Sorry, ze znowu zmieniam temat (albo powracam do poprzedniego), ale ja akurat uwazam argumenty WielkiejT i Zdegustowanego za calkiem sluszne. Nie rozumiem tez wypowiedzi Kociejmamy, ktora twierdzi ze "struktury gramatyczne sprawiaja problem i native speakerom, jezeli sie ich nie ucza". Argument troche jest bez sensu, bo przeciez Ty jako osoba znajaca jezyk polski jako pierwszy nigdy nie uczylas sie, jak tworzyc struktury gramatyczne . Czy ktokolwiek "uczyl" Cie, ze np. konstrukcja "*czytano ksiazke przez Jana" albo "*Nie czytales ksiazke" sa niegramtyczne? Mimo, ze mozna powiedziec "ksiazka byla czytana przez Jana" oraz "czytalem ksiazke". To sa trudne zdania dla obcokrajowca, bo np. w drugim przypadku musi wiedziac i pamietac, zeby uzyc dopelnienia w dopelniaczu, zamiast w bierniku. Dla Ciebie to pestka i o tym wiesz intuicyjnie, ale cudzoziemiec musi dokladnie poznac sposob tworzenia negacji w polskim, zeby o tym wiedziec. I musi tez sie troche wysilic, zeby te konstrukcje przyswoic i stosowac bez zastanowienia.
Poza tym na egzaminach wstepnych nie sprawdza sie znajomosci jakiejs tajemniczej abstrakcji, ale prawdziwego jezyka, ktorym posluguja sie Anglicy czy Amerykanie. Z tego wzgledu testy wstepne sa (albo powinny byc) zawsze sprawdzone przez native speakerow.
Zla pisownia moze byc problemem, tak samo jak zly styl przy pisaniu esejow, ale native'i i tak zawsze beda miec przewage. Zaden cudzoziemiec nigdy nie bedzie mial takiej intuicji jezykowej jak native speaker, chyba ze zacznie sie uczyc drugiego jezyka w bardzo wczesnym dziecinstwie. Pomijajam teraz sprawe znajomosci kultury i literatury, chociaz native'om takze moze byc latwiej ze wzgledu na rodzicow i ich kontakty z krajem ojczystym. Czy to czysty przypadek, ze Licealistka interesuje sie literatura irlandzka, a nie walijska?
Nie uwazam jednak, ze native'om jest latwiej studiowac anglistyke. Gdy bylem studentem pare lat temu mielismy rodowita angielke na roku. Rzeczywiscie, mowila pieknie i szpanowala super akcentem, ale z literatura czy jezykoznawstwem bylo duzo gorzej.
Nie twierdze tez, ze studiowanie jezykow obcych przez native'ow jest niesprawiedliwe. Dla mnie jest to jednak troche malo ambitne. Na przyklad nigdy nie zdecydowalbym sie na studia polonistyczne na uniwersytecie w Budapeszcie czy gdziekolwiek poza krajem, nawet gdyby mnie niezwykle interesowala polska poezja. Raczej staralbym sie o wyjazd na studia w kraju polskojezycznym.
pzdr.