hi all
cóż, czasu za wiele nie mam, więc i nic nie wypisuje. Ale co do dzieci, to zgadzam się z przedmówcą, czas z dzieckiem nigdy nie jest stracony, a to, że mu się poświęca czas tylko procentuje na przyszłość. A to, że roboty nie masz, wiesz, myślę sobie, że samo cv niewiele daje, trzeba się umieć dobić do roboty, i tu ogromną rolę odgrywają znajomi, którzy mogą Cię rekomendować. Nie załątwić ale rekomendować, powiedzieć "przyjdzie, pogadacie, jak Ci nie pasuje, to podziękujesz". Pewnie to trochę naiwne, ale moje doświadczenia takie właśnie są. Piękne CV każdy napisać może, jak nie może to mu napiszą, to samo z listem motywacyjnym.
Co do zarobków, no sorki, ale to co Ty davidko wypisujesz i Kasiukek w kwestii brata swego, to dla mnie niejaki kosmos. Choć z drugiej strony wiem, że Wszawa jest miastem gdzie się zarabia znacznie więcej niż gdzie indziej, ale i koszty są dużo wyższe, więc pewnie się to jakoś bilansuje. Jednak do Warszawy nigdy przenigdy bym nie chciał... mnie warszawiacy delikatnie mówiąc drażnią i ja ich chyba też.
I ostatnia zaległa sprawa - w kwestii cashooba i jego wywodów dot. pracy. Moi mili, jeśli zdaje się wam, że w naszym cyrku łatwiej wam będzie utrącić głupka, to się niezwykle mocno zawiedziecie. Polska jest pełna głupków, różnica z tego co się orientuję międzi NZ a Katolandem polega na tym, że w nz fawyryzuje się maori w dowolnych kombinacjach etniczno kulturowych, a w Katolandzie kuzynów, znajomych, i różnych takich. Przykładów może podać co najmniej kilka z własnego podwórka. kasiulku, taki wykład dla sekretarek nic nie da, bo nic a nic im nie pomoże. A jak sobie pomóc? Łatwo nie jest, ale moja rada taka- gdzie kolwiek jesteś, wiąż własną karierę z kimś ważniejszym od siebie, lub kimś kto ma większe kontakty. Pchnie Cię do góry, jak sam dzięki temu coś uzyska. Zagadnienie o którym pisze cashoob nie jest z gatunku jakiejś niewiadomo jakiej wiedzy, moc zainstalowaną policzyć umie każdy, kto wie co to jest i dodawać umie. Co jest priorytemowe, co mniej czyli tzw. selektywność- to już większa sztuka, co nie znaczy że sztuka. Ale jak oni nie umieli, to znaczy że kiepy, i przeskoczyć ich to nie jest wielka sztuka. Może to co piszę zakrawa o tzw. dupoliztwo, ale wcale niczym takim być nie musi.
a... kończę, bo mi weny brakować zaczyna. Odezwę się jeszcze. Jak z urlopu wróce, co nie znaczy davidko, że odpoczywam. Mój urlop jest czymś że się tak wyrażę efemerycznym, w bardzo luźnym rozumieniu tego słowa.
jeszcze jedno, wczoraj miałem nowy semestr z angola, i ludzie kurna, nie jestem najgorszy hehe... ;)