No to teraz wypowiem sie ja...bo jak czytam te wszystkie wypowiedzi to mi sie słabo robi...szczególnie jak wypowiadają sie osoby, które nie są pracownikami tej firmy. Z całym szacunkiem dla mojej poprzedniczki, ale podała Pani troche nieprecyzyjne informacje, które nie wynikaja z tego, że chce Pani kogos oszukać, ale z tego, że nie jest Pani az tak dobrze zorientowana jak się Pani wydaje.
Zacznę od początku...
Pracuję dla Ryanaira od prawie pół roku, więc mam juz troche doświadczenia w tym zawodzie i myslę, że jestem osoba wiarygodna jesli chodzi o wypowiedź na temat tej firmy.
Rekrutacja...
to nie jest taka rekrutacja z prawdziwego zdarzenia, do której przynajmniej ja przywykłam. Każdy kto choć trochę zna angielski na pewno zostanie przyjęty. Moge z całą świadomościa powiedzieć, że nawet osoby, które słabo mówia po angielsku dostały tę pracę. Ja sama mam w bazie kilka takich osób.
Co do prezencji i wyglądu...jednym z kryterium jest wzrost, ale to tylko tak dla pozorów, bo znam osoby bardzo wysokie i szczupłe, ale tak naprawdę to Ryanair nie zamyka drogi dla tych niskich i pulchnych. I to chyba dobrze, bo nikt z nas nie ma wpływu na to jakie geny po rodzicach odziedziczył... A co do wyglądu, to niektóre stewardessy sa naprawde brzydkie, a tez w tych liniach pracują.
Wybór bazy...
teoretycznie można sobie wybrac bazę, w jakiej chce sie być, ale nie wierzcie w to, że dostaniecie jakąs Hiszpanię czy Włochy. Najczęściej przydzielaja tam, skąd wszyscy odchodzą, czyli zimna Szwecja, znienawidzony przez wszystkich Stansted czy Dublin, odcięty od świata Frankfurt Hahn. Oczywiście można dostac transfer do innych baz, ale na to trzeba czekać, czasem kilka lat.
Ja zanim przystąpiłam do kursu poprosiłam o bazę, otrzymałam obietnice na piśmie, że tam będę przydzielona, po czym pierwszego dnia kursu dostałam zupełnie inna bazę i tylko interwencja mojej instruktorki spowodowała, ze faktycznie znalazłam sie w bazie, w której chciałam być.
Tak na marginesie: najlepsze sa małe bazy takie do 50 osób, a nie taki Stansted czy Dublin, gdzie jest się osoba bardzo anonimową i nikt nikogo nie szanuje.
Opłata za kurs i refundacja kosztów...
Kurs jest płatny. To prawda. Początkowo będziecie pracowac dla firmy rekrutacyjnej takie jak:Workforce, Crewlink czy inne. Opłata za kurs różni sie w zależności od firmy.Jest to dla mnie niezrozumiałe, ale niestety taka jest prawda. Kursy sa organizowane w róznych krajach..nie tylko w Irlandii czy Polsce.
Po pierwszym miesiącu pracy firma, która Was zatrudnia dodaje do wypłaty 300 euro(minus podatek z tego, o czym nikt Wam na rekrutacji nie powie), po drugim miesiącu jest tak samo. Po 6-tym miesiącu pracy dostaniecie 600 euro minus podatek.
Jeśli zrezygnujecie z pracy przed upływem roku będziecie musieli oczywiście zwrócić te pieniądze. Tego tez Wam nikt nie powie...
Kurs...
Od razu mówie...jesli nie lubicie się uczyć...dajcie sobie spokój...6 tygodni ciężkiej pracy.
Zakwaterowanie...
Nie wierzcie w to, że ktoś Wam pomoże znaleźć zakwaterowanie po przyjeździe do bazy. Zazwyczaj jest tak, że jest sie zdanym samym na siebie. Pierwszy miesiąc był dla mnie straszny. Nie miałam gdzie mieszkac, a oszczędności szybko się skończyły. Nie wiem ile mieszkań oglądałam, ale było ich na pewno ok 100. A najgorsze dla mnie było to, że każdy właściciel chciał ode mnie kaucję ( ok 1000 euro), a jeśli było to mieszkanie w którym pośredniczyła agencja, trzeba było im zapłacic ok 500 euro dodatkowo. Taka jest rzeczywistość. Tak, jak wspominałam pierwszy miesiąc był najgorszy i przyznam szczerze, że miałam ochote wrócic do Polski.
Praca...
Od razu powiem, nie jest tak źle...Przynajmniej taka jest moja opinia. Ja lubię swoją bazę i cieszę się, że ja dostałam. Pracę tez lubie, chociaz przyznam, że mam czasem dni, które wolałabym wyciąć z życiorysu. Szczególnie na lotach do Włoch...ale to jest zasługa pasażerów, którzy nic sobie nie robią z przepisów...
A dni sa różne. Krótkie loty sa najgorsze. Wymaga sie od nas wiele i czasem nie ma na to czasu. ALe sa tez dni kiedy podczas lotu jest czas na wszystko i nawet na to, by spokojnie usiasc i porozmawiac z kolezanka.
Wypłata...
I tu się nie zgodze z moją poprzedniczka, która napisała, że płaca za oczekiwanie na samolot na lotnisku. Ostatnio samolot, którym miałam lecieć spóźnił się 4 godziny i za to nikt mi nie zapłaci. Wypłata dotyczy tylko czasu, który spędza się w powietrzu, czyli od startu do lądowania.Niepłatny jest czas ok godziny przed lotami, kiedy to przychodzicie do swojego crew room'u gdzie odbywa sie briefing (czyli takie przygotowanie do lotu), bezpłatne są tzw turnaround'y (czyli postój na lotnisku pomiędzy lotami) i bezpłatny jest czas jaki musicie poświecic po lotach (ok godziny). Ja mam płacone 12,15 euro za godzinę. jesli jest sie na stand by w domu, nie dostaje sie za to wypłaty. Wyjątek stanowi tzw airport stand by, za który płacą 30 euro. Za urlop płaca 60 euro na dzien.
Pracuje sie w systemie 6/2/6/3. W każdym bloku ma się jeden, dwa lub więcej stand by. Ja mam zazwyczaj po jeden na blok. Im więcej stand by tym mniejsza wypłata...
Która firma pośrednicząca najlepsza?
Workforce pobiera wyższe opłaty za kurs, ale wydaje mi się, że ich "opieka"nad pracownikami, o ile to tak można nazwać, jest lepsza niż w przypadku innych pośredników.
Dla porównania ja kartę z ubezpieczenia wraz z innymi potrzebnymi mi dokumentami dostałam po 3 miesiacach pracy, a osoby zatrudnione przez Crewlink czasem po roku się nie doczekałay tych kart. Niejednokrotnie płaciły za wizyte u lekarza z własnej kieszeni. Moja kolezanka za wizyte w szpitalu zapłaciła grubo ponad 1000 euro.
Ubezpieczonym jest się od pierwszego dnia pracy (wbrew przeróznym opiniom), bo na każdym swoim payslipie zobaczycie kwotę odprowadzana przez pracodawce na ubezpieczenie zdrowotne, ale zeby moc isc do lekarza w panstwie, w którym sie jest trzeba miec karte Europejskiego Ubezpieczenia Zdrowotnego.
Wypłata...
Tak, jak wspomniałam uzależniona jest od przelatanych w miesiącu godzin, ale równiez od sprzedaży.Każdy członek załogi otrzymuje 2,5 procenta od ilości zarobionych danego dnia pieniędzy ze sprzedaży produktów na pokładzie.W pierwszym miesiącu nie ma prowizji ze sprzedaży.
Co mnie diziw i co mi sie strasznie nie podoba, to, to, że nie wolno nam brac napiwków od pasażerów...kilka osob zostało juz za to zwolnionych....
Wypłata składa sie z ilości przelatanych godzin plus zwrot części poniesionych kosztów za kurs. Od drugiego miesiąca pobieraja z wypłaty ewentualna rate z pozyczki za kurs i opłate za mundurek. Moje pierwsze wypłaty były dośc fajne (1500 euro), ale ostatnia niestety mnie rozczarowała. Jest to związane z faktem, że latam coraz mniej. Od kwietnia będziemy mogli latac tylko 900 godzin w roku. Jeśli firma nie podniesie stawki za godzine lotu, wiele ludzi odejdzie z pracy...w tym pewnie i ja, bo nie wyobrażam sobie pracy za 700 euro miesięcznie. Od kwietnia mamy pracowac w systemie 5/2/5/3. teraz tak pracuje sie tylko na Stansted.
Kontrakt...
teoretycznie kontrakt Ryanaira dostaje się po upływie roku, ale znam osoby, które dostały go po 8 miesiącach, oraz takie, które pracują już 2 lata dla firmy pośredniczącej i nadal nie dostały kontraktu. Jest taka zasada ( nie wiem na ile oficjalna), ale w każdej bazie musi byc mniej więcej równa ilośc pracowników zatrudnionych bezpośrednio przez Ryanaira oraz tych, którzy są zatrudnieni przez firmy pośredniczące. 50/50. Dlatego większe szanse ma się na dostanie kontraktu w bazach mniejszych. A jesli syn mojej poprzedniczki pracuje na Stansted to obawiam sie, że do konca roku może tego kontraktu nie dostać.
Zreszta ja nie wiem dlaczego tak ludziom zależy na tym kontrakcie. Juz niejednokrotnie spotkałam sie z tym, że moja wypłata była wyższa (chociaz ja jestem zatrudniona przez Workforce) od wypłaty osoby zatrudnionej przez Ryanaira. Rożnica polega na tym, że jak ma sie kontrakt to ma sie 700 euro tzw basis plus prowizja ze sprzedaży plus kwota za przelatane godziny. Ale ludzie na kontrakcie nie maja płatnych stand by na lotnisku.
Mam nadzieję, że przedstawione przeze mnie informacje pomoga Wam podjąc decyzję.
Mam nazięje, że nikogo nie uspałam tym "referatem".
Chciałam tylko, zebyście podjęli decyzje dokładnie wiedząc na co sie decydujecie.
Ja nie żąłuje, że zaczęłam tu pracować. Nie jest to praca moich marzen i troche zmienił sie moj pogląd na zawód stewardessy, ale naprawde nie jest tak źle...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i zdecydowanyn życze wysokich lotów...