Powiem wam tak - wszędzie są specjalizacje. Ja osobiście byłam średnio pilną studentką - może... 3 pierwsze tygodnie się uczyłam. Potem jak zauważyłam, że już nikt się nie śmieje z moich dowcipów i wszyscy mówią - "och to ta co dostała bdb z embriologii" szybko zluzowałam, że tak powiem i wtopiłam się w tłum. Nie wiem czy słusznie czy niesłusznie - przynajmniej przyjaciół miałam fajnych. Tylko trochę mniej bystrych bo po dwóch latach zauważyli, że to wszystko jest do kitu.
Mam na myśli - nasze studiowanie.
Jeśli chodzi o metodykę - były to największe bzdury na studiach i wszyscy mieli same piątki oprócz... niektórych może trochę bardziej pechowych.
Na moich studiach były inne rzeczy - ważniejsze, trudniejsze. TRUDNIEJSZE.
Bo skończyłam trudny kierunek.
Też widziałam się w działce mojej, ale uczelnia skutecznie mnie zablokowała i zabroniła pisać pracy mgr gdzie indziej. Nie podano powodów. Być może - na pewno - byłabym dziś po prostu chyba bardziej spełnioną w życiu osobą itp. itd. Być może miałabym przyjaciół w pracy - tak jak miałam ich tylu na studiach.
No ale nie wyszło. Bałam się zaczynać awantur bo bałam się, że wylecę w ogóle z tej uczelni i w ogóle studiów nie skończę.
Najbardziej pamiętam przedmiot ewolucjonizm oraz biogeografia. Z wielu powodów zresztą. Nie ważne.
Anatomia człowieka też była niezła.
A teraz okazuje się, że tego przedmiotu w szkole uczy pani po ochrnie środowiska, matka dwojga już chyba - ona ma do olimpiady przygotować uczniów i znowu jest lepsza ode mnie bo ma dwoje dzieci na przykład i nie skończyła biologii więc o roślinach jej pojęcie jest już zupełnie zerowe (podobnie jak moje o rodzajach odpadów czy budowie oczyszczalni ścieków).
No ale w szkole chodzi wyłącznie o to, że tej pani nie wyleją po drugim dziecku.
I ja rozumiem, że ona się stara, ale nie porównujcie również mojej wiedzy z jej wiedzą. Także już nie każcie wszystkim uczyć tych licealistów na przyszłych medyków.
Ja mam klasę wziętą bo za mało chyba człowieka uczyłam. Ale przecież na medycynę oni idą z nową maturą z 3 przedmiotów! I biologia to 1/3.
I wszyscy się uparli na tę medycynę, a jaka jest jakoś usług medycznych.
I widzicie - ja wam powiem to samo - czemu ja nie potrafię znaleźć pracy w swoim zawodzie?
A poza tym jeszcze wam powiem jak chcecie wiedzieć, że mam z moją ostatnią szkoła proces o mobbing i o wyrzucenie z pracy dyscyplinarne.
Choć słowa nie powiedziałam w ogóle co myślę o tym bajzlu jednym wielkim i mijaniu normalnych debów.
Uczyłam angielskiego w średniej szkole, gdzie jedna egzaminatorka coś tam przy okazji jakiejś rozmowy o książkach mi palnęła, że ja w ogóle bez sensu uczę ucząc w średniej strony biernej jak można to sobie darować bo przecież gdzie to ma maturze jest.
Gdzie? Np. w opowiadaniu.
W ogóle zaraz sprawdziłam czy ja naprawdę jestem już tak stuknięta czy to tylko ludzie tam byli jacyś powaleni. Chyba jednak to drugie. Siedzą w jednym miejscu pracy 15 lat, koty drą między sobą i nie robią nic więcej. Naprawdę.
No - obrzydzają wszystkim wszystko i wprowadzają w błąd. Żeby się nowi/e młodis/e szybciej wyniosły i oni/one mieli ich godziny. Dyrekcja rozda godziny faworytom swoim i po bólu.
Jedyna prawda o polskiej szkole:(
Pozdraiwam.