Katedra Języków Specjalistycznych - pytania i odp.

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 125
poprzednia |
kilka razy na tym forum natknąłem się na pytania dotyczące KJS UW oraz na różne opinie na temat tej jednostki. myślę że też mogę coś na ten temat powiedzieć. tak więc czekam na pytania, np o egzaminy wstępne czy o same studia. dla szczególnie zainteresowanych podaję również maila - [email]
BARDZO odradzam KJS. To taka prywatna szkoła pod przykrywką uniwerku. Jeśli ktoś chce nic nie robić i płacić za to kasę nie martwiąc się o egzaminy, zaliczenia itp., to dobry wybór. Jeśli chcecie się czegoś nauczyć, idzcie lepiej na ILS.
a to ciekawe. bo ja słyszałam zupełnie co innego. a na którym jesteś roku?
o ile się orientuję, KJS nie jest prywatną szkołą, tylko jednostką UW. trochę mnie dziwi, że skoro jesteś studentką tego kierunku, to o tym nie wiesz. to że płacisz oznacza chyba, że jesteś na zaocznych - to jedyne sensowne wytłumaczenie. no chyba że po prostu ściemniasz...
a może chodzi Ci o AVANS? to jest rzeczywiście prywatna szkoła lingwistyczna i tam rzeczywiście płacisz i nic nie robisz
Nie, nie chodzi mi o Avans. W KJS jestm na uzupelniajacych, magiestrskich i tak, place za nie. Uwazam tez, ze za te pieniadze mozna i nalezy wymagac przyzwoitego poziomu zajec. Tymczasem większosc wykladowcow to przekwalifikowani rusycyści (oczywiscie, mozna byc swietnym wykladowca 2, 3 lub wiecej jezykow, ale to niestety nie te przypadki),osoby zupelnie niekomptentne lub takie, ktore byc moze nawet moglyby powiedziec nam cos ciekawego, ale najwyrazniej im sie nie chce. Wiem tez, ze kadra studiow dziennych i zaocznych czesciowo sie pokrywa, wnioski wiec nasuwaja sie same.

Nic nie robimy, poziom 80 proc. zajec jest zenujacy - NKJA reprezentowalo poziom o niebo wyzszy. Na nasze uwagi, ze mozna cos zmienic, ze niektorzy wykladowcy nie przychodza, nie przykladaja sie do zajec lub prowadza je na poziomie intermediate (w ubieglym roku jeden z prof. zdziwil sie, ze wiemy co to mowa zalezna, inna pani dyktowala nam slownictwo typu \"crime, punishment, etc.) uslyszelismy, ze wykladowcy nie sa kelnerami, zeby nam uslugiwac. Ot, i cale podejscie.

Czuje sie (i wiem, ze wiekszosc osob na moim roku ma takie samo zdanie), jakbym kupowala dyplom za pieniadze. Niewiele osob bierze sobie do serca to, zeby nas czegos nauczyc, najwazniejsze jest dostraczenie do sekretaraitu na czas kwitkow wplaty. Bardzo to przykre, zwlaszcza, ze taka jednostka spokojnie funkcjonuje w ramach UW, podonbo najlepszej uczelni w kraju.
mówisz że większość wykładowców to przekwalifikowani rusycyści? a na jakiej podstawie tak twierdzisz? mają rosyjski akcent? to może chodzi Ci o wykładowców, którzy na zaproszenie KSJ przyjechali do Polski z Rosji? bo podobno sa tacy, ale to chyba nic złego. nic dziwnego że mają rosyjski akcent... kogo dokładnie masz na myś
O.K. Waldi moze moglbys mi troche pomoc. Od jakiegos czasu zstanawiam sie nad UW nie wiem tylko gdzie powinnam zdawac w sumie marzy mi sie lingwistyka ale jezyki specjalistyczne to chyba tez dobra rzecz
Czy egzaminy roznia sie znacznie miedzy lingwistyka a KJS-em
W ogole co bys mi doradzal - jezeli zamierzam sie na tlumacza a tam jest specjalizacja tlumaczeniowa to chyba dobra rzecz -
Napisz mi Twoje zdanie na ten temat
Pozdrawiam
Różnica w egzaminach polega na tym, że:
- na lingwistykę zdaje się oba pisemnie i oba ustnie, a do kjs oba pisemnie i jeden ustnie
- na pisemnym do kjs nie ma pytań z kulturówki ani cytatów do interpretacji lub tekstu do tłumaczenia. Test składa się z ćwiczeń gram/lex, multiple choice itp. Czyli standardzik. Łatwy nie jest, ale chyba łatwiejszy niż na lingw. Problem w tym, że trzeba mieć dużo pkt z obydwu testów żeby mieć szansę na dostanie się. Jak źle Ci pójdzie drugi język i nie dostaniesz połowy pkt to w ogóle nie jesteś dopuszczona do ustnego i do widzenia.
Nie wiem czy dobrze przygotują na tłumacza, bo kjs działa dopiero od kilku lat, pierwszy nabór na dzienne był 2002/2003. Ale ludzie chyba nie narzekają. Jest dużo pracy, owszem, trudne egzaminy itd, no ale w końcu to nie dziennikarstwo;) na razie to jeszcze nie ma prawdziwych zajęć z tłumaczenia, dopiero się zaczynają, ale głównie jest nauka języka, kilka wykładów. Samorząd w miarę sprawnie działa, mają chyba organizować jakieś wyjazdy integracyjne, ale to mogą być tylko pogłoski, nie wiem na pewno. Zaletą jest też to, że zajęcia są w jednym budynku i niedaleko od metra, bo na browarną na lingwistykę trzeba pchać się przez najgorsze korki autobusem. albo rowerem wzdłuż wisły ;) czekam na dalsze pytania, pozdro!
Dzieki za odp A czy Ty tam w ogole studiujesz? Jezeli przeszedles przez to egzaminacyjne sito to congratulations. Slyszala ze ILS prowadzi kursy przygotowawcze - mozesz mi cosik wiecej na ten temat powiedziec - duzo ludzi twierdzi ze to wyrzucanie kasy - a ja np chcialabym wiedziec czy przygotowuja cie tam pod tym samym kontem jak na egzamin wstepny czyli np. opracowuja tam tez jakies probne cytaty albo odpowiedzi na ustne????
Z gory dzieki...
no cóż, tu mnie masz...;))) nie studiuję na KJS, ale wiem o niej dużo, bo studiuje tam moja dziewczyna, jest obecnie na 2 roku. pomagałem jej wybierać kierunek, więc sporo się interesowałem. poza tym znam kilka osób z jej grupy, dużo mi opowiadają. no i w końcu mój kumpel studiuje tam na zaocznych, też mi trochę mówił. tyle że zaoczne to trochę inna bajka, tam ida już baaardzo dorośli ludzie - po 3 latach kolegium, z reguły wszyscy uczą w szkołach.
co sądzę o kursach do ils-u? z tego co słyszałem od kilku osób, które tam chodziły, to chyba nie są najlepsze. głównie dlatego, że grupy są dosyć duże, na zajęciach tylko sprawdzają ćwiczenia i słuchają monologu prowadzącego. wszyscy, z którymi na ten temat rozmawiałem, byli niezbyt zadowoleni.
ale słyszałem też o kursach do kjs-u. poszukaj na tym forum, bo gdzieś tutaj były jakies informacje na ten temat. o, już widzę - w dziale przed/po egzaminie, kurs w wawie. podobno są dobre. na dniach otwartych kilka dni temu rozdawali ulotki. jak chcesz to poproszę moją dziewczynę, to się dowie u źródła, tzn w sekretariacie.
mam nadzieję że pomogłem. jakby co pytaj dalej;)
Nie no, znowu antyreklama: \"kursy nie sa najlepsze\" itp. Nie przywiazywalbym wagi do opinii nie z pierwszej reki. Sam kiedys uczylem na tych kursach i moge powiedziec, ze wykladowcy tworzyli zgrany zespol i kursanci byli raczej zadowoleni. Ale faktycznie w jednym z watkow ze slowem \"kursy\' w tytule pojawila sie ostatnio pochlebna recenzja jakichs kursow przygotowawczych na kjs.
MG
co prawda to prawda. rozmawiałem z koleżanką, która chodziła na kurs w ils kilka lat temu i powiedziała, że była bardzo zadowolona i że gdyby nie ten kurs to pewnie by się tam nie dostała. może nawet Pan ją uczył, kto wie... ale teraz słyszałem tylko negatywne opinie, i to od kilku osób. ale fakt, to sa wszystko opinie z drugiej ręki
>mówisz że większość wykładowców to przekwalifikowani rusycyści? a na jakiej podstawie tak >twierdzisz? mają rosyjski akcent? to może chodzi Ci o wykładowców, którzy na zaproszenie KSJ >przyjechali do Polski z Rosji? bo podobno są tacy, ale to chyba nic złego. nic dziwnego że mają >rosyjski akcent... kogo dokładnie masz na myś

Nie chodzi mi o wykładowców, którzy przyjechali z Rosji. Chodzi mi np. o doktorantów prowadzących zajęcia, których „pierwszym” językiem na ILSie był niemiecki albo rosyjski, w związku z czym angielski znają nieco gorzej. I to niestety widać. Jestem na studiach postkolegialnych, po NKJA, i na niektórych zajęciach odnosiłam wrażenie, ze osoby prowadzące znają język gorzej od nas. Bo na przykład po kilku minutach zajęć od razu przechodziły na polski, i to nie ze względu na zawiłość omawianych zagadnień, ale dlatego, ze nie potrafiły się z nami swobodnie porozumieć, wytłumaczyć czegoś po angielsku. Brak kwalifikacji i przygotowania było tez widać w trakcie zajęć, kiedy nie potrafiono nam wyjaśnić merytorycznych zagadnień związanych z tematem zajęć. Jedynym chlubnym wyjątkiem jest tu p. Waszczuk, która na każdych zajęciach jest świetnie przygotowana i widać, ze naprawdę zależy jej na tym, aby wcześniej samej tez poznać temat i dokładną terminologie dziedziny, z którą akurat omawiany (tzn. nie ograniczają się one wyłącznie do podyktowania słówek i tłumaczenia tekstu, ale wcześniej p. W wyjaśnia nam też mechanizmy gospodarki i ekonomii, które maja wpływ na dane zjawiska). A jeśli chodzi o akcent wykładowcy, to dla nas, na tym poziomie, jest to sprawa drugorzędna. Nie trzeba mieć pronounciation królowej brytyjskiej, żeby być dobrym wykładowcą lub tłumaczem.

Ktoś tez pisał w innym wątku o „sławach” z ILSu, które przeszły do KJS i w związku z tym „podniosły poziom” katedry. Mam zajęcia z tymi utytułowanymi „sławami” i szczerze mówiąc, wolałbym mieć choćby wszystkie zajęcia z mgr. Górniczem, którego osoba najlepiej pokazuje, ze nie trzeba mieć tytułu naukowego, żeby umieć i chcieć przekazać swoja wiedze. Bo o ile po zajęciach z p. Górniczem wychodziłam z kartkami notatek zapisanymi drobnym maczkiem i mnóstwem rzeczy do powtórzenia w domu, to np. jeden prof. Dr hab. (?) na każdych (!!!) zajęciach opowiada nam, jaki rodzaj whisky preferuje, jaka ciekawa rzecz przydarzyła mu się podczas ostatniej partyjki brydża i tym podobne dyrdymały. I tak wyglądają każde zajęcia. A pod koniec semestru daje zaliczenie absolutnie każdemu, kto podetknie mu pod nos indeks. Wiem, ze jest to osoba o bardzo dużym dorobku naukowym i pewnym poważaniu w „branży”, nie rozumiem wiec dlaczego tak nas az tak ewidentnie olewa. Tym bardziej, ze to również z naszych, ciężko zarobionych pieniędzy utrzymywana jest ta „wspaniała” jednostka uniwersytecka. Inna sława przez cały semestr przerobiła z nami 4 teksty (mniej niż strona A4 każdy), na poziomie ok. advanced. 90 proc. czasu zajęć upływało na opowiadaniu nam, na jakich to światowych uniwersytetach pan wykładowca nie uczył, kto to do niego nie dzwoni z prośbą o ekspertyzę, jaki to nie jest wspaniały i poważany, itepe itede. Tylko znowu, dlaczego w czasie, za który płacimy i chcemy się czegoś nauczyc??? Zaliczenia z tego przedmiotu również dostali wszyscy, niezależnie od tego, czy chodzili na zajęcia i cos robili, czy np. pojawili się tylko 1. Jedyna osobą, u której doświadczenie, wiedza przekładają się na poziom zajęć ze studentami jest prof. Kielar.

Mogłabym kontynuować te wyliczankę niemal w nieskończoność, ale szczerze mówiąc, nie mam już siły. Poza tym już jutro zajęcia w katedrze, musze się znowu nastawić psychicznie na dwa zmarnowane dni :( Gdyby nie to, ze tak było mi szkoda wydanych na te studia, niemałych w końcu pieniędzy, zrezygnowałabym już po pierwszym roku. A tak, musze/powinnam dociągnąć to do końca...
no to ja już nie wiem...człowiek zagląda na forum żeby się lepiej poinformować i rozwiać wątpliwości, a napotyka zupełnie sprzeczne opinie :) KJS budzi niezłe kontrowersje, mimo wszystko to jest kierunek, który marzył mi się od podstawówki, więc chyba spróbuję. Najgorsze, że w tycm samym czasie odbywają się też egazminy na lingwistykę w Poznaniu :/ Co robić, co robić? Ma ktoś możliwość skolnowania mnie na okres rekrutacji ?:) A wy na co byście się zdecydowali ???
trzeba wybrac albo to jakos pogodzic: ja mialam rano egz do katedry ( o 9 rano chyba ) a o 14 w lublinie...i zdazylam, ale bez auta nie ma jak...
No ćóż, przykre jest to co piszesz... ale w przypadku doktorantów to może jeszcze nie jest to tak rażące, bo onisię pewnie dopiero uczą jak prowadzić zajęcia i jak się do tego przygotować, tak samo jak nauczyciele w szkołach - też nie od razu są super, praktyka przychodzi z czasem. A że na zajęciach nie mówią po angielsku tylko po polsku to chyba nie jest aż taki problem, bo przecież nie uczysz się już angielskiego, tylko uczysz się tłumaczenia. Angielski już przecież znasz (jak sama piszesz - dobrze), więc to że zajęcia prowadzone są popolsku to moim zdaniem nie ma aż takiego znaczenia. Ważne jest natomiast przygotowanie merytoryczne, to fakt.
Ale w to co piszesz o profesorach - \"sławach\" to aż nie chce mi się wierzyć...
Hi Waldi dzieki za info - pomalu rozwiewasz moje watpliwosci co do kierunku - ale caly czas siedzi mi jedno w glowie - w czym tak naprawde tkwi roznica miedzy KJS-em a ILS. W sumie konczy sie takim samym tytulem (chyba :-) ) przygotowuja Cie tam do zawodu tlumacza - Tyle juz czytalam opinii na temat tych dwoch instystucji ze az glowa boli ale nikt nie potrafi odpowiedziec Help :-((
główna różnica polega na tym, że w ils masz także zajęcia z dydaktyki, co dla niektórych jest stratą czasu, bo nie chcą uczyć w szkołach. różnica tkwi w programie - kjs ma nowoczesny program, choć program ils też ostatnio został zmodernizowany, niestety nie znam szczegółów. w kjs są 3 języki (ang, ros i niem) a w ils od tego roku już chyba 5 (ang, ros, niem, franc i hiszp). w kjs są za to lektoraty z różnych języków, np ze szwedzkiego, francuskiego, oraz nieobowiązkowe wykłady, np od tego roku jest neurolingwistyka (bardzo ciekawe). no i najważniejsza różnica - kjs przygotowuje tłumaczy tekstów specjalistycznych (np medycznych, ekonomicznych, prawniczych), a na ils nie ma tak głębokiej specjalizacji. tam uczysz się jak tłumaczyć w ogóle, w kjs uczysz się tłumaczyć teksty z danej dziedziny - do wyboru z kilku. nie ma zajęć z tłumaczenia artykułów z newsweeka itp, ale np. uchwały parlamentu europejskiego, artykuły medyczne, umowy między firmami itp. chyba bardziej przyszłościowy kierunek. jeszcze coś? :)))
Oj Waldi!
Nie studiujesz na KJS a strasznie sie mądrzysz. Jestem na drugim roku dziennych i jak czytam niektóre twoje teksty to chce mi się śmiać.
1. Lektoraty z innych języków są organizowane spontanicznie i są uzależnione od obecności nauczyciela oraz liczby chętnych. Może się więc zdarzyć, że na I roku był lektorat a na II już nie bo np. nauczyciel gdzieś wyjechał.
2. Według powiedzenia \"po owocach ich poznacie\" o tym jak KJS przygotowuje do zawodu tłumacza będziemy mogli porozmawiać za ok 3 lata, kiedy to pierwsi absolwenci wejdą na rynek pracy.

A teraz do maturzystów:
KJS to nowa jednostka z, jak na razie, luźno określonym programem studiów, który cały czas ewoluuje. Jeśli chcesz uczuć się 2 jezyków bez łaciny (filologie), historii, historii literatury, geografii, gramatyki historycznej to warto rozważyć KJS.
Zalety tej jednostki to: nowoczesny program nastawiony na praktyczne wykorzystanie języka, elastyczność programu (tzn. nigdy nie wiesz jakie przedmioty będziesz miał/a w następnym semestrze, bo np. przyjechał jakiś wykładowca z zagranicy), mniejsza liczba zajęć niż na filologiach czystych, renomowana kadra, blisko do metra.
No! i kierownik Katedry prof Lukszyn! To wielki naukowiec i do tego strasznie się jara tym co robi. Do tego serdeczny i wyrozumiały. Aż miło oglądać go jak szaleje przy tablicy! Jeśli tylko starczy mu sił to widzę przed moją KJS świetlaną przyszłość.

ILS to jednostka z tradycjami, renomą. Wiadomo czego się spodziewać i jak wygląda program. Jest tam dużo pracy przez III pierwsze lata. Jeśli ktoś naprawdę kocha języki, jest pilny i nie wie czy chce uczyć czy tłumaczyć to ILS jest ok. NIe jestem pewien, ale na ILS też można wybierać specjalizację nauczycielską/tłumaczeniową itd.

To tyle.
Pozdrawiam,
Tom
GG# 4700371

P.S. Ja na ILS dostałem się za 2 razem, rok spędziłem w Poznaniu na fil.ros-ang. a potem zdecydowałem się na KJS.
Tak, to ciekawe, bo ja wlasnie mialam zajecia z tlumaczenia tekstow z Newsweeka.

Waldi nie musi bys studentem kjs, zeby sie madrzyc. ma o wiele lepsze dojscia...
gdybyś zechciał uważniej oczytać moje wypowiedzi na ten temat to zauważyłbyś z pewnością, że informację zawartą w pkt 2 Twojej wypowiedzi już podałem - dopiero za 3 lata pojawią się pierwsi absolwenci - lecz ująłem ją nieco inaczej i nie opatrzyłem jej żadną sentencją. co się zaś tyczy pkt 1 - czyli lektoratów - nigdzie nie napisałem, że trwają przez cały tok studiów. a że są odwoływane z powodu braku chętnych - cóż, może kolejne roczniki będą miały więcej zapału do nauki niż obecne, i może wówczas np. mgr Woźnicka znajdzie wystarczającą ilość chętnych, by poprowadzić francuski...
to tyle uwag o charakterze nieco osobistym. reszta Twojej wypowiedzi, skierowana do maturzystów, właściwie z grubsza zgadza się ze stanem faktycznym. no może pomijając drobnie nieścisłości, ale nie są one na tyle istotne, by o nich wspominać. może jeszcze tylko dodam, że wykładowcy pojawiają się i znikają na wszystkich kierunkach. chociażby dlatego, że kończą im się kontrakty. już niedługo (alas!!!) z ils odejdzie pewna rewelacyjna Austriaczka. takie życie...
sprostowanie! fragment: \"nie ma zajęć z tłumaczenia artykułów z newsweeka\" miał być poniekąd parafrazą wypowiedzi z zeszłego roku z dni otwartych: \"Szekspira tu nie czytamy\" autorstwa kogoś z samorządu. prawda jednak jest taka, że zajęć z tłumaczenia tekstów specjalistycznych jeszcze nie ma, będa dopiero od 3 roku.
wspomniane przeze mnie powyżej nieścisłości dotyczą bardziej ils niż kjs
jeszcze jedno pytanko mam, jak się odbywa ten cały egzamin (jego ustna częśc) ??? Wchodzę załóżmy do pokoju, czy tam do sali, i co ? Fajnie by było wiedzieć wcześniej :) Od razu się losuje te teamty, czy jest jakieś pytanko na \"rozgadanie\" ?
>wykładowcy pojawiają się i znikają na wszystkich kierunkach.

Oj z tym to się zgodzę! Też studiuję na KJS, zaocznie. Od początku drugiego semestru, przez trzy zjazdy, na zajęciach nie pojawiał się tajemniczy pan wykładowca od tłumaczenia technicznego. Co więcej, wszyscy o nim słyszeli, uczył w poprzednim semestrze, ale jakoś nikt nie zainteresował się faktem że jest nieobecny. Dopiero po kilku wizytach w sekretariacie i bezustannych telefonach postanowiono coś z tym zrobić. W zastępstwie jest jakiś Pan native speaker (nazwiska nie pamiętam). Miła odmiana! Wreszcie ktoś z kim można pogadać po angielsku! Aż miło posłuchać! Zresztą pewnie o tym już wiesz...
A tak przy okazji, skoro tak dużo wiesz na temat KJS to może wiesz jakie będą pytania na kolosa z klinicznych?
o nativie nic akurat nie wiedziałem. choć to w sumie żadne zaskoczenie, skoro z rosyjskiego i niemieckiego też tą takowi. ciekawe czy uczy też na dziennych?
a ten tajemniczy pan od technicznych na pewno uczył w poprzednim semestrze? bo wydaje mi się mało prawdopodobne, by nikt nie wiedział, że wykładowca wyjechał albo zrezygnował z pracy. choć w sumie różne już rzeczy widziałem, więc nic mnie nie zdiwi:)
ale pytania na kolosa z klinicznych? tu akurat nie bardzo rozumiem, przyznaję...
Pan B. jak najbardziej istnial w zeszlym semestrze - co potwierdzaja inni studenci - to taki podstarzały pan z wasikiem:) Ale szczerze mowiac, nie zaluje, ze sie rozplynal, bo ten native z Minnesoty to całkiem niezla sztuka:) i do tego cos umie:) Reszta wykladowcow powinna zapisac sie do niego na konwersacje:)
Co do kolosa z badan klinicznych, to skoro masz kumpla na zaocznych, to moze ma jakies przecieki. Te kliniczne prowadzi taki jeden mlody doktorancik (zeby nie wymieniac nazwiska...).Podobno jest taki \"luzak\", ze jak sie go \"ladnie\" poprosi, to wszystko powie... Moze twoj kumpel mial z nim zajecia.
no widzisz - nie ma tego złego... teraz masz przynajmiej fajnego nativa:)
mój kumpel jest aktualnie na 3 roku zaocznych, więc całkiem możliwe że miał zajęcia z osobą, o której mówisz. chociaż w kjs jest sporo doktorantów, więc trudno stwierdzić. moge się spytać, może będzie coś wiedział. ale od tego czasu program mógł się trochę zmienić. anyway, pogadam z nim. a do kiedy mam czas? bo jak rozumiem chodzi o kolokwium, które masz wkrótce pisać?
daj znac do poniedzialku, to sie jeszcze ewentualnie zdaze nauczyc przed kolosem (no wiesz, mozg coraz wolniej pracuje w tym wieku, a czasu wolnego tez braknie). Twoj kumpel na 100% musial miec z tego kolosa, bo wszyyyystkie grupy przechodza przez ten horror zaserwowany przez niewyżytych doktorantów:)))
By the way.... moze bywasz czasami na katedrze???Albo twoj kumpel???Przydałbyby mi sie ciekawe notatki z analizy TS i tłumaczenia naukowego:)
T.C.
naprawdę jest aż tak ciężko? dobra, spytam go, może mu coś zostało ze starych czasów. tylko czy się podzieli? :)
ja w katedrze byłem raptem kilka razy, kiedy wpadałem po dziwczynę i kiedy składała tam dokumenty. budynek sam w sobie nie jest zbyt atrakcyjny (jak ktoś juz tu napisał - wygląda jak szpital na Banacha), więc nie ciągnie mnie tam aż tak bardzo. wolę pochodzić sobie z psem po parku :)
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 125
poprzednia |

 »

Pomoc językowa