Fanatycy U.S.A-wpisujcie się !!!!!

Temat przeniesiony do archwium.
481-510 z 526
Wybaczcie, ale nie moge czytac takich rzeczy... "moja ojczyzna USA" "moja ojczyzna UK" i takie tam pierdoly.... Ludzie, jestescie Polakami i jakakolwiek by ta Polska nie byla to ona jest wasza ojczyzna, mozecie zmienic obywatelstwo, ale nie ojczyzne i nie macierzysty jezyk....


Michael Jackson moze i sie wybielil ale nadal jest Murzynem, a wy nadal jestescie Polakami - pewnych rzeczy zmienic nie mozna a i nawet niepowinno...
Artur popieram Twoją wypowiedź dobrze że sa jeszcze młodzi ludzie którzy myślą jak Ty. Czy rzeczywiście Polska to taki nieciekawy kraj???
Ja jestem zdania i nie tylko ja bo mam kontakty z ludzmi zachodu że Polska to piękny, fantastyczny kraj gdzie ludzie odmiennych nacji chcą tu wracać zachwycaja się Polakami i tym co niesie historia.... Tylko czy młodzi chcą w to uwierzyc???
W kazdym razie zachód to nie Eldorado za którym tęsknią...
Nawet dzisiaj gdzieś w intrnecie czytałam wypowiedzi anglika francuza i włocha i dzwiwią się skad w Polakach tyle pesymizmu i słabego poczucia ludzkiej godności.
Znalazłam to o czym pisałam wyżej:
http://wiadomosci.onet.pl/1450802,2677,1,0,1,kioskart.html
przeciwnikow usa oraz zwolennikow zachecam do ogladniecia tego filmu

ZEITGEIST, jest po angielsku z polskimi napisami. oto link

http://video.google.pl/videoplay?docid=-587[tel]&q=zeitgeist&total=1872&start=0&num=10&so=0&type=search&plindex=1


chetnie po ogladnieciu przeczytam wasze opinie,
pozdrawiam!
Witam!!! Ameryka(bez obrazy) jest to smietnik narodowosci jest ta najwieksze zlo jakie moze byc! szanuje twoja milosc do stanow bylem tam juz dwa razy i nigdy bym nie zdecydowal sie na zamieszkanie tam na stale jest taka goralska przepowiednia ze wszyscy co tam pojechali pewnego dnia beda chcieli wrocic bo bedzie tam bardzo zle, beda plakac, patrzec w niebo i prosic boga o powrot do kraju a nie beda mogli. No ale to tylko taka przepowiednia zycze ci spelniena swojch marzen i pozdrawiam!!
Ale też interes wyjazd do stanów przy kursie dolara 2,5 złotego. A za dwa lata ten kurs osiągnie 2 złote. Na dodatek płace rosną w Polsce s skali roku 10 %. Ludzie zacznijcie myśleć
Jednak przy najnizszej krajowej w USA 7.25 za godzine to nadal jest okolo 18 zl za godzine... a ceny towarow w porownaniu do zarobkow sa o niebo nizsze w Stanach....Za litr benzyny nadal placisz ponizej dolara, czyli za twoja godzine pracy (mowie o stawkach najnizszych) kupisz sobie w Stanach 8 litrow a w Polsce troche ponad litr... Podobnie jest ze wszystkim, wiec to ze dolar to tylko 2.5 zl o niczym jeszcze nie swiadczy pod wzgledem kozysci ekonomicznych mieszkania czy wyjazdu w Stanach...
GOD BLESS AMERICA!!! :) bardzo ciekway film:) zgadzam sie z przedmowca...kwetia wyboru czy chcemy byc robolem z domkiem i 2 samochodami czy tez elYtą z kredytem na 60 lat ..ehhh Czekamy na loterie za rok:)
“Bo BYŁAM piękna i młoda…” Kariera Polki w Ameryce
“Zawojowałam. Zwojowałam Amerykę. Myślałam że jestem jak Kolumb. Że jestem naj. Bo wiesz… Tu można albo wygrać życie, albo zaryć twarzą o dno świadomości. Zresztą... jak wszędzie chyba. Tylko… tylko, wiesz… tu jest inaczej”. Jak? – pytam. Jestem młoda i chcę wiedzieć, co można...

Podobno jest poobijana. Kilka dni temu wyszła z aresztu. Czterdzieści osiem godzin wystarczyło by ciemna karnacja towarzyszek więziennej niedoli pokazała jej, gdzie jest miejsce Polek w Ameryce. Takich jak ona kiedyś. Pięknych, młodych, przebojowych... Bo Polki podobno są naj.

Ma teraz czterdzieści lat i bywa czasem agresywna. Sytuacja z kelnerem w restauracji. Wybuchła kłótnia. Przyjechała policja. Wituś, boyfriend, uciekł. Na dnie.

Dostała lanie na "good morning". Poprawkę na "good afternoon", na "good night"... i na wszelki wypadek na "see you soon". Żeby jej się nie wydawało, że jak sprząta i jest Polką w Ameryce... by nie ściągała nosem chmur.

Mieszka na południu Chicago w nieciekawej dzielnicy. Ze swoim Witusiem. Wituś pewnego dnia oznajmił jej, że "nie będzie pracował" bo on się już w życiu narobił... Zapracował na odpoczynek w tej, jak sam określił, Chameryce. Zapracował na to, by zmusić Wiesię do tego, by pracowała na Niego. Czemu nie?

„Przegrać życie w Ameryce? Też opcja... Przegrać..." - Wiesia zaciąga się papierosem. Unosi się dym. „Ty jesteś młoda" - mówi - „Masz jeszcze szansę... posłuchaj..."

Wiesia przyjechała mając 20 lat. Jak wiele. Jak większość. I jak większości i jej uderzyły bąbelki do głowy. Upiła się szampańską Ameryką.

Powodzenie? „O raaaany. Ilu ich było." Każdy pragnął się spotykać z piękną dziewczyną. Wysoka, smukła, gęste włosy. Inteligentna? Być może. Życie pokazało jednak, że nie wystarczająco. Bo Ameryka powinna nauczyć "jak myśleć o sobie", nauczyć pokory i tego ze uroda to często nie wszystko. Wychodziła do klubów, dyskotek. Mężczyźni stawiali drinki. Miała ciuchy i figurę. "Bo Polki są naj"- mawiała. „Najładniejsze, najzaradniejsze, najmądrzejsze..." Imponowało jej. Spojrzenia dwudziestolatków, ich zaczepki. Dojrzali panowie oferowali sponsoring. Czasami jakieś ostrzejsze propozycje. Była jak bogini. "Moja Afrodyta" - mawiał Wituś. A ona dumnie kładła głowę na jego ramieniu. Uciekło.

Życie przeciekło pomiędzy palcami. „Ten cholerny czas za szybko tu biegnie..." - wzdycha. „Myślisz że tylko tutaj?" - pytam zaczepnie. Uroda zniknęła. Nie pozostało nic. Tylko dwadzieścia lat wyrwanych z pamiętnika. „Zmarnowałam życie w Ameryce, bo wydawało mi się..." - uśmiecha się pokazując braki w uzębieniu. Wituś kiedyś ją uderzyl. Darmowy dentysta.

Poznała go na dyskotece. Miał gadane, miał czerwony samochód, "fajnie" się ubierał. Co więcej trzeba pięknej dwudziestolatce? Zakochać się. I się zakochała. Obiecywał. "Będziesz miała wszystko. Samochód, dom, ciuchy... Będziesz żyła jak królowa. Kocham Cię!" Została z nim. Bez gwarancji bezpieczeństwa - ślubu. Tak jest lepiej. Czas mijał. "Ameryka Ci to odbiera." - śmieje się - "poczucie przemijalności". "Przestań myśleć, że któregoś dnia BĘDZIE lepiej. Zrób coś."

Pracowała jako kelnerka. "Na początek" - myślała. "Kiedyś pójdę do szkoły. Będę wykształcona. Żeby w Polsce myśleli, że do czegoś doszłam". "Nie odkładaj nic do jutra" - mówi. Czas mijał. Od świąt do świąt. Mijały lata, na szkołę nie było nigdy czasu. Były ważniejsze sprawy. Wyjścia z Witusiem, który coraz częściej zaglądał do kieliszka. I praca, i praca, i praca. Dała Bozia dziś, da i jutro... Dobiła 35 lat. Już nie pracowała jako kelnerka w drogim nocnym klubie. Podaje śniadania w kawiarni, gdzie każdego ranka staruszkowie zostawiają parę drobnych.

Już nie jest taka ładna. Już nie jest pierwszej młodości. "Wituś, ale ten czas ucieka... pamiętasz jak się poznaliśmy?". Ale Wituś nie ma czasu na bajery. Jest głodny.

„I naucz się myślec o sobie. Bo nikt nie zrobi tego za Ciebie". Koleżanki w Polsce mają już dzieci. Niektóre dwójkę. Marta jest pielęgniarką. "Ma takiego przystojnego i dobrego męża" - wzdycha -" A przecież to ja ładniejsza i niby mądrzejsza. Życie jest brutalne? A może trzeba pomyśleć" - ironizuje.Nie ma ubezpieczenia. Nie ma oszczędności. Nie odkładała na składki emerytalne. Nowe sukienki i kosmetyki były ważniejsze. Przecież zawsze będę młoda i silna i ładna.

Mając dwadzieścia lat myślisz o tym, co będzie za kolejne dwadzieścia? Ona nie. Myślisz o tym, by wyjść do klubu? Znaleźć chłopaka, który postawi drinka i odwiezie dobrym samochodem. Ty pokażesz kawałek ciała, a on może zaprosi Cię na kolację i może „mylnie" potraktuje to jako pozwolenie do ściągniecia ci majtek. Może, a może nie. Mam nadzieję, że nie. Bo łatwiej jest znaleźć kogoś, kto "podobno" spełni Twoje marzenia? Za jaką cenę? I czy jest tego warta?

Wiesia mówi że nie ma nic. Wyszła z aresztu. Nie miał kto za nią zapłacić. Nie ma pieniędzy na "rent". Wituś uciekł z restauracji, ale bardzo za nią płakał. Jest poobijana i nie moze iść do pracy. Nie ma dzieci. Nie ma nic. Nadzieję? Może, ale czy nie za mało? Nie za późno? Nigdy nie jest za późno. "Ja zmarnowałam życie w Ameryce. Nie pozwól by Ciebie spotkalo to samo. Ja też byłam piękna i młoda" (...)

........................................................

Aneta. 32 lata. Kiedyś w Polsce cicha myszka. "Mól książkowy" - wspomina siostra - "Lubiała dużo czytać. Była inteligentna. I ładna. Tylko jakaś taka... nieśmiała zawsze. "Przyjechała do siostry, ustawionej w Stanach świeżej mężatki. "Bo w Ameryce taki dobrobyt". Jej też miało się udać. Miało. Miała pójść do szkoły. Chciała się uczyć. Miała ambicje. Wszystko w czasie przeszłym. Bo nie miała wystarczająco oleju w głowie? Bo kolejnej dziewczynie uderzyły bąbelki? Bo to Ameryka PODOBNO zmienia?

Z początku to był dla niej szok. Nagle mężczyźni zaczęli się nią interesować. A o to w Stanach wyjątkowo łatwo, gdy jest się szczupłą i proporcjonalną. Patrzę na zdjęcia. "Wiesz... ja bym jej teraz nigdy nie poznała"... Książki poszły w bok. Nie ma rodziców, nie ma kontroli. Jest natomiast głupi wiek dwudziestu lat na pograniczu wolnej dorosłości. I znowu dyskoteki. Chyba żeby pokonać nieśmiałość zaczęła coś brać. Odważniejsze ciuchy nie czynią cię cwańszym w środku. Tabletka może pomóc. Na chwilę. Pracowała. Praca w biurze była źródłem sporych przychodów.Wymagała odwagi. Połączona ze sprzedażą, w tym z zyskiem od sprzedaży. A tam trzeba odwagi, tupetu.

Jak na jej wiek zarabiała dobre pieniądze. Za nie wynajmowała mieszkanie i kupiła samochód. Wolność w Ameryce smakuje wyśmienicie. Status jakiego nie miała nigdy w Polsce. Tam, w podwarszawskiej miejscowości wszyscy mówili "ale się ustawiła w tej Ameryce". Nie przejmuj się tym, co mówią ludzie. Nie rób nic pod ich dyktando. Rób tak, by to Tobie było dobrze z sobą. (...) Banały. Puste frazesy. Szkoły nigdy nie było. Pojawiło się dziecko. Przypadkiem i za wcześnie. Siostra pomogła, ale dziewczyna nie była gotowa. Zabawa i praca. Nie życie rodzinne. Gdzie ta dziewczyna? Ta dobra, spokojna, miła dziewczyna? Tu jest Ameryka i każda wymówka była dobra. By nic nie robić. Nie ma czasu. Nie ma pieniędzy... Kiedy? Właśnie kiedy, jak nie teraz?

Pewnego dnia spowodowała wypadek. Wtedy wyszło na jaw. Była pod wpływem narkotyku. Odwyk i kupa długów. Podrabianie czeków... Jej córka ma teraz pięć latek i jest urocza. Mama ją kocha, ale jest słaba. Za słaba. Zbyt wcześnie rzucono na jej barki dorosłość. Zachłysnęła się nią. Jej siostra ma teraz przybraną córkę. A mogło być trochę inaczej... Popełnić błędy, które później zostawiają blizny na całe życie jest łatwo. Zbyt łatwo.

.....................................



Martyna miała 25 lat. Przyjechała jak każda. Z marzeniem, że podbije Amerykę. Swoją wyjątkowością. Że się czegoś dorobi. To nic, że nie znała języka. To nic, że w szkole miała niemiecki. Dyplomowana absolwentka polonistyki na Krakowskiej Akademii Pedagogicznej. Uwielbiała dzieci. Z początku nie było łatwo. Ten język.

Sprzątała. Było naparwdę ciężko. Niezwyczajna do pracy, raczej do studenckiego trybu zycia, czytania książek nie mogła pogodzić się z codzienną harówką. Po pewym czasie przyjechał do niej jej chłopak, Marek. Uwielbiał ją. Była jego muzą, księżniczką. On wrażliwy, spokojny, a jednocześnie wygadany i inteligentny. Pracowity. Szybko odnalazł się w nowym otoczeniu, postarał się nawet o sponsorowanie przez pracę.

Ona wkrótce nauczyła się języka, zmieniła posadę. Zaczęła opiekować się dziećmi. Zarobki były niezłe. Stać ją było na wynajęcia nowego mieszkania i zakup samochodu. Kolejna dwudziestokilku-latka nie myślała o ubezpieczeniach, podatkach i składkach emerytalnych. "Przecież taka młoda jestem i mam na to czas..." Własnie. On ją uwielbiał. "Moja mała Martynka" - mawiał. Chciał się ożenić. Ona nie była pewna. Ktoś z papierami by się sprzydał. Wiadomo, najlepiej jakiś bogaty Amerykanin... Ociągała się.

Do momentu. Poznała chłopaka - Amerykanina. Czarujący, nawet przystojny "komputerowiec". I najważniejsze. PAPIERY. Rzuciła Marka. Minęły kolejne dwa lata. Marek cierpiał. Prosił, by wróciła. Chemia miłosci nie trwa jednak wiecznie. Poznał kogoś, bo ileż można kochać i czekać? Na dzień dzisiejszy jest żonaty. Szczęśliwy. Za miesiąc przyjdzie na świat jego pierwsze dziecko. Kupił dom, ma dobrą pracę i zieloną kartę. Martynę wspomina z sentymentem. Ale to była przeszłość i jej decyzja. To ona chciała kogoś z papierami.

Martyna rozstała się ze swoim informatykiem. Rzucił ją. Amerykański tryb życia i zamiłowanie do fast foodów sprawiło że dziewczyna sporo przybrała na wadze stając się żywą reklamą swojego stylu żywienia. Informatyk rzucił ją dla młodszej, drobnej blondynki, Polki zresztą. Kolejnej marzącej o papierach... Kiedy dowiedziała się że Marek jest żonaty przeszła załamanie. Ale sama wybrała. Teraz spotyka sie z jakimś Polakiem. Ma 38 lat i choć tak bardzo kocha dzieci, nie stać jej na własne. Poza tym... z kim? Pojawiły się problemy zdrowotne. "Te wszystkie lata zleciały jak jeden dzień. I co mam? Nic." A czas leci.

Tak łatwo jest powiedzieć. Zastanowię się nad tym jutro. Tak łatwo powiedzieć jestem młoda i mam na to czas. Jestem ładna i zaczekam na mężczyznę na którego zasługuję, najlepiej bogatego i z obywatelstwem. Zbyt łatwo. Te parę dziewczyn mogło być teraz naprawdę szczęśliwe. Niewłaściwie rozegrały partią zwaną Ameryką. Chciały pójść i poszły na łatwiznę. Tu nie ma nic łatwo. I nie ma nic za darmo.

Jak będzie z kolejnymi 20-latkami? Takimi, jakie mijamy w sklepach, przy kasach, czy w parkach przy opiece nad dziećmi? O ładnych buziach i delikatnych słowiańskich rysach, którymi się tak wszyscy zachwycają? Jak poradzi sobie kolejne pokolenie 20-letnich Polek w Ameryce? Coś zmieni?Zacznie myśleć? Inwestować w siebie? Przestaną łudzić się, że uroda i młodość to aż nadto? Wezmą się w garść i pokażą, że Polka potrafi dużo więcej niż tylko ugotować i dobrze wyglądać? Sprzątać i opiekować się cudzymi dziećmi? Że potrafi coś więcej niż tylko dobrze się sprzedać za niską cenę?Nie wiem. Czasy się zmieniają. Wiem. Ale ludzie? Nigdy? "Bo byłam piękna i młoda... I miałam tyle lat co Ty.

Uważaj. Czas tu przecieka między palcami. Zaciśnij pięść. BO WARTO. A Polki i tak są NAJ."







Autor: KameLeon
http://usa.interia.pl/wasze-artykuly/wasze-artykuly/artykul/bo-byam-pikna-i-modas-kariera-polki-w-ameryce,3799
Ja mam świra na punkcie prezydentów USA... wszystko mi się z nimi kojarzy i w ogóle ... na ścianie wisi u mnie tablica korkowa z ich mordami :D:D:D 11 sekund zajmuje mi wymienienie ich nazwisk w kolejności... Z drugiej strony daleka jestem od bezkrytycznego uwielbienia do USA (kiedyś było inaczej:P), staram się podchodzić nieco bardziej obiektywnie. Jak ktoś ma odchył w podobną stronę, niech da cynk :D:D:D
[w tym (2008) roku są 150. urodziny Teddy'ego Roosevelta!!! xD]
czesc P.J! Ja tez mam swira na punkcie stanow. zaraz po skonczeiu szkoly wyjezdzam do nowego jorku by zaczac lepsze zycie
Hey !

I'm back...

Na początku dziękuje wszystkim za wpisy....
Dan.K, honey , napisałeś bardzo ciekawy post, dziękuję Ci bardzo
Inf 2 Twój artykuł o Polkach w USA czytałam już na jednym z portali internetowych
Grace c masz bardzo ciekawe i przydatne zainteresowania Zaskoczyło mnie to
Loanka 17 Cieszę się, że masz sprecyzowane plany na przyszłość i, że uwielbiasz USA

Pozdrawiam
p.j napisz do mnie na [gg] to moze porozmawiamy co tak naprawde lubisz w usa.
Ja też bardzo lubię Stany Zjednoczone, chciałbym tam kiedyś mieszkać. Amerykanie są w moim odczuciu dość tolerancyjni w stosunku do obywateli innych państw bo w końcu w USA są miliony imigrantów, taki wielonarodowościowy kraj.

Interesuje mnie też Australia, Nowa Zelandia i Japonia.

Mój nr GG to: 1[tel]
Hey
Loanka i Fuller, dziękuję Wam za pozostawienie komentarzy.....
Fuller, też uwielbiam Nową Zelandię i Australię i zamierzam te kraje bardzo dokładnie kiedyś zwiedzić, cieszę się, że także interesujesz się USA....
Pozdawiam Was serdecznie
Fajnie, widzę, że jesteś bardzo podobna do mnie z tym, że ja za bardzo swojej fascynacji nie demonstruje tzn. nie rozmawiam z polakami tylko po angielsku i nie urządzam w domu muzeum historii USA.
Hey Fuller

AH...Mój pierwszy post, który został napisany ponad rok temu jest evidentnie lekko przesadzony, pisałam go pod wpływem emocji co oczywiście nie zmienia faktu, że uwielbiam Stany Zjednoczone
Pozdrawiam
P.J rozumiem Twój "fanatyzm" :) ponieważ w szkole średniej też przeżywałam coś takiego, nawet w sklepie mówiłam do ludzi po angielsku ;) teraz po studiach już mi to przeszło, jestem nauczycielką angielskiego i choc przez 4 lata mieszkałam w US to nigdy więcej tam nie wrócę. Jak już ktoś wcześniej napisał USA jest fajne na jednorazową wycieczkę, życie tam na własną rękę jest ciężkie. Trzeba samemu się utrzymac i zapewnic godne warunki.I bynajmniej nie wyjechałam tam na "czarno" po licencjacie chciałam sprobowac sił w US College. Nie chce Cie zniechecic bo skoro jestes zmotywowana to i tak tam pojedziesz ale ja z moich własnych doswiadczen wysuwam wnioski i stwierdzam że zycie w USA nie jest tak kolorowe jeśli musisz sama zarobic na swoje utrzymanie. Pozdrawiam :)
hey

Oczywiście, że życie w USA nie jest wcale takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Powiedziałabym nawet, że jest o wiele trudniejsze niż na Wyspach czy w innych krajach Europy...Zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę, ale spływa to po mnie.
Jestem theoneandonly i co jak co, ale w życiu udaje mi się wszystko
Pozdrawiam
Hej P.J. daj mi jakis namiar na siebie (Gadu Gadu or Skype) to pogadmy o USA :) Pozdrawiam :)
Założyłam amerykańskie forum :P www.americanpresidency.fora.pl
jest trochę zdominowane przez prezydentów, ale dla każdego się coś znajdzie :D Zapraszam ;)
hmm udaje Ci sie wszystko? Łatwo mówic jak za to "wszystko" płaci mamusia i tatuś :] dostaniesz jeszcze kopa od życia dziecko
Nie powinnam dawać Ci satysfakcji i komentować Twojej wypowiedzi, ale zrobię to pierwszy i ostatni raz z tego względu, że lekceważenie innych jest nieuprzejme.
Wiem jedno i to mi wystarczy. Jesteś osobą skrajnie niedojrzałą. Prawdopodobnie masz problem z wiarą w siebie, ale to już nie moja sprawa, więc nie będę otwierać wątku.
Powiem zwiężle i wymownie.
Nie masz prawa robić aluzji odnośnie mego życia prywatnego czy też tego jak ono wg Ciebie wygląda.
Nie życzę sobie tego
Witam Cie,
Rowniez mialam bzika na punkcie US dlatego wyjechalam tam na stale i teraz sobie mieszkam NYC i jest super. I choc mam za soba studia wyzsze(lic. i mgr) to nie mam zamiaru wracac do Polski i uczyc dzieci. Tu jest mi dobrze narazie. Pozdrawiam i zycze Ci spelnienia swoich marzen ;-)
Hey Jen

Ojej, dziękuję bardzo za życzenia. Cudownie, że dopięłaś swego celu i ostatecznie zamieszkałaś w USA, fajnie, że Ci się tam podoba, nie czujesz rozczarowania jak wielu Polaków spodziewających się nie wiadomo czego i najważniejsze, że nie zamierzasz wracać bo tam Ci się powiodło. Również życzę wszystkiego najlepszego buziaki !!! :)
Po przetłumaczeniu przewodnika po USA (ogromny projekt) stwierdzam, że to ciekawy kraj, ile to się człowiek dowie :)

Przewodnik powinien wyjść niedlugo, polecam :)
Po przetłumaczeniu przewodnika po USA (ogromny projekt) stwierdzam, że to ciekawy kraj, ile to się człowiek dowie :)


Ojej czyżbyś wcześniej uważał, że USA to nieciekawy kraj??? :) :) :) :)
Dzięki za rekomendację :) :) :) :) :) :)
Ciezko przeczytac, wszystkie Twoje wypowiedzi na tym forum bo jest ich miliard, ale z tego co zauwazylam to naprawde masz fiola na punkcie USA i ja nic do tego nie mam, masz do tego prawo. Ja np uwielbiam Australie:) Jednak ukazujesz Stany bardzo idealistycznie i moze dlatego tak sie Ciebie ludziska czepiaja. Podchodzisz do tego tak wlasnie typowo jak nastolatka - bardzo emocjonalnie. Nie mowie ze to jest zle, ale takie zachowanie moze wydawac sie naiwne, takie troche oderwane od rzeczywistosci. Nie wiem czy mialas juz np okazje byc w USA i byc zdana glownie na siebie? Prowadzic prawdziwe dorosle zycie? Bez rodzicow wspierajacych finansowo? Czy moze Twoj pobyt to byly tylko wakacje, podroze, nauka? Wiesz to dwie rozne sprawy. Ja popieram Twoja pasje. Nie przejmuj sie negatywnymi opiniami. Polacy juz tacy sa, wiecznie cos im sie nie podoba. Sama sie o tym przekonalam tutaj w UK, porownujac ich do innych (co nie oznacza ze uwazam ich za jakis gorszych, kocham Polske). No i na Twoim miejscu po prostu bym to zwyczajnie olala i robila swoje:) Pozdro!

P.S. Ile wlasciwie masz lat?
Typowe polskie podejscie...wez sie koles wybierz na silownie i rozladuj negatywne emocje, a nie zatruwaj zycia innym.
Hey Claudii, dzięki za posta !!!

Nie ukazuję USA w sposób idealistyczny ten pierwszy post to były emocje, chwyt do zwrócenia uwagi innych i ogólnie coś czym inni nie powinni się sugerować w ocenianiu mnie i mojego charakteru tudzież osobowości. Nawiązując do twych pytań, tak byłam w USA , zdana głównie na siebie również więc wiem jak to smakuje
Buziaki !!!!!!!!
Temat przeniesiony do archwium.
481-510 z 526

« 

CAE

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia