>I nigdy nie zgodzę się z sytuacją, że to posiadany papier ma o
>czymkolwiek świadczyć. Niech każdy robi to, co sądzi, że umie
>najlepiej;
Ejże, taki gazownik, na przykład, powinien mieć uprawnienia, chyba że wystarczą Ci deklaracje, że on sądzi, że umie to robić. Znajomy dorabiał sobie jako "złota rączka", remontował mieszkania, ale kilka lat temu uzyskał jednak (bez problemu) uprawienia elektryczne i gazownicze. Też może trafić na klienta, który nie będzie chciał mu powierzyć montażu kuchenki tylko dlatego, że kolega mu powie, że się na tym zna.
>Dlaczego nikt dziś nie narzeka na ilość sklepów, obsługę, wybór towarów?
A jakie szkoły trzeba skończyć, żeby sprzedawać?
Są rózne zawody. To nie certyfikaty są bez sensu, tylko biurokracja i korupcja z nimi związana. Takie CPE to też tylko certyfikat. Znam osoby, które mają CAE i nie ćwiczą języka, przez co mówią i piszą gorzej niż ktoś z FCE.
>Wiem jedno. Edukacja w dzisiejszym wydaniu, w całości, nadaje się do
>kosza. Po prostu.
Pracowałeś w szkole.
> przez 10 lat pracy w LO nikt mi nie pomógł (te metodyki kochane),
Nie chodziłeś na prelekcje dla nauczycieli organizowane przez wydawnictwa językowe?
jak mu płacą, to dobrze sądzi, niech biurokracja państwowa
>od jak największej ilości rzeczy trzyma się z daleka. Dlaczego nikt
>dziś nie narzeka na ilość sklepów, obsługę, wybór towarów?
>Moim zdaniem tylko dlatego, że nie ma kuratorium d/s zaopatrzenia i
>całych tych pacajstw. Jak podałem wcześniej przez 10 lat pracy w LO
>nikt mi nie pomógł (te metodyki kochane), ale dodam też, że ówczesny
>Dyrektor nie utrudniał. I za to do dziś jestem mu wdzięczny.
>Wiem jedno. Edukacja w dzisiejszym wydaniu, w całości, nadaje się do
>kosza. Po prostu.