nowa zelandia 2

Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 658
No, Dzieci z Pahiatua wyboru nie miały.
Dramaty o których my w dzisiejszych czasach nie mamy pojęcia rzuciły je na drugi (dosłownie) koniec świata.
Jak czytałem to nawet ich wnuki - w zasadzie już Nowozelandczycy uczą się języka polskiego i przyjeżdżają do Polski.

Następnym okresem wyjazdów była fala emigracji solidarnościowej.
Potem to już różne okresy wyjazdów z kraju w zasadzie demokratycznego i wolnego.
Obecnie nikt naprawdę w kraju - jak mi się wydaje nie ocenia ostatniej emigracji w jakichś kategoriach. Bo niby dlaczego miałby oceniać ?

Wyjazdy stały się tak powszechne, że możemy powiedzieć :
WSZYSCY JESTEŚMY EMIGRANTAMI.

Tak się składa, że nie widziałem aby dawna emigracja używała określeń typu "Pomroczna" co niestety zdarza się nowowyjezdnym.
W Monachium miałem okazję obserwować emigrantów z okresu ostatnich 15 lat. Ręce czasami opadają. Właściwie wśród tych ludzi nie potrafię się kompletnie wyluzować. Trafienie na osobę nieekscentryczną graniczy z cudem...
Ludziska ubzdurają sobie, że zaraz to już muszą mieć o niebo lepiej na zachodzie, czy byka za rogi złapali czy co... Zaczyna się ustawianie bożków którymi najczęściej są dobra materialne. Jak ktoś się dorobił mercedesa to jest to mercedes, jak roweru colnago to jest to colnago, jak aparat nikon to nikon.

No co się będę wysilał z przykładami : Są to wszelkie pierdoły i duperszmity tego świata. Kiedyś przyjeżdżała brać z Polski to może i robiło to wrażenie ale teraz to te pierdoły możemy oglądać i w kraju.

W Polsce to w końcu teraz największym dobrem jest dobra praca ale i na zachodzie jest podobnie to w końcu o co chodzi?

Emigrujemy, będziemy emigrować i emigrujmy ZA DOBRĄ PRACĄ a nie z Polski z "Pomrocznej" czy jak tam, byle dalej i byle gdzie i byle jak...

Wierzę, że polskość, język i nasza kultura tworzą "wartość dodaną" a nie OBCIACH jak to niektórzy (nie Kasiulek!) nawet na tym forum starali się wmawiać.

Uczmy się historii DZIECI Z PAHIATUA. Ich los był przecież tak niewiadomy, tragiczny i bolesny. To nie Nowa Zelandia jest z nich dumna !

To Polska jest z nich dumna...
chętnie z Tobą popolemizuję, w miarę czasu, lecz właśnie system wykrył mi trojany, których się z tego serwera nabawiłem, więć najpierw bezpieczeństwo, a potem gadanie.
no coz, jak sie czlowiek bawi windowsem to ma pozniej problemy :D
Nadal sa ludzie ktorzy wyboru nie maja i ich emigracja jest przymusowa. Na szczescie takich sytuacji jest mniej, Polska w takeij sytuacji juz nie jest a na dodatek status uchodzcy jest wrecz wykorzystywany przez co poniektorych.
Ja osobiscie chwale sie tylko tym z czego sie ciesze. A nie dlatego ze mam czy zeby pokazac ze mnie stac. Maz chwali sie swoim Nikonem (zreszta kupiony uzywany) ale wczoraj zakupil sobie Zenit Sniper i bedzie sobie teraz fotki strzelal z pistoletu :) Najwieksza rzecza z ktorej sie cieszylam i ciesze to wlasny dom. Szkoda ze za jakis rok pojdzie pod mlotek, ale takie zycie.
Jakbym Polske nazywala Pomroczna to rownie dobrze moglabym zmienic swoje imie na Pomroczna Kate... W pracy zwa mnie KAthy tylko i wylacznie ze mnie denerwuja te ich proby podejscia do Katarzyny. Znajomi anglojezyczni jednak wolaja mnie po swojskiemu KAska. Maz tez nie jest Mark tylko Cashoob lub MArek.
Plucie na Polske i okreslanie jej jakimis smiesznymi nazwami jest conajmniej efektem gleboko ukrytych kompleksow nie wiadomo skad sie bioracych i po co tam tkwiacych. Ciezko mi mowic abym szalala z patriotyzmem, ale generalna idea jest taka ze Polske szanuje i za wiele rzeczy lubie. Chocby za to ze mialam tam okazje dorastac, dostac gruntowne i szerokie wyksztalcenie, poznac ten piekny kraj i kilka osciennych panstw, orientowac sie w jezykach europejskich, nauczyc kilku itd itp. Ale chyba latwiej jest zebrac, napluc i wystawic D4 i udawac ze sie jest Mrs Kate.... Mozna rowniez nazwac sie September (Kargule i Pawlaki...).
Obciachu dla mnie polskosc nie stanowi jako ze dumna jestem z faktu ze moim jezykiem wrodzonym jest 3 pod stopniem trudnosci jezyk swiata. to ze moj kraj ma dluga historie. To ze miasto z ktorego pochodze zostalo pierwszy raz wspomniane w papierach ponad 1000 lat temu. Itd itp.
Jednakowoz jesli mam okazje i mozliwosc to wyjechac mozna. Wrocic zawsze mozna, bo jaka by ta macoszka nie byla to jednak ma czasem te przeswity dobroci zaden zaklad poprawczy tego nie da... Cieszyc sie z blaszki jak murzyn nie mam zamiaru i jak mnie szefowa pochwali to nie pieje o tym wszem i wobec jak mnie doceniaja. Akurat ja juz jestem na takiej pozycji ze generalnie ja moge jakies tam warunki stawiac, tylko mi sie nie chce. Dostalam w koncu swiety spokoj w pracy, a o to mi chodzilo, nie o glaskanie po glowce i porownywanie jak to w polsce be bylo i nie cacy bo tam nikt nie glaskal. Co za sztuka tu sie wykazac na tak malym rynku? Sztuka sie wykazac na polskim rynku, jak tam sobie poradzisz to sobie wszedzie poradzisz. Ot i tyle.
I na koniec: warto wyjechac chocby po to by sie przekonac ze Polska taka zla nie jest. Zeby zobaczyc, porownac, macnac, kopnac czy przytulic. I zeby bylo: a pamietasz jakw 2005 w Nowej Zelandii. A pamietasz jak w 2007 w Australii... A pamietasz jak w 2001 w Baltijsku.
Wczoraj ogladalm Narnie, tam sa ladne widoczki... I sie nie wynudzilam ;) Polecam, jesli ktos lubi bajki a nie rzeznie (no chodz trochu rzezi bylo ;) ) jakby ten gosc rezyserowal Wladce Pierscieni to by byl hicior....
Ja to chce wyemigrować z Lublina do Wrocławia.
Chciałbym zarobić tyle aby dane mi było obejrzeć Nową Zelandię :-))
Aaa, Kasiulecku !

A jak tam w NZ przyjmują Polaków. Czy nas znają ?
Z dobrej czy złej strony ?
Czy Twoi znajomi to mówią: Och pojechałbym do Europy, Polski.
Czy tez jest to naród domatorów i podróże ich nie kręcą ?
Czy jakiś produkt polski jest tam znany: Wyborowa, Prince Polo a może wedlowska ?
hej, jacy sa kiwusi w nz???mieszkamw londynie i jak dotad spotykam przystojnych dobrze zbudowanych wysportowanych calusznych ale niestety nie zbyc wyedukowanych blokes..... however, pociagaja mnie!!!co oni w sobie maja???i jaki tak na prawde maja stosunek do zwiazow???
To nie to FORUM. Pomyliło Ci się ...
generalnie, to po pierwsze radzę sobie dokładnie przeskanować system, jeśli cokolwiek pobieraliście z tego serwera. To był trojan, nie tyle groźny co werdny. Sam nic nie robi, ale wyłacza zabezpieczenia, w tym przede wszystkim rezydentne, zatem można mieć mały problem pośrednio.
A teraz sprawa obciachu. Myślę sobie tak, nie można demonizować naszego kraju, ale nie można go też gloryfikować. Trzeba widzieć rzeczy dobre, oraz złe. Zupełnie nie zgadzam się z tym, że jest teraz coś w rodzaju mody na emigrację. Gro ludzi nie może znaleść pracy w kraju i jedzie za granicę. Gro ludzi nie jest w swojej pracy wynagradzana adekwatnie do odpowiedzialności, czasu itd. I są ludzie, którzy po prostu mają dosyć ciągłych pomysłów tzw. rządu, braku jakiejkolwiek odpowiedzialności polityków, lekarzy, porawników, urzędników itd. za pracę, jaką wykonują. NIe pluć na swój kraj? Jasne. Mówić o nim prawdę? Zdecydowanie. ... sorki, ale muszę wyjść. Innym, razem.
W porządku. Zgadzam się z tobą Lama71. Na razie polemiki nie widzę.
Nie napisałem o modzie na emigrację. To zjawisko zaistniało w naszej polskiej rzeczywistości. Ot i tyle ...
Zacznę może tak – bo znowu tylko mam chwilkę. Drogi lechw. Wyjaśnij mi proszę na początek jedną rzecz – Młody człowiek, który nie może znaleźć pracy w kraju, jedzie za granicę żeby zarobić. Jego prawo (tak przynajmniej myślę). Ale jeśli ma tego pecha, że ma na utrzymaniu rodzinę, to jeśli ona tu zostaje, to po powrocie takiego kogoś do kraju, na początek odzywają się urzędniczyny ze skarbówki, po zaległe podatki, których on w Polsce nie zapłacił. Konkretnie o różnicę podatków, bo jest silna dysproporcja między zarobkami gdzieś a tu. Różnica jest znaczna, to z pewnością wiesz. Więc co taki ktoś robi? Na początku niewątpliwie się wkurza, ale potem zaczyna myśleć, i często wychodzi mu, że może jednak lepiej stąd wiać, i żyć gdzie indziej. Dla wielu ludzi taka zmiana jest po prostu potężnym szokiem, który wynika ze sposobu wychowania, podejścia Polaków do emigracji itd. Ale decyduje się na taki krok, bo niby czemu ma dać się oszukać (w moim i nie tylko moim przekonaniu jest to oszustwo polskich urzędniczyn – tym razem na najwyższych stołkach). Kaczory potrzebują teraz kasy jak nigdy, więc wolą sprawę na razie zostawić otwartą, bo dzięki temu mają więcej kasy na swoją paranoiczną wizję – IV RP jak ją zwą. I teraz tak, wyjeżdża sobie Polak z rodziną, i co ma myśleć o Polsce? Chyba nie najlepiej. Ale nie w tym rzecz – rzecz w tym, czy my jako Polska, mamy jakiekolwiek prawo oczekiwać od ludzi, którzy zostali tak potraktowani, aby tu wracali i inwestowali swoje ciężko zarobione pieniądze? I w jakiej Polsce – w kraju gdzie np. urzędniczyna skarbówki może w świetle prawa Cię zniszczyć, a samemu nie poniesie za to żadnej kary. Bo przepisy są niespójne. Bo Kaczory coś wymyślają, bądź nie wymyślają. Więc ja się pytam – ilu zechce zaryzykować po raz drugi? Pytasz, „Czy możemy tam po prostu wyjechać ? i cieszyć się dobrocią i szczęściem jakiego nie dane nam zaznać w Polsce, która często traktuje nas jak wredna macocha a nie matka”. Odpowiem Ci, że jak najbardziej tak. Bo każdy człowiek, ma prawo do szczęścia, choćby niewielkiego. Choćby i pracował jak to kiedyś ująłeś – myjąc kible, albo pucując buty (ja dodałem). Ale może szczęściem już jest mieszkanie wśród ludzi, którzy nie oceniają Cię po tym, co robisz, ale po tym jak robisz. Którzy nie dzielą pracy na lepszą czy gorszą, ale na lepiej i gorzej wykonaną. Mieszkanie w kraju, w którym rządy idą w jakimś konkretnym kierunku, choćby zgrubnie określonym, lecz określonym, a nie kształtowanym własnymi fobiami i widzimisię politykierskich miernot, których jedynym wymiernym osiągnięciem jest posiadanie na tyle mało skrupułów, że potrafią obiecać wszystkim i wszystko, wytłumaczyć każdą bzdurę, nawet skrajne przeciwieństwa w taki sposób, aby wyszło na „ich”.
Ja w tym roku miałem dopłatę podatku nie dlatego że mam tak dużo pieniędzy (bo mam niewiele) tylko dlatego, że ulgi nam odebrano a w zamian nic :-(
To nie Kaczory zawiniły tylko Komuchy !
Co Kaczory to zobaczymy dopiero w przyszłym roku. Ale niech nam się forum to akurat nie zrobi za bardzo polityczne bo mamy tu Nową Zelandię.

W Polsce to pierwszy bym zlikwidował Urząd Pracy. Nikomu jeszcze pracy nie znaleźli. Ot darmozjady !
Na to miejsce powołałbym Urząd ds. Emigracji.
Urząd ds. Emigracji ułatwiał by wyjazd wszystkim malkontentom bez grosza i pierdołom z dyplomami i bez pomysłu. Niech wyjeżdżają - wolna droga.
Kto ma dobry zawód, pieniądze i perspektywę pracy w kraju - Urząd ds. emigracji mówiłby NIELZIA !

I co Wy na to?
drogi lechw. Uściślij proszę pojęcie "Kto ma dobry zawód, pieniądze i perspektywę pracy w kraju ". Co znaczy dla Ciebie pojęcie pieniądze?
a)Tyle żeby przeżyć;
b) Tyle żeby przeżyć i kupić np. w miesiącu daiw pary zwykłych butów;
c) Tyle żeby wziąść kredyt ale żyć na krawędzi;
d) Tyle żeby wziąść kredyt i ....
i co to znaczy dobry zawód? NIELZIA ? Komuchy zawiniły? Kurna, a cykliści? A żydzi, masoni, marsjanie, mulaci... drogi lechw....
Odnieś się proszę do tego co napisałem. Mówisz o komuchach jako winnych, a myślisz jak nie przymierzając żelazobeton. Czy według Ciebie istotne jest to, że ktoś jedzie do NZ czy że wogle jedzie na stałe? Ekstremalna emigracja do NZ... "Przejściowe trudności..." A ja mam pomysł, i to dobry. Każdy, kto się rodzi w Polsce, rodzi się od razu z pewnym kredytem, np. 100 tys. zł. Za każdą szkołę którą kończy, kredyt mu wzdasta o dx (dx- przyrost dla niekumatych). I tak aż do chwili, gdy zacznie pracować. Wtedy dostaje tylko fragment pensji, tak długo, aż spłaci kredyt. Jak go spłaci, zaczyna mu się liczyć okres składkowy na emeryturę (składki płaci oczywiście wcześniej, ale mu się nie liczą jako składki). Paszporty oczywiście zabieramy. Jak Urząd ds. Emigracji (vide lechw) stwierdzi, że sie dna persona po spłacie kredytu nie klasyfikuje, bo coś tam, dostaje paszport i jako malkontent bez grosza, pierdoła z dyplomem i bez pomysłu robi wypad z kraju. Ale żeby nikt z pomyślunkiem się nie wyrwał, każdy kto wyjedzie, ma obowiązek łożyć na swój kraj ojczysty np. 20% brutto właśnych dochodów za granicą.
I Co Wy na to? Pierdoły, no nie?? ALe czy większe, niż jeszcze pół roku temu nazwać np. Giertycha Ministrem edukacji? lechw... więcej konkretów, mniej epitetów. Tym miłym poetyckim akcentem zakończę na dziś swą tfurczość, i udam się do księgarni, w celu nabycia efekty mej pierdołowato - malkontencko dyplomowanych bzdetów. A co :)
Jak ktoś potrzebny zechce wrócić - tzn. ma pieniądze, potrzebny zawód, końskie zdrowie i odpowiedni wiek (do 45 lat) to mu urząd emigracji to ułatwia, zaprasza, papiery, rozmowy z potencjalnymi pracodawcami itp.

Na przykład zapraszamy do Lublina wszystkich nowozelandzkich biznesmenów. Zwalniamy z podatku na 5 lat, dajemy prawo nabycia ziemi, jakieś biuro matrymonialne przedstawia kandydatki itp... banki się przymilają, lokalna prasa pisze peany na ich cześć, wojewoda odznacza medalami za przyjaźń itd...

Teraz mnie krytykujcie !
Ani słowa nie żartowałem !!!

Uczmy się od KIWUSÓW !
Ouuuu ! Ksiulecku !!!

Pali się kościół Św. Katarzyny w Gdańsku ......
Właśnie teraz life przez TVN 24

Tak mi przykro ....
no straszne okropnie. Ale już Pan Pamrcinkiewicz zapowiedział, że odbuduje, rząd da pieniądze na odbudowę.
A czy równie rzewnie będziesz mówił np. o Centrum Zdrowia Dziecka, w którym nie ma za co leczyć, o innych przypadkach biednych kalekich, umierających dzieci, dla których kasy nie ma, no bo skąd?
Jak jesteś taki pomysłowy, masz wizję, wiesz co i jak, proszę bardzo, przykład z mojego osobistego podwórka:
http://republika.pl/mojekochanedzieciaki/
strasznie jestem ciekaw, co Ty na to. Czy znowu przemilczysz sprawę? Powiesz, że nie na temat? No to ja się zapytuję, jak myślisz (bądź jak każą Ci myśleć) - gdyby ktoś im lub podobnym do nich rodzinom zaproponował życie i opiekę medyczną za granicą, zastanawialiby się? To oczywiście przykład ekstremalny, ale... właśnie wymyśliłem dla Ciebie kolejny problem. Niedorozwinięte dzieci, które są chętnie adoptowane przez rodziny ze Skandynawii. Co Urząd ds. Emigracji na to? Nielzja, bo są zakonnice któe z dziką rozkoszą zajmą się "uszczęśliwianiem takich dzieci"? A może właśnie NADA - bo rodzime DNA psują? Lechw - chłopie, polityka czeka, masz predyspozycje na kaczoczłonka, albo nie przymierzając na niedorzecznika prasowego .
... hm... a może zaproponujecieim pożyczkę na preferencyjnych warunkach?
Lama71 ! Nie chce mi się z tobą gadać....

Masz depresję ? Może wyjazd za granicę ci pomoże ?
Życzę Ci Nowej Zelandii. Urząd ds. Emigracji nie ma nic przeciwko.

A mnie nie chce się z tobą gadać :-((
d
drogi lechw. Jakoś mnie to kurna nie martwi. Nawet przeciwnie, ale to już inna sprawa. Pytasz czy mam depresję? NIE, mam taki jakiś humor, jak mawia mój kumpel (nawiasem mówiąc jeździ jak Ty za wschodnia granice często) prześmiewczy. Bo drogi lechw, tylko sie śmiać z tego Kaczolandu, bo płakać nie ma potrzeby. Czy mi wyjazd pomoże? Nie wiem, na razie mam tu jeszcze parę spraw, które muszę dokończyć (mam takie zasady, rozumiesz chyba). Ale w jednym się cholernie mylisz, drogi lechw - Twój Urząd ds. Emigracji miałby wiele przeciwko mojej emigracji, jak oczywiście jego funkcję rozumieć tak, jak ją powyżej określiłeś. Ale, drogi lechw, mam dla Ciebie bojowe zadanie, poprawie Ci nastrój. Nie jesteś jedyny, któremu dokuczam, jest jeszcze polityk któremu tez życie umilam, lecz jego orientacja ideolo jest raczej kontrkacza, rzekłbym kaczorza. Kurcze... te kaczki... Drogi lechw... lato idzie, ciepło, nie denerwuj się na mnie. Naucz się szanować zdanie oraz wybory innych, nawet jak się z nim nie zgadzasz, nawet tak jak ja z Twoim, o drogi lechw. Ale mamy parę wspólnych tematów - ja też kocham rower, i też chciałbym sobie po NZ pojeździć, choć tak ciut.
takich kiwusow to ja nie widzialam na oczy. Albo ci klamia o pochodzeniu albo dawno juz w NZ nie zyja... Nie wiem co jest takiego w Kiwusach bo ja mam superasnego Polaka. I 1000 Kiwich moze mi skakac i sie nie rownaja. Nie grzeszac zbytnio uroda mam tu powodzenie. Ciekawe czemu? i ciekawe czemu ja na nich nie lece????? Nie tlyko z powodu niewielkiego oczytania...
Lohol ale siem porobilo :D
Te wszystkie problemy niestety w kazdym kraju istnieja. polska wyjatkowa w absurdzie nie jest i tego mnie emigracja chocby nauczyla. O Urzedzie Skarbowyum od drugiej strony wiele bym mogla powiedziec bo moja mamusia byla pania inspektor - komisarz w tymze przybytku. pracowala tam jakies 10 lat, stresu sie nazarla za mniej jak 2 000 zlotych... Wtedy to bylo chyba 1300. mafie na nia nasylali i na cala rodzine. Przyszpilala tyhc paskudnych co przekrety na chamia robili a ulatwiala maluczkim, jak chocby babcie co na bazarku sprzedawaly fartuszki. luksusow w domu nie bylo, kupe lat we 4 osoby plus pies mieszkalismy na 39 m kw. Konsekwecje pomylek ponosilo sie. I ponosi. To ze jednej gdzies tam rpzeszlo bo daje dupe to nie znaczy ze calu US do d... jest. Nie US stanowi prawo tylko wylacznie egzekwuje rpawo napisane przez kogo innego. US nigdy nie byl i nie bedzie lubiany w zadnym kraju. Zostawmy wiec go w spokoju. A podatek kaza ci placic po przyjezdzie za przywilej bycia Polakiem. chocby za to ze jak cie zawal pieprznie to za wezwana karetke placil nie bedziesz. W NZ przeciwnei. Nie wazne co i jak za akretke placisz jak za zboze.
Urzad Pracy faktycznie jest polewka, tylko po to by miec podstawe do zasilku chyba...m Brat moj kiedys byl zarejestrowany bo mu trzeba bylo zdaje sie do zyciorysu oficjalnej nie zatrudnialnosci - zasilku nie pobieral.
Moj braciszek, spedzil troche czasu w Stanach. Co i na zdrowie mu wyszlo bo tam poznal swoja zone. Zona jego w Stanach tez trochu siedziala, bywala rowniez w Anglyji i w Europie od groma i ciut ciut. tuz przed urodzeniem dziecka pracowala na poczcie i zarabiala jakies 2500 zlotych na miesiac. Brat moj netto ma 5 500... Szwagier moj zarabia 3 000 zlotych. Itd itd. Stad opieram swoje poglady na temat Polski owczesnie. A brat moj pierwsza robote mial za jakis 1000 zlotych. Ale to byla pierwsza robota, zeby wejsc w fach. A to nie kazdemu sie widzi w Polsce bo od razu chca 3 000. Nie mowie tu o kims konkretnym ale o generalnym nastawieniu.
Polityka w NZ jest tak samo do d... jak w Polsce. Nazywa sie Helen Clark i wszystko co za nia stoi tak samo krzywe jest jak jej zeby.
Po kilku latach bycia tutaj widze ze jedynie co mi wyszlo to dom. Poza tym to dowiedzialam sie kilku rzeczy o sobie, harda sie zrobilam. Ale poza tym? Kasy super sie nie dorobilam bo wydatki tez tu sa. i tak w rpzeliczeniu na zlotowki kiedys tam zarabialam 1000 zlotych na tydzien ale jakos zapomina sie fakt ze ok 800 w przeliczeniu na tydzien szlo na chate. Bez rachunkow tylko za sam wynajem.
Itede itepe. Jak to ktos na pewnym frum powiedzial: Nz wyszla mi bokiem juz zanim przyjechalem. Szczesciarz bo ja nie mialam takiej okazji.
W ZN bardzo nie lubia jak masz cos wiecej lub jak myslisz wiecej. Jak umiesz cos wiecej to juz w ogole tragedia bo pracy nie dadza bo mozna wyzrec z miejsca szefa wlasnego... I tak w kolko macieju. Mowi to komus cos? :) Osobiscie polecam inny kierunek emigracji stalej niz NZ.
I tak samo moge sobie mowic zle o NZ jak moge mowic zle o Polsce... tyle ze kazdyw Polsce wie jak zle jest w Polsce, a ilu wie jak zle jest w NZ? :PPPPP

PS. Jak sie ma windowsa to sie ma trojany. ja sie robali nie boje bom na wyzszym poziomie technologii ;) Poza tym dumam 5 razy zanim cos sciagne na kompa...
A jak tam w NZ przyjmują Polaków. Czy nas znają ? Z dobrej czy złej strony ?
Generalnie nie mamy opinii. Jeszcze :D Poland slysza jako Holland, jak poprawiam literujac to jest odpowiedz: aha. Tu generalnie zla opinei maja Indianie czyli Hindusi. No ale to jest narod ktory sams ieebi kantuje i sam siebie wyzywa. Jakos nie zauwazylam Polaka wolajacego na drugiego nei znanego mu Polaka - ty ch.... Polaku. Tu normalny jest Idnianin mowiacy do drugiego - you bloody Indian!!!
Czy Twoi znajomi to mówią: Och pojechałbym do Europy, Polski.
Malo. generalnie ci co smai sa emigrantami. Moja kolezanak z South Africa zaprosila nas juz do nich tam do Afryki ale tylko i jedynie pod warunkiem ze pokaze jej kiedys Polske. Kwisu jednak wola siedziec, czesto gesto nie wyjezdzaja nawet z wlasnego miasta bo po co. Nowej Z calej nie znam ale znam ja lepeij jak wiekszosc Kiwich.
Czy jakiś produkt polski jest tam znany: Wyborowa, Prince Polo a może wedlowska ?
A Auckland i od niedawna w Wellington jest sklep braci Rosjan o nazwie Skazka. Mozna tamz akupic wiele polskich towarow jak delicje, michalki, sledziki, ogoreczki kisozne czy inne przysmaczki. W monopolowych mozna kupic Wyborowa, Zubrowke i Zywca. W hipermarketach mozna dostac sloik z nalepka Polskie Ogorki produkowane w Kanadzie. Nie sa to jednak polskie ogorki, wbrew polskiej nazwie. jest to twor pomiedzy ogorkiem kiszonym a konserwowym.... Czyli cos co w Polsce nie kupisz... Ow iem, pozarlabym sobie malosolnego :(
A tu pokaze wam cos, drogie dzieci :) Otoz jakby sie ktos spodziewal ze tu jest inna mentalnosc ludzi to niestety pomylka. oto wypowiedz pani Polki nt mojego meza Cashooba i mnie - balladyny. Z innego forum z ktorego psozlam w diabla bo tam wolno tylko o tym jak super jest pichcic baraninke polewajac ja soskiem mietowym, i jak super jest w NZ ktora wybawieneim dla kazdego Polaka jest a zadnych minuow nie ma. Jak sie mowi o minusach to sie dostaje takie kwiatki:
Rozmawialam
wczoraj z jedna Nowozelandka na temat Cashooba i Balladyny ( jak im tu w NZ zle
zyje i jak oni zle oceniaja ten kraj) i wiesz jaka byla jej opinia? Niech stad
sie zmywaja i wracaja do swojego kraju ,nikt tu takich niepotrzebuje.I taka
jest to moja rada dla tych wszystkich zarozumialcow z Polski z dyplomikami ,z
wielkim "swiatowym" wyksztalceniem ,doswiadczeniem i pozycja w Polsce.Nie
spodziewajcie sie ze tu przyjedziecie i beda wam czpkowac bo wy jestescie
wielka wyksztalcona inteligencja z POLSKI i nie spodziewajcie sie ze tu na was
czekaja.

No to nie spodziewajacie sie :) Dodam ze Pani owa bardzo zachwala prace na czarno w Nz, sama ma meza Kiwusa, male Kiwusiatko i pracowac nie musi bo Kiwus ma przyjemnosc byc dziany. Pani owa w NZ nie pracuje. Ale zalaczam jej punkt widzenia bo popieram wolnomyslicielstwo.
A tak na marginesie - nie spodziewajcie sie ze tu na was czekaja. - Pani owa emgracji nie robila, nie wie jak sie pisze immigration kto kazdy kto kiedykolwiek robil wizy ma wbite w mozg rzetelnie. jakby pani owa robila emigracje w Nz to by wiedziala ze Nz czeka wlasnie na nas bo niby skad skilled migrant category.... Sami nie maja specjalistow....
A nota bene - jakby uwazniej ta pani tam czytala to by wpadla na to co my jzu piszmey od jakiegos czasu o rozwazaniu powrotu do polski,c zyli tam skad zesmy przyjechali.... Boshe, brzmi jak Bangladesz albo Etiopia jakas :D
W Nowej Zelandii:
The cherry picking and packing starts in mid to late December and continues through until late January weather permitting.

Dla mnie to spełnienie bajki o 12 miesiącach z dziecięcych marzeń.

W Polsce już, tuż tuż spodziewamy się świerzych truskawek i co najważniejsze czereśni z drzewa.

Jeśli kogoś to interesuje to odmiany czerśni uprawiane w Polsce i Nowej Zelandii są podobne:
- Kanadyjskie: Summit, Lapins, New Star, Vega
-Amerykańskie: Sweat Heart, Bing i inne
-Czeskie: Kordia(w NZ pod nazwą Attika), Techlovan
-Niemieckie: Karina,
i inne angielskie i węgierskie.

Nie wszystkie odmiany uprawiane są identyczne ale widzimy, że Świat nie jest taki wielki na jaki wygląda :-))
wiesz kasiul, na mój buraczy gust, ktoś kto tak pisze, robi to żeby podkreślić, na jakie wyżyny udało się mu (jej) wznieść. Takie wypowiedzi nie są rzadkością, i nie dotyczą jedynie Polaków, lub pod adresem Polaków. To przeważnie ludzie, którzy podnieśli swój status z jakiegoś niezmiernie niskiego, skacząc od razu kilka szczebli wyżej. I stają się od razu tacy... np. niemieccy (o tym pisał chyba lechw ;)) amerykańscy, angielscy czy kiwuscy. Tacy ludzie w ciągu roku, dwóch zapominają języka, i można z nimi gadać tylko po... ang, niem. No.. bo tu już tak długo, i języka się nie używa. Co z drugiej strony zupełnie nie zmienia faktu, że tubylczego języka wcale nie mają opanowanego .To nie tylko Kiwilandia, ale właśnie Niemcy, USA.
A co samego forum, myślę, że właśnie ważne jest to, żeby pisać o danym kraju prawdę. Każdy kraj ma minusy i plusy i miło jest się na nie przygotować. Dla wielu ludzi Polska ma bardzo wiele plusów, dla mnie również, ale zarówno jak NZ jak Poland mają i swoje minusy. I każdy człowiek, ma prawo o nich mówić, tak samo jak ma prawo wyboru, czy chce w danym kraju tylko popracować, czy wynieść się w diabły. I jednego jestem pewien, ludzie, którzy emigrują z rodzinami, nie robią tego pochopnie. Nie mówię tu oczywiście o ludziach, którzy zaraz po wejściu PL do Unii, spakowali manatki i pojechali do GB, bez języka, bez pojęcia. A z drugiej strony, tak sobie myślę, że każdy kraj ma w swoim interesie po pierwsze przyciągać do siebie ludzi, których im najbardziej potrzeba, a po drugie, zrobić co się da, aby ich u siebie zatrzymać, aby chcieli związać się z krajem do którego przyjechali, aby po prostu byli choć trochę szczęśliwi. I nie chodzi tu bynajmniej o ulgi podatkowe, czy zapomogi. Chodzi o zapewnienie poczucia, że jest się gdzieś potrzebnym, a nie poczucia że twoim podstawowym obowiązkiem jest płacić podatki, chodzić na wybory, i trzymać ryj na kłódkę, bo każda krytyka jest wyłącznie ZŁA i niedobra. Nie wiem czy kojarzysz, był kiedyś taki zespół TSA. I nagrał utwór, w którym był taki refren "Kto nie idzie z nami, ten przeciwko nam. Kto nie idzie z nami ten wróg." Prorocy jacyś czy jak?
No proszę,

Kasiuleck łagodzi obyczaje :-))
Heheh moj buraczany wg coponiektorych brukselek tutejszych mozg nie jest w stanie zniesc juz sie chyba na zadne wyzyny. Aczkolwiek powiem tak: moooooooooooj jest ten kawaleeeeeeeeeeeek podlogi :) skoro przy polskim przemysle muzycznym jestesmy.
A na temat buractwa - bedzie mnie nerwic zawsze i wszedzie. beetroot'ow nie toleruje nijak i nigdzie. O NZ pozytywnie troche sie powypisywalam nie mam zamiaru zjechac z negatywnej strony bo ta ciekawsza jest no i niestety bardziej zyciowa.
Niestety jakos Polaki tutaj albo sie boja glosno przyznac o tych paskudztwach albo nabieraja wody w usta i sami siebie przekonuja na sile jak to cudnie jest. Jeden co mi sie Salmotrutta podobal. Ten to ciekawe potrafil napisac, no i wlasciwie z perspektywa czasu ;) Z takimi paniami jak powyzsza juz mi sie nawet dyskutowac nie hcce, bo jak bylam to cicho siedzialy ajk napisalam ze konto likwiduje i ide w pieruny to dopiero bo ta jest taka i owaka. Moze i jestem taka i owaka ale jestem a nie mam wylacznie. Mam to poglady i kredyt w banku i jakos z tym zyje.
Ja akurat mam wrazenie ze NZ oparta jest tylko i wylacznie na pieniadzu. Zaczynajac od calej proceduty imgracyjnej ktora jest tak skonstruowana ze peiniazki leca jak malinka, bo jest tysiac obostrzezen do ktorych pretensji nie mam ale za ktore to wszystkie trzeba placic dosc sporo.
ot taki rpzyklad. po przejsciu calej procedury stalego pobytu, po przyznaniu tego swinstewka dostaje sie list iz nalezy sie w przeciagu ilus tam miesiecy udac do imigracji i odebrac staly pobyt. I wniesc dodatkowa oplate, zdaje sie 300 dolarow. Za owe 300 dolarow dostaje sie ksiazeczke pt jak zyc w NZ - bardzo przydatne dla tych co tu na miejscu skladaja o staly pobyt a reszta pieniazkow idzie na.... edukacje Islanders. Zaden to mit ani nic, normalnie sami to wliscie pisza. No przynajmniej pisali.
To ja soebi pomyslam ze mam w d... taki interes i wole pojechac gdzies indziej popatrzec i decydowac czy wracac do polski czy tez imigrowac dalej, tyle ze juz na kontynencie a nie na wyspach... No ale ja bym w sumie siebi sie nie sluchala bo polinteligentka jestem, z zawyzonymi aspiracjami i nie chce sie dostosowac do rzeczywistosci. moj maz dla odmiany sprowadza do swojego poziomu i pokonuje doswiadczeniem, posiada rowniez swoista inteligencje itd itp. Ilez to domoroslych psychologow z Polski wyjechalo!!!!
Chyba pojde kryminologie postudiowac, to moze dojde czemu mam tak krwiozercze odruchy :D Moja kolezanka w auckland doszla do wniosku ze chyba rzuci studiowanie geologii i sie na sztuke przerzuci. Za duzo ma myslenia jak na razie :D
Haraszo towariscie :) Czyli tlumaczac na polski - dobre z was towary :)
A co tam jak juz sobie mysle to i wody troche poleje :D Imigracja jest ciekawa i w sumie pozyteczna rzecza. Pomijajac fakt kraju sa pewne uniwersalne rzeczy ktore daje imigracja/emigracja... Otoz - czlowiek sprawdza na ile jest elastyczny. Tzn czy jest w stanie wrzucic sie na gleboka wode i pytanie czy utonie. Ja nie utonelam, tylko plyne dalej :) Poznaje sie zupelnie inny niz dotychczas znany swiat, nawet jesli to buraczane czy marchewkowe pole. Mozna wyciagnac wnioski. Mozna podpatrzyc czego nie robic, jak sie nie zachowywac. W Polsce wydawalo mi sie normalne ze panuja pewne uniwersalne zasady etykiety. Mialam sasiedztwo khm khm meliniarskie. Jak sie tam nie tlukli i nie wyzywali to nie bekali, nie pierdzieli i sie nie okradali. Lezka mi sie kreci jak przypomne sobie dialog konkubenta do konkubiny zaslyszany przez sciane (pozno w nocy uczylam sie jakis bzdur zdaje sie z materialoznawstwa czy jakiegos innego g...). Szlo to tak: Zoszkaaaaaaa. ty jeszdesz kurfaaaaa, ale ja ciepie i taaaaaaaak kochaaaaaam, heeeeeeep. :)
I taki ani beknal czy pierdnal. A tu panienki nawet bekaja jak te lowiecki na hali. Z tego czlowiek sie uczy jak "tolerowac" takie cosie i utwierdza sie w przekonaniu ze tego nie powinno sie robic.
Imigracja, zwlaszcza tak odlegla. daje mozliwosc poznania ludzi ktorych normalnie czlowiek nie mialby okazji poznac. Mam np bardzo milyc znajomych z Poludniowej Afryki. Mam kolezanke Hinduske z Fiji. Znajomych Rosjan - oni to mnie tu nauczyli rosyjskiego (i to wcale nie przeklenstw!!!!!!! nie wiem jak sie klnie po rosyjsku....). Itede itepe.
daje mozliwosc porownania stylu zycia, funkcjonowania, celu w zyciu, sposobu myslenia. Tu nie ma mamy ktora 5 zl pozyczy. Nie ma cioci ktora wpadnie i obiadek ugotuje. Na zapomogi nie ma co liczyc bo dosc dlugo jest sie swierzym imigrantem. Szkola zycia? jak najbardziej.
Uczy sie czlowiek pokory bo czesto gesto pewne rzeczy trzev\ba zaczynac od podstaw. Nawet mi nie wstyd ze siedze w kiblach. Od czegos trzeba bylo zaczac, praca jak rpaca, pieniadze uczciwie zarobione. Ciezka praca i twardym tylkiem doszlam do pozycji superwisiora. I nikt mi tego nie zabierze. Czys ie czegos nauczylam? Owszem - umiem pracowac zarowna w grupie jak i z grupa. Umiem zarzadzac ludzmi. Musialam nauczyc sie robic rozpiski ktore daja niezla gimnastyke umyslowa, bo zaleznosci jest wiele i skladowe tez sowje daja. Troche jak matematyka :)
Dlatego tez tweirdze ze nie starcilam czasu jako takiego w Nz. jednakowoz gdybym miala tu zostac na nastepne kilka alt to owszem, czas tenn bylby juz tylko i wylacznie stracony. Nie lubie dreptac w miejscu tylko jaks ie naucze jednego to lece po drugie. Inaczej skad bym po turystyce sie dostala na wydzial mechaniczny WSM? :D I dla mnie Nz jest jak ta moja turystyka - ciekawa byla, dyplom zdany czas isc po cos ambitniejszego i ruszyc szare komorki.
Czego wszystkim nam zycze. Byle do przodu lub w bok, a nie do tylu
Kasiul Nastrojowy
Do przodu chętnie a w bok jeszcze bardziej ;-?

Po rosyjsku kląć nie trudno: Job twaju mat' !
Moi znajomi przy mnie nie przeklinają to i za wiele nie można się nauczyć:

Prichodit baba k vrac'u:
-Pokuszali mienia sobaki
-A byli szcipione ?
-Da, srakami !

Emigracja rzecz normalna i co sie będziemy rozwodzić, wrosła w nasze życie i tyle.
co jak co,ale ja nadal sadze,ze kiwsy sa zabujczo przystojni. zaluje,ze nie dalam sie pocalowac pewnemu andrew z poludniowej wyspy na dance floor;) z reszta... pewnie taki kiwus nigdy nie wzialby nic na powaznie..gdzie tam z polka... jak to naprawde jest w nz?? sa rasistami na wschodnia europe i zadzieraja nochala tj aussies??
Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 658

 »

Pomoc językowa