Cytat: terri
Zwyczajnie. Ide do jego domu, albo on przychodzi do mnie i pokazuje. Kazdy kurs, studia czy inne jego wysilki lacza sie z dostaniem 'kawalku papierka' na koncu. To nie jest 'rocket science', ze jak place to moge wymagac zeby taki 'nauczyciel' mial jakies kwalifikacje...(no moze ty kupujesz kota w worku).
Jest tez druga kwestia, ze nie kazdy 'wie albo umie' drugiego czegos nauczyc, bo albo nie maja zdolnosci poczekac zanim osoba to wsieknie, nie maja cierpliwosci, nie maja wiedzy na tyle zeby dobrze wytlumaczyc. Ale to jest inna dyskusja.
To jest właśnie podstawowa kwestia. Papierek jeszcze nie przesądzą o zdolnościach pedagogicznych.
Z drugiej strony "dobre papiery" i niska cena może budzić obawy.
Cytat: terri
Aha, i tak samo jak ide do szkoly to mam PRAWO dokladnie sie dowiedziec jakie kwalifikacje maja dani nauczyciele, ktorzy mnie beda uczyc. Bo czy mam placic pieniadze za 'nativa' z ulicy, ktory nic nie wie?
Pamietam, jak konsultantka ze Speak-up, kiedy zapytana o kwalifikacje nauczycieli, powiedziala mi...'wie pani, teraz jest ich tak duzo, ze sama nie wiem'. To juz dalo mi znac, ze cos jest nie tak.
Poewinni przeciez miec liste i sie tym chwalic....no, ale to bylo Speak-up.
Ze szkołami językowymi jest łatwiej, bo sprawdzenie ich renomy nie jest wielkim problemem.
A konsultanci znają odpowiedzi na standardowe pytania. Więcej można się dowiedzieć dopiero na miejscu.
edytowany przez kaktus12: 28 mar 2013