uczeń niż siedzący na swoich czterech literach,cichy, albo leniwy, co to mu się nawet zagiąć nie chce.
dlaczego nie można ? wyjątki też można opanować, bo o takich też piszą w książkach do gramy (o mowie potocznej też - np. if I was you...) Zmieniać się zmienia - owszem, o zmianach też się pisze i mówi - kolejny element do opanowania, poza tym zmiany zabierają czas, to są lata.
OK moze i nie jest ale powiedz chociaz na jakim jestes poziomie. Dla mnie osobiscie papier jest dosc wazny dokumentuje to co umiem jesli nie przespalem kursu i go zdalem - dostalem ten papier.
Na jakim jestes poziomie ze mowisz ze ang grammar jest schematic? Jeśli to nei sekret to odpowiedz w następnym podejściu :)
PS.Ja sie przygotowuje do CPE i dla mnie nie jest ona wcale schematyczna wrecz "wyjatkami stoi"
what's your level?
w sumie to sie zgadzam z zaginaczem ze papier nie jest wazny.... sam dlugie lata obchodzilem sie bez zadnych certyfikatow, teraz robie bo mi potrzebny do immatrykulacji na uczelnie, inaczej pewnei dalej bym nie robil. Swoja wartosc ejzykowa znam (no, ostatnio zostala troche naruszona ale nie zapomnialem jezyka w gebie ejszcze :P)
ja Cie rozumiem z tym drugim typem :)

lubie ludzi aktywnych, z "charakterem", nie znosze tzw "producentow dobrych ocen", przyniosa referacik, siedza cichutko, uwaznei sluchaja, takei bierne sierotki.....
jakbym byl nauczycieli to te bierne sierotki chyba bym troche gnebil :P
Może aby dolac do ognia powiem, że siedzę po uszy w nagielksim 20 lat. mam parę papierków. Co do wyjątków, nie nalezy ich mylić z mową potoczną. To są dwie różne rzeczy. Mowy potocznej nie jesteście w stanie opanowac raz na zawsze, bo ona tworzy precedensy każdego dnia. Według znanego językoznawcy Noama Chomskiego, o poprawności decyduje częstotliwość użycia. jesli w mowie potocznej jakiś chodzący nowy pomysł zaczyna być zrozumiały, to wchodzi w obieg. A wyjątki to odstępstwo od reguły i to już na przykład po anglistyce powinno się wiedzieć. Np wyjątkiem od reguły są zdania Cooperative conditional, gdzie po if w 1 warunku można powiedzieć will

I will clean the house if you will cook dinner

Nie ma łapanek na mowie potocznej, bo to najbardziej żywa częśc każdego języka, nie do wyrycia. Można łapać na wyjątkach.
gnębie, zmuszam do starcia. mam jednak szczęście, bo jest u mnie ich mało. Zauważ, że każdy nauczyciel ma takich uczniów na jakich sobie zasługuje. Dobry nauczyciel ma dobrych uczniów Oni ucza się przedmiotu od ciebie i to ty pozwalasz im lub nie na takie czy inne zachowanie. Sierotki bywaja wygodne, jeśli nauczyciel sam niewiele daje. One nigdy nie zawiodą, dadzą odpocząć na lekcji.
Oj chyba trochę wypadam zarozumiale... jeśli tak to sorry
college, mój przykład z if I was you to typowy przykład potocznego conditionala, który jest cytowany w książkach do gramatyki i co każdy ceniący się nauczyciel powinien wiedzieć żeby np. nie palnąc głupoty, że tak nie można i już! Nie można tutaj mylić różnicy między strukturą gramatyczną, a "resztą świata" ;) Twoje przykłady z "will" po "if" to też cześć tej wielkiej układanki, którą trzeba opanować, nauczyciel ma to wiedzieć, że tak można, bo to jest elementem zagadnienia pt. conditional.
nie zarozumiale :) zadowolona po prostu jestes z pracy, tylko pozazdroscic :)
Sorry zaginacz, ale przykład

If I was you nie jest do ominięcia przez średnio wykształconego nauczyciela. W zasadzie takie zdania funkcjonuję na równi z If I were you.

Nie sądzę , abyś kogoś na tym złapał.
if I was you to nie jest standardowa konstrukcja, której się uczy w szkołach, takie rzeczy trzeba wiedzieć, gdy uczeń przyjdzie i zapyta czy tak można. Uczniom na wyższych poziomach można od razu zaznaczyć, że takie coś istnieje.
ho ho ho... zależy gdzie. Uczy się uczy. To pzecież żywy język.
spadam spać, bo własnie jutro ma zajęcia z grupami do CAE, a to strasznie wymagający uczniowie! Uwielbiają ciekawostki o jakicj cała ta dyskusja. A ja uwielbiam ich. Hej, a może ktos tu jest? Revan, Pongo, Stachmen, Steven? Śpiochy
nie gdzie tylko kogo ;) osobom na niższych poziomach chyba raczej nie należy mieszać w głowach tylko uczyć ich najpierw poprawnej-standardowej angielszczyzny. Osoby np. w gimnazjum muszą wiedzieć, że po if nie ma być "will" i tego się muszą najpierw nauczyć.
masz rację. Taka wiedza to deser. Ale do licha mówimy o łapaniu nauczyciela, to chyba uczeń jest na poziomie chociaż upper-intermediate!!!
A Revan właśnie po zajęciach jest na których sie dowiedział wielu interesujących rzeczy :>


Dyskusja jest, imho, bezcelowa, bo "łapanie" nauczycieli nie przynosi żadnych korzyści. W sytuacji, gdy nauczyciel nie zna słówka itd. (co może zdarzyć się często, zwłaszcza na poziomie CAE), bardzo ale to bardzo ceniona jest umiejętność powiedzenia uczniowi jak to wyrazić w inny sposób, a w międzyczasie sprawdzenie słowa w słowniku.

Niuanse gramatyczne (co-operative conditional, polite requests) są częścią angielskiego i powinny być znane przy nauczaniu ludzi na poziomach zaawansowanych. Ale nie dajmy się zwariować, NIKT nie zna wszystkich phrasal verbs, NIKT nie zna wszystkich czasowników nieregularnych (są całe setki archaizmów), NIKT nie potrafi opisać każdego szczegółu DOKŁADNIE i KSIĄŻKOWO. Ważne, żeby umiec przyznać się do błędu i nawet z własnej ciekawości zajrzeć do książki. Nobody's perfect.


Co do uczniów, którzy 'zaginają', żeby błysnąć to jest to kompletny śmiech. "OK, super że przeczytałeś to i to, znasz to i to. To powiedz mi jakie jest najdluższe słowo, które da się wymówić po angielsku? Albo podaj mi szczególy dotyczące łączenia sylab pomiędzy słowami w języku angielskim? "--w 9 na 10 przypadków jest cisza. Więc może niech "zaginacze" będą na bieżąco z materiałem z lekcji, albo niech sami zdają CPE od razu. Skoro tacy dobrzy są.
Kogo nie można zagiąć?
Nie można zagiąć nauczyciela który zna swoją wartość tzn. wie że nikt nie wie wszystkiego, nie ma kompleksów wobec uczniów - nie boi się im pokazać że też moze czegos nie wiedzieć. Tak jak w życiu jeśli ktoś ma do siebie pewien dystans, nie traktuje wszystkiego w kategoriach prestiżowych - to jest zawodowiec, zawsze wie że czegoś się może nauczyć. I od młodszych i mniej wykształconych i od tych którzy zajmują "niższe szczeble" w hierarchii etc.

Kogo można zagiąć?
Zwykłego biurokratę, który chce przyjść odbebnić i nie ma zamiaru fatygować się żeby poznać coś nowego być na czasie itp. "pierdoły". Grunt to odbębnić - pensję odebrac i cześć. Nie czuje w ogóle tego co robi. NIe chce się.
Poza tym bazuje na tym żeby było jak on chce w 100% i żeby nikt nie zadawał zbyt wielu pytań bo to go tylko ośmiesza przy grupie, jak nie wie, nie potrafi nie jest elastyczny.

Dodam jeszcze od siebie
Dla mnie osobiście zaginanie nie było nigdy szczególnie przyjemne. Studia skończyłem (uffff) i większość nauczycieli jakich spotkałem od podst po liceum (tu szczególnie brrrrrrr) do studiów była w kategorii "do zagięcia".
Dlatego jestem pełen podziwu (wazelina) dla nauczycieli którzy siedza na tym forum dyskutują i rozumieją potrzebę uczenia sie przez całe życie, doskonalenia etc. Duży szacunek, nie mogę wyjść z podziwu. Widać że coś się zmienia.
Przyjemnie się czyta co piszecie (nauczyciele)
Czemu laptopa a nie np komputera stacjonarnego albo palmtopa?
Ostatnio podali w TVN, że wśród najbardziej sznowanych zawodów pojawił się w ostatnim roku zawód nauczyciela. Może to faktycznie znak czasu.
Hmm.Faktem jest, że młodziez coraz fajniejsza i trzeba cały czas być alert, żeby nie wypaść z ligii.
Bez przesady ; )

Imho, jeżeli ktoś traktuje nauczanie języka jako pasję i jest otwarty na wiedzę nawet jak ma już magistra, to nie trzeba być alert ; )
a teraz cos abstrakcyjnego...
ale to uslyszalam na studiach od pewnego wykladowcy..
... magistrowie to ludzie nie douczeni.. wg tego co on powiedzial wychodzi na to za"az" magister to zarazem- nic!!
i czo teraz?? jak to odebrac??
czy aby napewno? a oze jednak i prawda?? hee?? no nier wiem. ja nie jestem mgr a jedynie inz choc i do tegoz st naukowego daze czyli znaczy to ze bede "niedouczona?" ... mhhh??
Tak jak każdy stopień edukacji, od zerówki po mgr, może się fuksnąć. Studiowanie to zajęcie dla samouków. Są mgr-owie po pięciu latach pracy, z 5 na dyplomie, i są po 5 latach ślizgów, z 3- na dyplomie. Jednak myślę, że lepiej być mgr, niż nie. Szczególnie w zawodzie nauczyciela, gdzie np. na anglistyce trzeba zdać egzamin z metodyki nauczania po trzech latach wykładów, ćwiczeń i praktyck. Jasne , że matołowi i to ni nie da, ale ludzie średnio bystrzy z pewnością dojrzewają. Wpadnie im cos do głowy here and there.
Nie wiem jak wygląda metodyka na licenciacie, więc się nie wypowiadam. Patrząc jednak na ludzi w zawodzie z takim wykształceniem, jest średnio gorzej.
ladna sciema z tymi wpisami..ile razy sam sobie odpowiedziales na swoj post?
prawda, że aż trudno uwierzyć, że ludzie mogą sobie uprzejmie pogadać, że mają o czym, że coś ich zajmuje.Sorry miły gościu, ale muszę cię zmartwić pewnym podejrzeniem. Każdy ocenia ludzi wedle siebie. Znaczy to, że sam do siebie piszesz, sam się czytasz i sam do siebie mówisz. Bardzo przykre, ale uleczalne.Nie załamuj się, próbuj.
a juz tak ladnie sie nam tutaj watek rozkrecal... :)
pozdrawiam
a ja powiem tak- zaginac tych guzik warych polskich nauczycieli. najczesciej ( czytaj nie zawsze) sa to nadęte panie, mądrale i ludzie z kompleksami. Dla mnie prawdziwy nauczyciel języka to nativ, reszta to straszna chołota. Bye!
A masz jakiś stały nick czy tak tylko przelotem ?
DO ZAGINACZKI:

wiekszosc native'ow to niedouczeni single szukajacy przygody w egzotycznych krajach europy srodkowej, sami to tobie powiedza, na ogol nie maja zadnego doswiadczenia w nauczaniu, a jezeli maja to na ogol jest to miesieczny kurs CELTA, ktory kosztuje $1000 i kazdy go moze sobie zrobic. To, ze znaja angielski, to takie samo doswiadczenie jak twoje, ze znasz polski, inna sprawa czy bys umiala go nauczac...znasz polski perfekcyjnie, umialabys wytlumaczyc kazdy nuans gramatyczny, wyjatki, itd.? watpie
Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 97

« 

Pomoc językowa