Witam. Pracuje w Pr w anglii od marca 2006, na poczatku bylo super, przez tydzien, moze dwa, pozniej sie zaczelo... Wojtek "Alwaro" Maczka poczatkowo byl naszym team liderem i jak sie okazalo na miejscu wszystko wyglada zupelnie inaczej niz opowiadal Korol, kaucja za chate jest nie 150£ a 300£, w samym mieszkaniu nie bylo nic, nawet stolu w kuchni i okazalo sie ze "firma" wcale nie dowozi najpotrzebniejszych rzeczy. Zaadoptowalismy lawke ogrodowa zeby nie jesc obiadu na ziemi... zreszta poza luzkami nic nie bylo w mieszkaniu, Paszporty byly trzymane okolo 2,5 miesiaca a Home Office odsyla sam dokument po ok tygodniu... Konta w banku - Wojtek powiedzial nie zakladajcie, Tomek powiedzial nie zakladajcie, laski z biura przyslaly wyplate na czekach, ktore zeby zrealizowac trzeba pojechac do miasta obok - calkowicy koszt 20£!!! Wyplaty przychodza regularnie, w kazda sobote listonosz przynosil przesylke z kopertami dla wszystkich, to sie zgadza, ale pieniadze juz nie!!! Nie wyplacaja kasy za przepracowane godziny i jest spory problem zeby ta kase dostac... walczmy juz 3 tygodnie i jak na razie bez wiekszych rezultatow!!! Wszystkich innych wyrolowanych prosze o maila - [email] - jak bedzie nas odpowiednio duzo to Paul Davison i People Resources pojdzie do d... !!!
UNIKAJCIE ICH I ABSOLUTNIE NIE WYJEZDZAJCIE PRZEZ NICH DO PRACY W ANGLII!!!!